Amerykanie i Saudyjczycy zdecydowali, że będą razem reagować na spadki podaży ropy na świecie spowodowane sytuacją wokół Iranu. Czy chcą uspokoić rynek przed ewentualną interwencją? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Porozumienie naftowe zakłada skoordynowaną redukcję wydobycia ropy przez kraje kartelu naftowego OPEC oraz dwunastu producentów (jak Rosja) spoza niego, łącznie zwanych grupą OPEC+. Zakłada redukcję o 1,2 mln baryłek dziennie do końca 2019 roku. Jesienią ma dojść do rozmów na temat ewentualnego przedłużenia układu i zmiany poziomu redukcji. Iran został wyłączony z kwot ze względu na problemy z eksportem wywołane powrotem sankcji USA blokujących handel ropą.
Irańczycy eksportowali dwa lata temu ponad 2 mln baryłek dziennie z planem wzrostu do 4 mln. Obecnie ta liczba spadła do kilkuset tysięcy możliwych tylko dzięki szmuglowaniu surowca do Chin i innych klientów nie patrzących na pochodzenie ropy. Ten proceder także może zostać ukrócony, bo Amerykanie sankcjonują kolejnych przemytników, jak chińskie Zhuhai Zhenrong. Celem obostrzeń może stać się nawet państwowy gigant CNPC.
Spadek podaży z Iranu nie jest jednak głównym czynnikiem obniżenia dostaw na rynek. Arabia Saudyjska i Rosja realizują cięcia porozumienia naftowego powyżej wyznaczonych kwot. Saudyjczycy wydobywali o 500 mln baryłek dziennie mniej od kwoty, a Rosjanie – około 30 tysięcy. Do tego dochodzą problemy z wydobyciem w Nigerii. Oznacza to, że podaż z OPEC+ może być jeszcze mniejsza. Przekroczenie kwoty w Rosji także wynika z problemów wydobycia, w tym przypadku Jugansknieftegazu. Należy jednak wziąć pod uwagę możliwość, że cięcia Saudyjczyków to przygotowanie na nadwyżkę podaży przewidywaną przez MAE na początek 2020 roku ze względu na ryzyko kryzysu gospodarczego.
Tymczasem inicjatywa USA i Arabii Saudyjskiej może być furtką dla Rijadu do rywalizacji o udziały rynkowe, szczególnie w Azji. Sekretarz energii Rick Perry i minister energetyki Khalid al-Falih zadeklarowali gotowość do dalszej pracy na rzecz „zapewnienia dobrej kondycji światowego rynku ropy, szczególnie wobec agresywnych prób destabilizacji podjętych przez Iran”. Rosnące napięcie w relacjach z Teheranem może być pretekstem do zwiększenia podaży i wycofania się z porozumienia naftowego.
Nie wiadomo jednak, czy Amerykanie i Saudyjczycy nie mają na myśli tworzenia konwojów tankowców w Cieśninie Ormuz w celu uniknięcia kolejnych zatrzymań przez siły Iranu zamiast uzupełniania podaży ropy na rynku w razie podwyżki cen surowca wskutek rosnącego napięcia na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska i Rosja opowiedziały się za przedłużeniem porozumienia naftowego do kwietnia 2020 roku. Decyzja zapadnie na kolejnym szczycie OPEC+ zaplanowanym na jesień. Może zatem Amerykanie i Saudyjczycy chcą uspokoić rynek przed ewentualną interwencją?
Jakóbik: Rewolucja łupkowa daje Trumpowi zielone światło do nowej wojny