icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Przybyszewski: Tango Iranu i Rosji trwa w najlepsze

– Iran rozpoczął budowę kolejnych czterech reaktorów, ale nie powstałyby one bez pomocy Rosji. Po pierwsze, Rosja pomaga budować kolejne reaktory w Buszehr. Po drugie, wsparcie ze strony rosyjskich inżynierów na budowie w Sirik będzie niezbędne. Pomoc Rosji nie ma jednak wymiaru czysto ekonomicznego. Dotyka ona też obszaru bezpieczeństwa militarnego, ponieważ uprzemysłowienie i urbanizacja wybrzeża od Cieśniny Ormuz ku  portowi w Czabaharze idzie w ślad rozbudowy infrastruktury wojskowej. Jak widać, irańsko-rosyjskie tango wpływa nie tylko na obecny konflikt na Bliskim Wschodzie, ale kształtuje też przyszłość regionu w sposób długofalowy – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund.

  • Władze Iranu muszą oprzeć się silniej na energii jądrowej, czy tego chcą, czy nie, bo tylko ona da na tyle stabilny dopływ energii elektrycznej, aby można było dalej rozwijać przemysł i projekty urbanizacyjne – pisze Łukasz Przybyszewski w BA.
  •  – USA nie mają ani chęci, ani planu ataku na Iran. Ani tym bardziej pojednania się z władzami w Teheranie. Zamiast tego, Waszyngton optuje za starciami z proirańskimi milicjami, redukcją potencjału bojowego Hutich oraz utrzymaniem Hezbollahu i Izraela w ryzach – ocenia Łukasz Przybyszewski.

Nuklearyzacja jest nieunikniona

Władze Iranu muszą oprzeć się silniej na energii jądrowej, czy tego chcą, czy nie, bo tylko ona da na tyle stabilny dopływ energii elektrycznej, aby można było dalej rozwijać przemysł i projekty urbanizacyjne. Iran chce bowiem wyrwać się spod obosiecznego miecza, jakim jest Cieśnina Ormuz. Wielokrotnie słyszeliśmy lub czytaliśmy, że Iran hipotetycznie mógłby dokonać blokady Ormuz w sposób podobny do tego, który ostatnio zaprezentowali nam Huti w Bab al-Mandab. Hipotetycznie, bo z automatu Iran musiałby założyć, że i jego statki handlowe oraz tankowce mogą być zatapiane lub porywane. Terminal naftowy na wyspie Khargh nie to była dotychczas pięta achillesowa Iranu – skrawek lądu jest bowiem położony daleko od Cieśniny, ale gdyby go wyłączyć z gry, to Iran nie miał do niedawna alternatywy. Teraz ma i jest nią terminal naftowy przy Kuh-e Mobarak, która jest niewielką wioską znajdującą się w połowie drogi z Sirik do portu i bazy marynarki wojennej IRI w Dżask. 

Umiejscowienie zatem tych reaktorów, których łączna moc ma wynieść 5,000 MW, a koszt pochłonie przynajmniej 14-19 mld euro, nie jest przypadkowe. Iran najpewniej bowiem będzie rozwijał w tych okolicach przemysł chemiczny. Wykorzysta też tę elektrownię jądrową do budowy odsalarni wody morskiej, które z kolei pobudzą lokalne rolnictwo, sadownictwo (być może także hodowlę ryb), nie wspominając o oczywistym wykorzystaniu tej wody w przemyśle. Skoro łącznie Iran chce tam w przemysł zainwestować przynajmniej około 20 miliardów euro, to dalsza urbanizacja tych terenów nad Cieśniną Ormuz, a w stronę Zatoki Omańskiej, jest więc też konieczna. Byłby to wówczas bowiem trzeci co do wielkości ośrodek przemysłowy Islamskiej Republiki. A ten, jak wiemy, musiałby być równie dobrze chroniony, co pierwsze dwa. Ogólnie Iran industrializuje się coraz bardziej, przenosząc części petrochemicznego łańcucha wartości do siebie. Między innymi dlatego do 2041 roku Iran zamierza mieć łącznie do dyspozycji 20,000 MW. I tu pojawia się nam rola Rosji, która upatruje w tych projektach szanse na podbicie stawki rywalizacji z USA na Bliskim Wschodzie.

