icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Przybyszewski: Iran nie będzie królem litu, ale…

–  W Iranie odkryto złoża 8,5 mln ton rudy litu. Odkrycie to nie uczyni z Iranu jednak światowego potentata.  Litu w rudzie jest bowiem 15-23 tys. ton. To niedużo, ale pozwoli Iranowi zbudować rezerwę w oparciu o własne złoże.  – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund i analityk NaviRisk.

W sobotę w irańskiej telewizji usłyszeliśmy wypowiedź, która wielu zajmujących się handlem surowcami musiała zbić z nóg. Mohammad Hadi Ahmadi, Wiceprezes ds. Górnictwa, Organizacji Przemysłu, Górnictwa i Handlu prowincji Hamadan, ogłosił, że Iran ma przynajmniej 8,5 mln ton litu.  Zapomniał jednak dodać, że chodzi o rudę zawierającą lit. W rzeczywistości litu w rudzie jest jedynie 15 tys., może 23 tys. ton.

Lit jest niezwykle ważnym metalem i rozmiary jego zasobów, a te są – jak wszystkie – ograniczone, a także ich rozlokowanie, będzie przesądzać które państwa i jak będą wpływać na rozwijający się popyt na napędy elektryczne. Odkrycie dużych złóż mogłoby dodatkowym być kołem zamachowym dla irańskiej branży motoryzacyjnej, ale te są zdecydowanie zbyt małe na to.

Dlaczego więc informacja ta musiała być podana w telewizji? Powodem jest to, że litu jest na świecie bardzo mało. Dla Iranu oznacza to możliwość zbudowania własnych rezerw tego metalu i tu należy upatrywać przyczyny ogłoszenia tej wiadomości i umiarkowanej euforii. Co z nią zrobiły zagraniczne media? Podały dalej i doprawiły sensacją.

Wiadomość ta jest z pewnością dla władz w Teheranie czymś, co chwilowo podniesie zainteresowanie Iranem, ale niestety w oparciu o niezrozumienie, które szybko wyjdzie na jaw. Poza tym, nawet gdyby Iran faktycznie miał te 8,5 mln ton litu, a nie samej rudy, to  reżim jednostronnych sankcji może skutecznie spowolnić transfer do Iranu technologii, które pozwoliłby temu państwu czerpać jeszcze większe zyski z eksportu surowców.

Co by było, gdyby Iran miał większe złoża? Teoretycznie, największy potencjał w wykorzystaniu litu tkwiłby we względnie prężnym irańskim przemyśle samochodowym. Skoro więc lit okazał się niewypałem, to proponuję rzucić okiem, co w tej branży się dzieje.

Irańscy producenci samochodowi prą w kierunku hybryd i elektryków

Przed JCPoA, osiągnięcia w konstrukcji pojazdów hybrydowych i elektrycznych Iran miał wręcz symboliczne. Pierwsza hybryda Khodro powstała w 2010 roku. Ale w trakcie trwania JCPoA doszło do transferów technologii, które najwyraźniej pozwoliły Iranowi rozwijać tego typu napędy. Na uwagę zasługuje jednak też taka ciekawostka, jak eksport 30 sztuk takich pojazdów 4 lata temu do Senegalu.  Irański producent Khodro w lutym znów zapowiedział, że zamierza ruszać z ofertą z hybrydami i miękkimi hybrydami i mają być dostępne już w tym miesiącu. Od niedawna ten producent proponuje także samochody z napędem elektrycznym. Znany irański konglomerat MAPNA rozpoczął także budowę stacji ładujących.

Należy zauważyć, że Iran wprowadził ułatwienia w imporcie aut zagranicznych, jeśli te są hybrydowe lub elektryczne. Dlaczego? Cóż, nie powinniśmy się oszukiwać. Będąc pod reżimem sankcji jednostronnych trudno będzie Iranowi pozyskiwać technologie, które pozwoliłby szybko dogonić pozostałe kraje, w których ulokowani są producenci nowych napędów. Może to oznaczać, że irańscy inżynierowie będą starali się samodzielnie analizować i próbować klonować rozwiązania innych producentów. Nie byłoby to przecież niczym nowym ani dla Iranu, ani dla jakiegokolwiek innego państwa, które chciało dogonić rywali. Wysoce prawdopodobnym wydaje się także nie tyle transfer technologii, gotowych linii produkcyjnych itd., ale know-how. O wiele bardziej karkołomnym zadaniem jest bowiem próba objęcia sankcjami naukowców, inżynierów i techników, którzy nie mają aż tak dużego problemu w umiejscowieniu się na odpowiednich placówkach naukowych czy uzyskaniem zatrudnienia w „zaprzyjaźnionej firmie” z „zaprzyjaźnionego kraju”.

