Szymczyk: Największa demokracja świata dalej głosuje, a kampania wyborcza budzi coraz większe kontrowersje

29 kwietnia 2024, 07:20 Opinie

– 26 kwietnia rozpoczyna się drugi z siedmiu etapów największych wyborów w historii demokracji. Indie mają największy elektorat na świecie. Liczba uprawnionych do głosowania w kraju – 969 milionów – przekracza łączną populację Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Rosji. Indusi i Induski wybierają przedstawicieli do niższej izby parlamentu – Lok Sabhy. Wybory odbywają się na powierzchni 10 razy większej niż Polska. Rozpoczęły się 19 kwietnia i potrwają do początku czerwca, obejmują 543 mandaty, a ich organizacja została podzielona na siedem etapów – pisze Zuzanna Szymczyk, współpracownik BiznesAlert.pl

Indyjski minister Narendra Modi. Źródło: Wikimedia Commons

  • Konkurują ze sobą dwa główne sojusze: Narodowy Sojusz Demokratyczny (National Democratic Alliance NDA) pod przywództwem rządzącej Partii Bharatiya Dźanata (BJP) premiera Narendry Modiego oraz koalicja 28 partii zwana INDIA (Indian National Developmental Inclusive Alliance INDIA). INDIA zjednoczyła się wokół głównej partii opozycyjnej – Indyjskiego Kongresu Narodowego. Liderem Kongresu jest Rahul Gandhi, potomek dawnych indyjskich przywódców.
  • Według BJP większości hinduskiej (ponad 80 procent populacji) grozi niebezpieczeństwo, ponieważ opozycyjny Kongres spiskuje ze społecznością muzułmańską. W ubiegłą niedzielę premier Modi powiedział na wiecu w Radżastanie, że jeśli opozycja dojdzie do władzy, odbierze bogactwa Hindusom i odda je tym, „którzy mają więcej dzieci”, wyraźnie odnosząc się do Muzułmanów.
  • Lewicowy sojusz opozycyjny INDIA podkreśla, że ugrupowanie Modiego dyskryminuje południowe stany, które otrzymują niewiele środków od rządu federalnego. Zarzuca także BJP, że rząd wykorzystuje swoje wpływy finansowe w kampanii. Premier Narendra Modi stawia sobie za cel przekroczenie progu 400 mandatów, a jedynie silne zwycięstwa w południowych Indiach mogą to umożliwić.

Tym razem najliczniejsza demokracja świata będzie głosować w 13 stanach w 88 okręgach wyborczych. Do urn pójdą między innymi wyborcy okręgów w północno-zachodnich Indiach w Radźastanie, a także w południowych stanach Kerali i Karnatace, kluczowych dla partii opozycyjnej.

Konkurują ze sobą dwa główne sojusze: Narodowy Sojusz Demokratyczny (National Democratic Alliance NDA) pod przywództwem rządzącej Partii Bharatiya Dźanata (BJP) premiera Narendry Modiego oraz koalicja 28 partii zwana INDIA (Indian National Developmental Inclusive Alliance INDIA). INDIA zjednoczyła się wokół głównej partii opozycyjnej – Indyjskiego Kongresu Narodowego. Liderem Kongresu jest Rahul Gandhi, potomek dawnych indyjskich przywódców. Tak dużą liczbę partii opozycyjnych połączyło wspólne dążenie do obalenia BJP.

Ogromne poparcie Modiego to wynik sukcesów ostatnich lat. To podczas jego kadencji Indie wspięły się na miejsce piątej gospodarki świata, wysłały swój lądownik na Księżyc, a także organizowały szczyt G20 w stolicy. Są w czołówce najszybciej rosnących gospodarek świata, z wzrostem PKB  na poziomie ponad siedmiu procent. Rządy jego nacjonalistyczno-hinduistycznej partii a także silnie nacechowana antymuzułmańskimi hasłami kampania BJP budzą jednak liczne kontrowersje w kraju.

Według BJP większości hinduskiej (ponad 80 procent populacji) grozi niebezpieczeństwo, ponieważ opozycyjny Kongres spiskuje ze społecznością muzułmańską. W ubiegłą niedzielę premier Modi powiedział na wiecu w Radżastanie, że jeśli opozycja dojdzie do władzy, odbierze bogactwa Hindusom i odda je tym, „którzy mają więcej dzieci”, wyraźnie odnosząc się do Muzułmanów. Następnie nazwał społeczność muzułmańską „szpiegami” odwołując się do teorii spiskowej, według której muzułmanie są dążą do przewagi liczebnej nad hinduską większością. Muzułmanie to ponad 200 milionowa społeczność, która stanowi 14 procent mieszkańców Indii.

Komentarze wywołały oburzenie, w efekcie organizacje z całego kraju zwróciły się do indyjskiej Komisji Wyborczej (Election Commission of India ECI) o podjęcie działań przeciwko premierowi za mowę nienawiści. Komisja ma jednak związane ręce przez wpływy obecnego rządu i do tej pory nie odniosła się do wypowiedzi.

We wtorkowym przemówieniu Modi zasugerował, że Kongres zamierza odebrać część funduszy przeznaczonych dla klas wykluczonych oraz ludności plemiennej i przyznać ją do Muzułmanów. Była to wyraźna próba zastraszenia dalickiej (wykluczonej warstwy społecznej w kryzysie ubóstwa) części hinduskiego elektoratu, aby głosowała na BJP. Modi swoimi wypowiedziami narusza kodeks postępowania ECI, zgodnie z którym nikomu nie wolno zabiegać o głosy ani prowadzić kampanii z użyciem argumentów religijnych, ani społecznych. Co więcej ostre słowa premiera eskalują istniejący od lat konflikt między społecznością hinduistyczną a muzułmańską Indii. Część analityków twierdzi, że BJP odwołuje się do strachu przed muzułmańskim przejęciem Indii ponieważ nie uzyskała oczekiwanego poparcia w pierwszej fazie wyborów.

Południowe stany Kerala i Karnataka budzą nadzieje opozycji. Kerala jest jedynym większym stanem Indii, który nigdy nie wybrał członka parlamentu BJP, to tam kandyduje przywódca opozycji Rahul Gandhi. BJP nigdy nie zdobyła mandatu również w okręgu Mandya w południowej Karnatace. Kongres utrzymuje tam silną pozycję.

Lewicowy sojusz opozycyjny INDIA podkreśla, że ugrupowanie Modiego dyskryminuje południowe stany, które otrzymują niewiele środków od rządu federalnego. Zarzuca także BJP, że rząd wykorzystuje swoje wpływy finansowe w kampanii. Premier Narendra Modi stawia sobie za cel przekroczenie progu 400 mandatów, a jedynie silne zwycięstwa w południowych Indiach mogą to umożliwić.

Do tej pory głosy oddano w 102 okręgach wyborczych w 21 stanach. Kolejny etap głosowania będzie miał miejsce 7 maja. Ogłoszenie wyników zaplanowano na 4 czerwca. Mimo kontrowersji zwycięstwo partii rządzącej BJP jest prawie pewne, jednak głosowanie trwa.

Jakóbik: Polska porzuciła ropę z Rosji pierwsza w Europie…ale na Litwie