icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Prognoza upadku węgla kamiennego ma kilka niedociągnięć

Instytut Zielonej Gospodarki przygotował raport dotyczący polskiej transformacji energetycznej “Transformacja we mgle. Polska 2040”. Dokument stawia tezę, że do 2030 roku, czyli już za 6 lat, znaczenie węgla kamiennego w polskiej energetyce będzie dwukrotnie mniejsze niż obecnie. Jest w tym planie kilka niedociągnięć – pisze Maria Szurowska, współpracownik BiznesAlert.pl.

IZG jest fundacją prowadzoną przez Marcina Korolca, ministra środowiska w latach 2011-2013. Niedawno instytucja opublikowała raport, w którym prognozuje przyszłość, diagnozuje obecne problemy i wydaje rekomendacje.

Większość zdiagnozowanych problemów jest raczej przewidywalna: pierwsza obserwacja to “Polska jako jedyny kraj w UE nie ma oficjalnej daty odejścia od węgla” – można ją zakwalifikować do kategorii truizmów. Inne problemy to brak długoterminowej strategii klimatycznej oraz najwyższy w Unii udział węgla w produkcji energii elektrycznej i w ogrzewnictwie. Nie powinno to dla nikogo stanowić zaskoczenia.

Pojawia się za to kilka zasadnych rekomendacji: wprowadzenie oceny skutków regulacji dla klimatu w połączeniu z zaistnieniem rady doradczej ds. polityki klimatycznej ma szansę wprowadzić transparentność w zakresie wpływu proponowanych zmian regulacyjnych pod kątem klimatycznym.

Odważne założenia

Jako bazę do autorskich rozważań raport prezentuje scenariusze International Energy Agency na 2040 rok, z których wynika, że w 2040 roku rola węgla w energetyce jak i w produkcji stali będzie marginalizowana. Zdaniem IEA do 2040 roku technologie oparte o energię elektryczną, gaz ziemny i wodór będą na tyle rozwinięte, że węgiel koksujący zacznie być wypierany. To kontrowersyjna teza, mając na względzie jak dużo energii elektrycznej potrzebne jest zarówno dla pieców elektrycznych oraz technologii DRI. Można do nich wykorzystać wodór, jednak droga do uwodornienia przemysłu oznacza zbudowanie mocy do produkcji energii, później elektrolizerów, co może nie udać się tak prędko. Ponadto, węgiel koksujący jest surowcem strategicznym Unii Europejskiej – ciężko znaleźć tu spójność narracji.

Zdaniem IEA w 2040 roku ma spaść również znaczenie gazu i ropy naftowej, głównie za sprawą elektryfikacji transportu. Z energetyki gaz wypchnie OZE i magazyny. Ogólnie, świat będzie zużywać coraz więcej energii elektrycznej – elektryfikacja jest trendem.

Kolejny rozdział raportu IZG syntezuje niedawną rewizję polityki klimatycznej Unii Europejskiej, której najbardziej ogólnym celem jest redukcja emisji o 55 procent do 2030 roku oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 roku. Na bazie tego przechodzimy do sytuacji, która będzie miała miejsce w Polsce w 2040 roku. Polska to oczywiście “węglowy skansen Europy”, ale jakoś to idzie powoli do przodu, bo w 2018 roku węgiel odpowiadał za 82 procent produkcji energii elektrycznej, a w 2023 – już tylko za 63 procent.

Bez węgla, bez atomu, bez gazu

Kwintesencją części raportu prognozującej losy polskiej produkcji energii elektrycznej jest spadek znaczenia energetyki węglowej poniżej 20 procent przy braku zwiększenia udziału gazu już za 6 lat. Ukazuje to wykres “Udział w produkcji energii elektrycznej netto wg rodzajów źródeł” na stronie 27. Energia z elektrowni jądrowej zaczyna pojawiać się na wykresie na początku lat 30. Na 2030 rok prognozowany jest ok. 50-procentowy udział OZE w produkcji energii elektrycznej. “Inne paliwa kopalne” (w tym gaz) stabilnie utrzymują ten sam poziom przez cały prognozowany okres. Oznacza to, że inwestycje w tę infrastrukturę będą mieć na celu jej utrzymanie (zastępowanie starych elektrowni nowymi), ale nie będzie konieczności rozbudowy o nowe moce wytwórcze.