Wojsko ma tu dużo do powiedzenia

Nie ma co się jednak łudzić, że rozwijająca się produkcja akumulatorów i baterii w Iranie ma jedynie zastosowanie cywilne. Organizacja Rozwoju Zasobów Energetycznych Ministerstwa Obrony i Logistyki Sił Zbrojnych Iranu przyczyniła się, przykładowo, do budowy pierwszej w Iranie fabryki akumulatorów superciężkich i trakcyjnych, nie wspominając o zakładach produkujących akumulatory przemysłowe. Siły zbrojne Iranu same mają zapotrzebowanie na takie produkty, więc ich „chęć” niesienia pomocy dla branży motoryzacyjnej tu nie dziwi. Być może nawet niektórzy czołowi światowi producenci pokuszą się o porównanie swoich rozwiązań z tymi, które zacznie prezentować któryś z irańskich producentów.

Sektor cywilny też na tym skorzysta – zainteresowanie w państwach sąsiednich czy w Unii Eurazjatyckiej może okazać się duże, a odciąć się od Iranu te kraje nie mogą. W tym też tkwi jeden z głównych szkopułów sankcji unilateralnych. Pozycja irańskiej branży motoryzacyjnej może więc w regionie znacząco wzrosnąć, jeśli oferowane hybrydy będą dość dobre. Zdecydowana większość komponentów byłaby też pochodzenia irańskiego. Co więcej, możliwe też, że spotka się niedługo irańskie hybrydy i elektryki na ulicach Moskwy – w końcu SAIPA i Khodro właśnie przechodzą certyfikację swoich pojazdów na eksport do Rosji.

Przybyszewski: Iran i Rosja wykorzystają wizytę szefa MAEA do swoich celów

–  W Iranie odkryto złoża 8,5 mln ton rudy litu. Odkrycie to nie uczyni z Iranu jednak światowego potentata.  Litu w rudzie jest bowiem 15-23 tys. ton. To niedużo, ale pozwoli Iranowi zbudować rezerwę w oparciu o własne złoże.  – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund i analityk NaviRisk.

W sobotę w irańskiej telewizji usłyszeliśmy wypowiedź, która wielu zajmujących się handlem surowcami musiała zbić z nóg. Mohammad Hadi Ahmadi, Wiceprezes ds. Górnictwa, Organizacji Przemysłu, Górnictwa i Handlu prowincji Hamadan, ogłosił, że Iran ma przynajmniej 8,5 mln ton litu.  Zapomniał jednak dodać, że chodzi o rudę zawierającą lit. W rzeczywistości litu w rudzie jest jedynie 15 tys., może 23 tys. ton.

Lit jest niezwykle ważnym metalem i rozmiary jego zasobów, a te są – jak wszystkie – ograniczone, a także ich rozlokowanie, będzie przesądzać które państwa i jak będą wpływać na rozwijający się popyt na napędy elektryczne. Odkrycie dużych złóż mogłoby dodatkowym być kołem zamachowym dla irańskiej branży motoryzacyjnej, ale te są zdecydowanie zbyt małe na to.

Dlaczego więc informacja ta musiała być podana w telewizji? Powodem jest to, że litu jest na świecie bardzo mało. Dla Iranu oznacza to możliwość zbudowania własnych rezerw tego metalu i tu należy upatrywać przyczyny ogłoszenia tej wiadomości i umiarkowanej euforii. Co z nią zrobiły zagraniczne media? Podały dalej i doprawiły sensacją.

Wiadomość ta jest z pewnością dla władz w Teheranie czymś, co chwilowo podniesie zainteresowanie Iranem, ale niestety w oparciu o niezrozumienie, które szybko wyjdzie na jaw. Poza tym, nawet gdyby Iran faktycznie miał te 8,5 mln ton litu, a nie samej rudy, to  reżim jednostronnych sankcji może skutecznie spowolnić transfer do Iranu technologii, które pozwoliłby temu państwu czerpać jeszcze większe zyski z eksportu surowców.