Źródło: Opracowanie własne Łukasz Przybyszewski, Google Earth

Tango Iran-Rosja chce odeprzeć Zachód i zmusić go do rewizji obecności

Projekt budowy reaktorów w Sirik Rosja na pewno będzie wspierać, ponieważ kolejną słabością Iranu jest to, że pas nadbrzeża od Bandar-e Abbas po Czabahar jest nie jest zbyt dobrze rozwinięty. Oczywiście jest prawdopodobne, że Iran będzie twierdził, iż zupełnie samodzielnie buduje te elektrownie, ale takie twierdzenia należy wówczas włożyć między bajki. Zresztą, Rosja buduje już obok Sirik elektrociepłownię gazową, więc teren ma już na pewno rozpoznany na tyle, aby wiedzieć na co ewentualnie jej inżynierzy się piszą. Ale nie ma co umniejszać dokonań czy możliwości samych Irańczyków. 

Generalnie w ciągu ostatnich dwóch dekad jednak Iran zdołał zdziałać naprawdę wiele, aby rozwijać swoje południowe wybrzeża – ukończono pierwsze reaktory w Buszehr, zbudowano wiele zakładów przemysłowych oraz ropociąg z Gore do Dżasku. To dzięki temu rurociągowi Iran wyrwał się z potrzasku Cieśniny Ormuz. 

Jednak żeby móc zabezpieczyć Wybrzeże Makran (od okolic Sirik, gdzie w końcu baza KSRI powstała w 2020 roku, Dżasku do Czabahar) i utrzymywać projekcję siły na Zatokę Omańską i Morze Arabskie, Iran musi budować tam kolejne bazy morskie, obiekty przemysłowe oraz wdrażać kolejne plany urbanizacyjne. Rosji to jak najbardziej odpowiada. Jeśli bowiem Iran będzie dalej rozwijał np. przeciwokrętowe pociski manewrujące oraz wersje naddźwiękowe (lub niemal naddźwiękowe) oraz flotę bezzałogowców, to można być pewnym, że stacjonowanie w Zatoce Perskiej będzie podlegało już zupełnie innej kalkulacji ryzyka. I innemu wynikowi tego rachunku. 

Poza samymi siłami lądowymi, które byłyby zdolne bronić irańskiego wybrzeża nad Zatoką Omańską, Iran będzie rozwijał też dalej swą marynarkę i tu posiadł wystarczające zdolności do tego, aby np. budować własne okręty podwodne, fregaty i okręty do działań przybrzeżnych. Dużo ostatnio słyszeliśmy o irańskich bazoszpiegowcach (np. IRINS Behshad czy Saviz) i ogólnie o motorówkach i kutrach Korpusu Strażników, ale irańska flota powoli powinna przestawać kojarzyć się z jedynie małymi motorówkami, kutrami i przerobionymi drobnicowcami. 

Nieuchronnie musi też modernizować swoje siły powietrzne, bo leciwa amerykańska i sowiecka flota już długo nie polata. Jednak póki co, poza Jak-130 Iran jeszcze nie otrzymał Su-35, które mogłyby w niektórych sytuacjach dać Iranowi niezbędną przewagę w powietrzu. Jednak Jak-130 może bez problemu posłużyć również jako lekki samolot bojowy, a te – i nie ma co tu ukrywać – Iranowi też by się przydały. Możliwe więc, że z czasem Iran zamówi ich więcej. Czy to prawdopodobne? Tylko do pewnego stopnia, bo trzeba pamiętać, że władze w Teheranie uważają scenariusz ataku Izraela i USA na Iran jako mało realistyczny (i mają w tym b. wiele racji).

Czy Iran można powstrzymać?

