– ARP Katowice poinformowała, że elektrownie w sierpniu tego roku kupowały węgiel już za 641 zł za tonę, co jest wzrostem aż o 86 procent w ciągu jednego miesiąca. Wynika to po części ze wzrostu cen już dostarczonego węgla, ale też z wynegocjowanej korekty faktur za poprzednie miesiące. Wzrost cen węgla jest znacznie powyżej wzrostu kosztów jego wydobycia, więc państwowe kopalnie zamiast strat będą osiągać ogromny zysk nawet jeśli wydobycie będzie dalej spadać, a zarobki górników rosnąć. Znacznie większy wzrost cen czeka lokalne ciepłownie, którym grozi bankructwo albo przejęcie przez większe spółki – pisze Bernard Swoczyna, analityk Instrat.
W pierwszej połowie 2022 roku polskie kopalnie sprzedawały węgiel kamienny średnio po 786 zł/t, ponosząc 536 zł/t kosztów wydobycia. Wyniki podnosił węgiel koksowy używany do wytopu stali, którego cena przekracza 1,5 tys. zł/t, a także grube i średnie sortymenty do domowych kotłów sprzedawane w słynnym internetowym sklepie PGG po ok. 1 tys. zł. Cena sprzedaży energetyce, która od stycznia do czerwca 2022 wzrosła z 290 zł/t do 346 zł/t powinna pokryć koszty większości krajowych kopalń.
Koszty wydobycia węgla w Polsce rosną, jednak wynika to przede wszystkim z rosnących zarobków i lecących systematycznie w dół wskaźników wydobycia. W sierpniu tego roku polskie kopalnie uzyskały zaledwie 3,83 mln ton “czarnego złota” czyli aż o 28 procent mniej niż 5 lat temu. Zatrudnienie w górnictwie spadło w tym czasie o mniej niż 10 procent. W pierwszej połowie tego roku miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło o 17,4 procent względem sytuacji rok wcześniej osiągając 8 619 zł. Wzrost wynagrodzeń ogółem w sektorze przedsiębiorstw nie jest tak szybki – w lutym tego roku wyniósł 11,2 procent do poziomu 6220 zł za miesiąc.
Polskie kopalnie węgla kamiennego powinny produkować zgodnie z zapotrzebowaniem rynku. W minionych latach systematycznie następowało rozjeżdżanie się podaży z popytem, więc co kilka lat mieliśmy węglowe “górki” i “dołki”, zaś większość państwowych kopalń wymagała dopłat, aby utrzymać się na powierzchni w okresach dekoniunktury. Przyczyną tego są nie tylko trudne warunki geologiczne i niska jakość znacznej części wydobywanego w Polsce węgla, ale też niska efektywność produkcji, pogłębiany brak rzetelnych informacji o wskaźnikach rynkowych, w szczególności brak kontraktów giełdowych niczym na bardziej rozwiniętych rynkach, co utrudnia planowanie i dopasowywanie do zmiennej sytuacji rynkowej.
Zapotrzebowanie na węgiel energetyczny będzie w dłuższej perspektywie maleć, co wynika zarówno z przyspieszonego przestawiania się gospodarstw domowych na inne źródła ciepła, jak i nieuchronnego rozwoju OZE, ograniczających rolę węgla w wytwarzaniu prądu. Jeszcze przed sierpniową podwyżką cen węgla kamiennego koszt wytworzenia 1 MWh prądu w przeciętnej polskiej elektrowni węglowej zbliżał się do 540 zł/MWh. To znacznie powyżej elektrowni wiatrowych (na morzu lub na lądzie) i ponad 2 razy więcej niż prąd ze słońca kupowany na aukcjach.
Dobra pozycja negocjacyjna polskiego górnictwa wynika z przemijających czynników takich jak kryzys surowcowy i zapóźnienie technologiczne sektora energetycznego. Górnictwo podniosło ceny, ale jeśli nie zainwestuje w produktywność i nie obniży kosztów, to przy spadku koniunktury trudno będzie znaleźć kupców na surowiec z Polski.
Ceny energii elektrycznej dla wielu odbiorców zostały zamrożone na poziomie do 785 zł/MWh lub nawet przy cenach z ubiegłego roku. Branże spożywcza i farmaceutyczna bezskutecznie dopraszały się o uwzględnienie w regulowanej cenie, a skali podwyżek nie mogą być pewne też sieci handlowe i większość przemysłu.
Najbardziej logicznym rozwiązaniem, byłoby po prostu przymusowe obniżenie ceny sprzedaży zarówno węgla jak i prądu z węgla do kosztu wytworzenia oraz rozsądnej marży. W obecnym kształcie rozporządzenia uzupełniającego procedowaną ustawę o cenach maksymalnych narzucona wytwórcom cena prądu ma być odniesiona do kosztów wytworzenia. Nie są one precyzyjnie określone, więc przy drożejącym polskim węglu, cena energii może dalej wzrastać. Podwyżka cen węgla wpłynie na wzrost inflacji w całej gospodarce, bo podnosi elektrowniom koszty, umożliwiając przy tym przeniesienie ich dalej na klientów o niechronionej cenie. Rekordowe marże przesuną się od wytwórców energii do kopalń.
Zgodnie z prawidłami obecnie funkcjonującego rynku cenę prądu powinna kształtować najdroższa elektrownia niezbędna do zbilansowania systemu. W Polsce będzie to jedna z wielu starszych jednostek na węgiel kamienny, jednak warto zauważyć, że mamy też wiele elektrowni o znacznie niższych kosztach, które będą mogły osiągać znaczny zysk.
PGE i ZE PAK produkują znaczną część energii elektrycznej z węgla brunatnego po niskich kosztach. Do PGE i Tauronu należą też wysokosprawne bloki w Kozienicach, Opolu i Jaworznie, które potrzebują o jedną piątą mniej paliwa i uprawnień do emisji od większości pozostałych elektrowni. Do wytwórców o niskich kosztach zaliczają się też duże elektrownie wodne i inne OZE, które również zgodnie z rządowym pomysłem mają być obłożone specjalnym podatkiem, o ile już nie sprzedają po sztywnej cenie na aukcjach.
Paradoksalnie w najgorszej sytuacji mogą być dostawcy ciepła do polskich mieszkań, którzy za sierpień (wg danych zawierających doliczone kwoty) musieli płacić za węgiel aż 1338 zł za tonę. Ceny sprzedaży ciepła sieciowego są regulowane, a kwoty rekompensat za ich zamrożenie wciąż nie zostały podane do publicznej wiadomości. Ogromne wzrosty cen dotyczą wszystkich paliw dla ciepłowni – węgla kamiennego, gazu, oleju opałowego i biomasy.
W zeszłym roku wzrosły też koszty uprawnień do emisji CO2, które ponoszą właściciele ciepłowni o mocy powyżej 20 MW. Przedsiębiorstwa energetyki cieplnej stoją nie tylko przed ryzykiem ogromnych strat finansowych, ale w ogóle braku możliwości zakupu paliwa, gdyż zabezpieczenia finansowe kontraktów po wielokroć przewyższają ich zasoby i zdolność kredytową. Wzrost cen węgla jest kolejnym ciosem na niezależne przedsiębiorstwa ciepłownicze, którym grozi przejmowanie za bezcen przez państwowe spółki mające już i tak oligopoliczną pozycję na rynku energii elektrycznej. Transformacja energetyczna wymagać będzie od polskiego ciepłownictwa olbrzymiego wysiłku, ale zbyt wysokie ceny węgla mogą zagrozić odbiorcom ciepła już tej zimy.
Źródło: Instrat