Co by było, gdyby Iran miał większe złoża? Teoretycznie, największy potencjał w wykorzystaniu litu tkwiłby we względnie prężnym irańskim przemyśle samochodowym. Skoro więc lit okazał się niewypałem, to proponuję rzucić okiem, co w tej branży się dzieje.

Irańscy producenci samochodowi prą w kierunku hybryd i elektryków

Przed JCPoA, osiągnięcia w konstrukcji pojazdów hybrydowych i elektrycznych Iran miał wręcz symboliczne. Pierwsza hybryda Khodro powstała w 2010 roku. Ale w trakcie trwania JCPoA doszło do transferów technologii, które najwyraźniej pozwoliły Iranowi rozwijać tego typu napędy. Na uwagę zasługuje jednak też taka ciekawostka, jak eksport 30 sztuk takich pojazdów 4 lata temu do Senegalu.  Irański producent Khodro w lutym znów zapowiedział, że zamierza ruszać z ofertą z hybrydami i miękkimi hybrydami i mają być dostępne już w tym miesiącu. Od niedawna ten producent proponuje także samochody z napędem elektrycznym. Znany irański konglomerat MAPNA rozpoczął także budowę stacji ładujących.

Należy zauważyć, że Iran wprowadził ułatwienia w imporcie aut zagranicznych, jeśli te są hybrydowe lub elektryczne. Dlaczego? Cóż, nie powinniśmy się oszukiwać. Będąc pod reżimem sankcji jednostronnych trudno będzie Iranowi pozyskiwać technologie, które pozwoliłby szybko dogonić pozostałe kraje, w których ulokowani są producenci nowych napędów. Może to oznaczać, że irańscy inżynierowie będą starali się samodzielnie analizować i próbować klonować rozwiązania innych producentów. Nie byłoby to przecież niczym nowym ani dla Iranu, ani dla jakiegokolwiek innego państwa, które chciało dogonić rywali. Wysoce prawdopodobnym wydaje się także nie tyle transfer technologii, gotowych linii produkcyjnych itd., ale know-how. O wiele bardziej karkołomnym zadaniem jest bowiem próba objęcia sankcjami naukowców, inżynierów i techników, którzy nie mają aż tak dużego problemu w umiejscowieniu się na odpowiednich placówkach naukowych czy uzyskaniem zatrudnienia w „zaprzyjaźnionej firmie” z „zaprzyjaźnionego kraju”.

Wojsko ma tu dużo do powiedzenia

Nie ma co się jednak łudzić, że rozwijająca się produkcja akumulatorów i baterii w Iranie ma jedynie zastosowanie cywilne. Organizacja Rozwoju Zasobów Energetycznych Ministerstwa Obrony i Logistyki Sił Zbrojnych Iranu przyczyniła się, przykładowo, do budowy pierwszej w Iranie fabryki akumulatorów superciężkich i trakcyjnych, nie wspominając o zakładach produkujących akumulatory przemysłowe. Siły zbrojne Iranu same mają zapotrzebowanie na takie produkty, więc ich „chęć” niesienia pomocy dla branży motoryzacyjnej tu nie dziwi. Być może nawet niektórzy czołowi światowi producenci pokuszą się o porównanie swoich rozwiązań z tymi, które zacznie prezentować któryś z irańskich producentów.

Sektor cywilny też na tym skorzysta – zainteresowanie w państwach sąsiednich czy w Unii Eurazjatyckiej może okazać się duże, a odciąć się od Iranu te kraje nie mogą. W tym też tkwi jeden z głównych szkopułów sankcji unilateralnych. Pozycja irańskiej branży motoryzacyjnej może więc w regionie znacząco wzrosnąć, jeśli oferowane hybrydy będą dość dobre. Zdecydowana większość komponentów byłaby też pochodzenia irańskiego. Co więcej, możliwe też, że spotka się niedługo irańskie hybrydy i elektryki na ulicach Moskwy – w końcu SAIPA i Khodro właśnie przechodzą certyfikację swoich pojazdów na eksport do Rosji.

Przybyszewski: Iran i Rosja wykorzystają wizytę szefa MAEA do swoich celów

Najnowsze artykuły