Można, ale po co? Jak widać, irańsko-rosyjskie tango trwa w najlepsze. USA nie mają ani chęci, ani planu ataku na Iran. Ani tym bardziej pojednania się z władzami w Teheranie. Zamiast tego, Waszyngton optuje za starciami z proirańskimi milicjami, redukcją potencjału bojowego Hutich oraz utrzymaniem Hezbollahu i Izraela w ryzach, żeby konflikt przygraniczny nie rozlał się za bardzo. Iran mógłby spuścić z tonu i lekko wycofać się, jeśli połączy się zawieszenie broni między Hamasem i Izraelem, ze stopniowym niszczeniem proirańskich bojówek (a raczej ich magazynów, schronów i dowództwa) w Iraku i Syrii oraz sankcjami i cyberatakami. Jak Iran zobaczy, że za dużo traci ze swej “głębi strategicznej” lub staje się ona dysfunkcyjna, to raczej rozważy opcję deeskalacji nieco poważniej. 

Nikt natomiast – według mnie – nie bierze na poważnie zaduszania Iranu sankcjami, bo te nie są multilateralne, a jedynie Zachodnie. Z innymi Iran może bawić się w najlepsze, w piaskownicy jest dość dużo miejsca dla wszystkich. Nic też nie zatrzyma współpracy Rosji i Iranu w zakresie rozwoju gospodarczego i handlu uzbrojeniem. Ich tango trwa w najlepsze i wpływa nie tylko na obecny konflikt na Bliskim Wschodzie, ale kształtuje też przyszłość regionu w sposób długofalowy. Dlatego między bajki należy włożyć conajmniej kilkukrotnie zawyżone ceny Szahedów 136, które ostatnio rzekomo wyciągneli z irańskich serwerów i opublikowali jacyś hakerzy. To dezinformacja. Irańczycy przeszliby samych siebie, gdyby brali ponad 6.5 krotnie więcej, niż dron jest wart. Dużo ważniejsze jest to, czy blokada Hutich nie wymusi ogólnie większego zaangażowania marynarek europejskich w ochronę swoich statków i szlaków? To problem długofalowy.

Łukasz K.P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej i NGO oferującego szkolenia dla dziennikarzy dot. pozyskiwania i interpretacji informacji ze źródeł otwartych, które pokrywają tematykę Iranu.: https://abhaseed.org/oferta-szkolen/

– Iran rozpoczął budowę kolejnych czterech reaktorów, ale nie powstałyby one bez pomocy Rosji. Po pierwsze, Rosja pomaga budować kolejne reaktory w Buszehr. Po drugie, wsparcie ze strony rosyjskich inżynierów na budowie w Sirik będzie niezbędne. Pomoc Rosji nie ma jednak wymiaru czysto ekonomicznego. Dotyka ona też obszaru bezpieczeństwa militarnego, ponieważ uprzemysłowienie i urbanizacja wybrzeża od Cieśniny Ormuz ku  portowi w Czabaharze idzie w ślad rozbudowy infrastruktury wojskowej. Jak widać, irańsko-rosyjskie tango wpływa nie tylko na obecny konflikt na Bliskim Wschodzie, ale kształtuje też przyszłość regionu w sposób długofalowy – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund.

  • Władze Iranu muszą oprzeć się silniej na energii jądrowej, czy tego chcą, czy nie, bo tylko ona da na tyle stabilny dopływ energii elektrycznej, aby można było dalej rozwijać przemysł i projekty urbanizacyjne – pisze Łukasz Przybyszewski w BA.
  •  – USA nie mają ani chęci, ani planu ataku na Iran. Ani tym bardziej pojednania się z władzami w Teheranie. Zamiast tego, Waszyngton optuje za starciami z proirańskimi milicjami, redukcją potencjału bojowego Hutich oraz utrzymaniem Hezbollahu i Izraela w ryzach – ocenia Łukasz Przybyszewski.

