Rawa: Inwestycje gigantów IT w Szwecji to wątpliwe błogosławieństwo

19 lutego 2021, 07:30 Cyberprzestrzeń

Wiosną 2017 roku troje szwedzkich ministrów: gospodarki Mikael Damberg, energetyki Ibrahim Baylan i klimatu Isabella Lövin, wysłało list do USA. Adresatami byli giganci z branży IT – Facebook, Google i Amazon. Ministrowie zaproponowali tym firmom budowę centrów serwerowych w Szwecji. Zaoferowali wszelką pomoc i wsparcie, wysoko wykwalifikowanych szwedzkich specjalistów oraz, co niebagatelne, dostęp do taniej i bezemisyjnej energii elektrycznej (w Szwecji niemal cały prąd pochodzi z elektrowni wodnych, atomowych i wiatrowych) – pisze Tadeusz Rawa, współpracownik BiznesAlert.pl.

Flaga Szwecji. Źródło: Pixabay
Flaga Szwecji. Źródło: Pixabay

Podatny grunt

List szwedzkich ministrów padł na podatny grunt. Wcześniej zza oceanu nadeszły informacje, że giganci IT z Krzemowej Doliny wyrazili niezadowolenie z ogłoszenia przez prezydenta Donalda Trumpa wycofania się USA z paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku. Firmy takie jak Facebook czy Google od dawna deklarują, że chcą stać się „zielone” i korzystać w możliwie największym stopniu z bezemisyjnej energii.

Obecnie, po ponad trzech latach, okazuje się, że zaproszenie szwedzkich ministrów przyniosło oczekiwane skutki. Facebook już wcześniej miał dwa centra serwerowe w Lulea, w północnej Szwecji. Najstarsze z nich, powstałe w 2013 roku, było pierwszym centrum serwerowym tej firmy poza USA. Obecnie amerykański gigant buduje w Luleå trzecie takie centrum, największe w Europie.

Z kolei Amazon zbudował trzy centra serwerowe w środkowej Szwecji, na zachód od Sztokholmu w miastach Eskilstuna, Västerås i Katrineholm.

Google zamierza stworzyć pięć centrów serwerowych w Horndal, w środkowej Szwecji. Towarzysząca infrastruktura obejmować będzie miedzy innymi generatory prądu na olej opałowy jak moc rezerwową. Firma Google na razie nie potwierdza oficjalnie tych planów.

W tyle nie pozostają inne firmy IT – zarówno Microsoft, jak i niemiecki gigant software SAP zakupili lub zamierzają zakupić w Szwecji tereny pod inwestycje.

Jednym z atutów, jakimi w tym kontekście może pochwalić się Szwecja, jest chłodny klimat, co zmniejsza potrzebę chłodzenia serwerów, oraz nieograniczony dostęp do (również dość chłodnej) wody z morza, jezior i rzek potrzebnej do chłodzenia.
Tak więc szwedzcy politycy, zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym zacierają ręce i mogą powiedzieć opinii publicznej: „Zobaczcie, zainwestowali u nas – w kraju/województwie/gminie – światowi giganci. Mamy miejsca pracy i dochody z podatków”.

Tymczasem okazuje się, że ten medal ma także odwrotną stronę, którą opisała niedawno w serii artykułów szwedzka gazeta Aftonbladet. W mającym być uruchomionym w 2021 roku nowym centrum serwerowym Facebooka w Luleå stałe zatrudnienie ma znaleźć raptem 56 osób. Gdy porówna się to z dotacją od rządu szwedzkiego w wysokości 139 milionów koron, jaką amerykańska firma otrzymała na tę inwestycję,okazuje się, że utworzenie jednego miejsca pracy kosztowało szwedzkiego podatnika 2,5 miliona koron (ok. 1,1 mln złotych).

Nie jest także różowo, jeśli chodzi o płacenie podatków. Szereg śledztw wykazało, że giganci IT chętnie przenoszą swoje zyski do rajów podatkowych, między innymi poprzez wewnętrzne fakturowanie między spółkami na całym świecie należącymi do koncernu.

Według portalu Breakit przychody firmy Google w Szwecji wynoszą ok. 5,5 miliarda koron rocznie, z czego tylko 630 milionów księgowane jest w Szwecji. W ten sposób szwedzki fiskus traci rocznie około 1,2 miliarda koron w postaci niepłaconych podatków.

Kasia Tarczynska, amerykański naukowiec, dwa lata temu opracowała dla organizacji „Good Jobs First” raport pod tytułem „Money lost to the cloud” („Pieniądze utracone w chmurze”). Opisuje w nim praktyki gigantów IT w USA. – Przy planowaniu inwestycji chodzi im głównie o maksymalne ulgi podatkowe i dotacje – powiedziała Kasia Tarczynska gazecie Aftonbladet.

Według niej wielkie firmy IT z Doliny Krzemowej dotychczas wygrywały poszczególne stany USA przeciw sobie, chcąc uzyskać jak najlepsze warunki dla inwestycji. Z jej raportu wynika, że 11 wielkich centrów serwerowych w USA otrzymało publiczne dotacje w wysokości dwóch miliardów dolarów. Tymczasem jedno takie centrum daje z reguły ok. 30-50 miejsc pracy, w wyjątkowych wypadkach do 200. Tarczynska wyliczyła, że powstanie jednego miejsca pracy kosztowało amerykańskiego podatnika 1,95 mln dolarów.

Według niej te praktyki zostały ostatnio w USA nieco ukrócone, co jest powodem, że amerykańscy giganci IT zaczęli szukać możliwości w innych krajach.

Osobnym tematem jest dostęp do energii elektrycznej – i jej zużycie. Jedno duże centrum serwerowe zużywa rocznie do 1 TWh, co odpowiada zużyciu prądu przez średniej wielkości szwedzkie miasto – lub około 0,6 procent całości produkcji energii elektrycznej w Szwecji.

Począwszy od 2015 roku firmy Amazon, Facebook i Google otrzymały łącznie gwarancję na 1322 WM mocy, a złożyły podania o kolejne 2015 MW. W sumie odpowiada to niemal połowie mocy będących obecnie w użyciu sześciu szwedzkich reaktorów jądrowych.

Szwedzki rząd zapewnia firmom IT niskie koszty energii elektrycznej. Od 2016 roku firmy IT płacą tyle samo podatku od energii elektrycznej co szwedzki przemysł – 0,05 korony (ok. 0,022 zł) za 1 kWh. Równocześnie podniesiono podatek na prąd zużywany przez gospodarstwa domowe do 0,41 koron (0,18 zł) za 1 kWh. Problemem może okazać się w przyszłości dostęp do energii elektrycznej, zwłaszcza w południowej i środkowej Szwecji, która cierpi na okresowe niedobory związane z niewystarczająco rozbudowaną siecią elektroenergetyczną do przesyłu prądu z północy na południe. Tym bardziej, że do 2040 roku mają być zamknięte wszystkie elektrownie jądrowe. Te ubytki mocy ma zrekompensować (dynamicznie się w Szwecji rozwijająca) energetyka wiatrowa oraz oczywiście, w razie potrzeby, import z krajów ościennych.

Prezes Ericssona w SMS-ach do ministrów bronił Huawei, bo bał się zemsty Chin