Nuklearyzacja jest nieunikniona

Władze Iranu muszą oprzeć się silniej na energii jądrowej, czy tego chcą, czy nie, bo tylko ona da na tyle stabilny dopływ energii elektrycznej, aby można było dalej rozwijać przemysł i projekty urbanizacyjne. Iran chce bowiem wyrwać się spod obosiecznego miecza, jakim jest Cieśnina Ormuz. Wielokrotnie słyszeliśmy lub czytaliśmy, że Iran hipotetycznie mógłby dokonać blokady Ormuz w sposób podobny do tego, który ostatnio zaprezentowali nam Huti w Bab al-Mandab. Hipotetycznie, bo z automatu Iran musiałby założyć, że i jego statki handlowe oraz tankowce mogą być zatapiane lub porywane. Terminal naftowy na wyspie Khargh nie to była dotychczas pięta achillesowa Iranu – skrawek lądu jest bowiem położony daleko od Cieśniny, ale gdyby go wyłączyć z gry, to Iran nie miał do niedawna alternatywy. Teraz ma i jest nią terminal naftowy przy Kuh-e Mobarak, która jest niewielką wioską znajdującą się w połowie drogi z Sirik do portu i bazy marynarki wojennej IRI w Dżask. 

Umiejscowienie zatem tych reaktorów, których łączna moc ma wynieść 5,000 MW, a koszt pochłonie przynajmniej 14-19 mld euro, nie jest przypadkowe. Iran najpewniej bowiem będzie rozwijał w tych okolicach przemysł chemiczny. Wykorzysta też tę elektrownię jądrową do budowy odsalarni wody morskiej, które z kolei pobudzą lokalne rolnictwo, sadownictwo (być może także hodowlę ryb), nie wspominając o oczywistym wykorzystaniu tej wody w przemyśle. Skoro łącznie Iran chce tam w przemysł zainwestować przynajmniej około 20 miliardów euro, to dalsza urbanizacja tych terenów nad Cieśniną Ormuz, a w stronę Zatoki Omańskiej, jest więc też konieczna. Byłby to wówczas bowiem trzeci co do wielkości ośrodek przemysłowy Islamskiej Republiki. A ten, jak wiemy, musiałby być równie dobrze chroniony, co pierwsze dwa. Ogólnie Iran industrializuje się coraz bardziej, przenosząc części petrochemicznego łańcucha wartości do siebie. Między innymi dlatego do 2041 roku Iran zamierza mieć łącznie do dyspozycji 20,000 MW. I tu pojawia się nam rola Rosji, która upatruje w tych projektach szanse na podbicie stawki rywalizacji z USA na Bliskim Wschodzie.

Źródło: Opracowanie własne Łukasz Przybyszewski, Google Earth

Tango Iran-Rosja chce odeprzeć Zachód i zmusić go do rewizji obecności

Projekt budowy reaktorów w Sirik Rosja na pewno będzie wspierać, ponieważ kolejną słabością Iranu jest to, że pas nadbrzeża od Bandar-e Abbas po Czabahar jest nie jest zbyt dobrze rozwinięty. Oczywiście jest prawdopodobne, że Iran będzie twierdził, iż zupełnie samodzielnie buduje te elektrownie, ale takie twierdzenia należy wówczas włożyć między bajki. Zresztą, Rosja buduje już obok Sirik elektrociepłownię gazową, więc teren ma już na pewno rozpoznany na tyle, aby wiedzieć na co ewentualnie jej inżynierzy się piszą. Ale nie ma co umniejszać dokonań czy możliwości samych Irańczyków. 

Generalnie w ciągu ostatnich dwóch dekad jednak Iran zdołał zdziałać naprawdę wiele, aby rozwijać swoje południowe wybrzeża – ukończono pierwsze reaktory w Buszehr, zbudowano wiele zakładów przemysłowych oraz ropociąg z Gore do Dżasku. To dzięki temu rurociągowi Iran wyrwał się z potrzasku Cieśniny Ormuz. 

Jednak żeby móc zabezpieczyć Wybrzeże Makran (od okolic Sirik, gdzie w końcu baza KSRI powstała w 2020 roku, Dżasku do Czabahar) i utrzymywać projekcję siły na Zatokę Omańską i Morze Arabskie, Iran musi budować tam kolejne bazy morskie, obiekty przemysłowe oraz wdrażać kolejne plany urbanizacyjne. Rosji to jak najbardziej odpowiada. Jeśli bowiem Iran będzie dalej rozwijał np. przeciwokrętowe pociski manewrujące oraz wersje naddźwiękowe (lub niemal naddźwiękowe) oraz flotę bezzałogowców, to można być pewnym, że stacjonowanie w Zatoce Perskiej będzie podlegało już zupełnie innej kalkulacji ryzyka. I innemu wynikowi tego rachunku. 

Poza samymi siłami lądowymi, które byłyby zdolne bronić irańskiego wybrzeża nad Zatoką Omańską, Iran będzie rozwijał też dalej swą marynarkę i tu posiadł wystarczające zdolności do tego, aby np. budować własne okręty podwodne, fregaty i okręty do działań przybrzeżnych. Dużo ostatnio słyszeliśmy o irańskich bazoszpiegowcach (np. IRINS Behshad czy Saviz) i ogólnie o motorówkach i kutrach Korpusu Strażników, ale irańska flota powoli powinna przestawać kojarzyć się z jedynie małymi motorówkami, kutrami i przerobionymi drobnicowcami. 

Nieuchronnie musi też modernizować swoje siły powietrzne, bo leciwa amerykańska i sowiecka flota już długo nie polata. Jednak póki co, poza Jak-130 Iran jeszcze nie otrzymał Su-35, które mogłyby w niektórych sytuacjach dać Iranowi niezbędną przewagę w powietrzu. Jednak Jak-130 może bez problemu posłużyć również jako lekki samolot bojowy, a te – i nie ma co tu ukrywać – Iranowi też by się przydały. Możliwe więc, że z czasem Iran zamówi ich więcej. Czy to prawdopodobne? Tylko do pewnego stopnia, bo trzeba pamiętać, że władze w Teheranie uważają scenariusz ataku Izraela i USA na Iran jako mało realistyczny (i mają w tym b. wiele racji).

Czy Iran można powstrzymać?

Można, ale po co? Jak widać, irańsko-rosyjskie tango trwa w najlepsze. USA nie mają ani chęci, ani planu ataku na Iran. Ani tym bardziej pojednania się z władzami w Teheranie. Zamiast tego, Waszyngton optuje za starciami z proirańskimi milicjami, redukcją potencjału bojowego Hutich oraz utrzymaniem Hezbollahu i Izraela w ryzach, żeby konflikt przygraniczny nie rozlał się za bardzo. Iran mógłby spuścić z tonu i lekko wycofać się, jeśli połączy się zawieszenie broni między Hamasem i Izraelem, ze stopniowym niszczeniem proirańskich bojówek (a raczej ich magazynów, schronów i dowództwa) w Iraku i Syrii oraz sankcjami i cyberatakami. Jak Iran zobaczy, że za dużo traci ze swej “głębi strategicznej” lub staje się ona dysfunkcyjna, to raczej rozważy opcję deeskalacji nieco poważniej. 

Nikt natomiast – według mnie – nie bierze na poważnie zaduszania Iranu sankcjami, bo te nie są multilateralne, a jedynie Zachodnie. Z innymi Iran może bawić się w najlepsze, w piaskownicy jest dość dużo miejsca dla wszystkich. Nic też nie zatrzyma współpracy Rosji i Iranu w zakresie rozwoju gospodarczego i handlu uzbrojeniem. Ich tango trwa w najlepsze i wpływa nie tylko na obecny konflikt na Bliskim Wschodzie, ale kształtuje też przyszłość regionu w sposób długofalowy. Dlatego między bajki należy włożyć conajmniej kilkukrotnie zawyżone ceny Szahedów 136, które ostatnio rzekomo wyciągneli z irańskich serwerów i opublikowali jacyś hakerzy. To dezinformacja. Irańczycy przeszliby samych siebie, gdyby brali ponad 6.5 krotnie więcej, niż dron jest wart. Dużo ważniejsze jest to, czy blokada Hutich nie wymusi ogólnie większego zaangażowania marynarek europejskich w ochronę swoich statków i szlaków? To problem długofalowy.

Łukasz K.P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej i NGO oferującego szkolenia dla dziennikarzy dot. pozyskiwania i interpretacji informacji ze źródeł otwartych, które pokrywają tematykę Iranu.: https://abhaseed.org/oferta-szkolen/

Najnowsze artykuły