Tymczasem w Polsce toczą się dyskusje o niedoborze mocy dyspozycyjnych. Oficjalnie mówi się o 11,6 GW, a z nieoficjalnych informacji pozyskanych z kręgów elektroenergetycznych przez Wojciecha Jakóbika (https://www.onet.pl/biznes/biznesalert/polska-potrzebuje-elektrowni-jadrowych-bo-to-rozwiazanie-bezpieczne-i-efektywne/32mfkrz,30bc1058) – o 13 GW w 2035 roku. Urząd Regulacji Energetyki w analizie z 2023 roku wskazuje, że lukę po węglu (ok. 10 GW mocy) będzie musiał przejąć gaz (stan obecnej infrastruktury to 4,6 GW w elektrowniach gazowych). OZE będą stanowić coraz większą część mocy i przejmować coraz większy udział produkcji energii, jednak w takim systemie istotną rolę mają mieć elektrownie pracujące w szczycie zapotrzebowania niezależnie od pogody, czyli właśnie gazowe. Zresztą, nie jest to jedynie polska specyfika – Niemcy, chcąc wyjść z energetyki węglowej, również planują wzrost wykorzystania gazu.

Do prognoz polskich instytucji autor raportu IZG wyraża jednak ogólny dystans: “Dynamika rozwoju OZE obnażyła słabość polskiego planowania stra- tegicznego w zakresie energii i klimatu. Najbardziej rażące niedopa- sowanie można zaobserwować w przypadku przewidywanej mocy zainstalowanej źródeł fotowoltaicznych”, czytamy w raporcie. To może być powodem, dla którego przewidywania zawarte w raporcie nie uwzględniają analiz m.in. URE.

Śladem Niemiec

Na koniec raport IZG rekomenduje ustalenie daty odejścia od węgla “dzięki procesowi opartemu na faktach i doświadczeniach m.in. Niemiec i Czech”. Doświadczenia Niemiec w odchodzeniu od węgla są dokładnie odwrotne względem naszej sytuacji: Niemcy zwiększyli udział węgla w produkcji energii, ponieważ chcieli odejść od elektrowni jądrowych – my natomiast budujemy elektrownie jądrowe, po to, aby zastąpić moce węglowe. Faktem z kolei jest to, że w odróżnieniu od obu wskazanych krajów Polska jest znaczącym producentem węgla kamiennego (odpowiadamy za 97 procent produkcji tego surowca w Unii Europejskiej – Czesi za pozostałe trzy procent), co zmienia perspektywę na energetykę węgla kamiennego.

A co najważniejsze, z jakieś przyczyny jako kraj nie dorobiliśmy się strategii wyjścia z węgla. To właśnie tę przyczynę warto przeanalizować, nazwać, opisać i mając wyniki tej analizy na względzie wydać rekomendację. To, że strategii nie ma i powinna powstać zostało już napisane tak wiele razy, że wartość tej tezy uległa inflacji.

PKP Cargo dostarczy węgiel do elektrowni Enei

Instytut Zielonej Gospodarki przygotował raport dotyczący polskiej transformacji energetycznej “Transformacja we mgle. Polska 2040”. Dokument stawia tezę, że do 2030 roku, czyli już za 6 lat, znaczenie węgla kamiennego w polskiej energetyce będzie dwukrotnie mniejsze niż obecnie. Jest w tym planie kilka niedociągnięć – pisze Maria Szurowska, współpracownik BiznesAlert.pl.

IZG jest fundacją prowadzoną przez Marcina Korolca, ministra środowiska w latach 2011-2013. Niedawno instytucja opublikowała raport, w którym prognozuje przyszłość, diagnozuje obecne problemy i wydaje rekomendacje.

Większość zdiagnozowanych problemów jest raczej przewidywalna: pierwsza obserwacja to “Polska jako jedyny kraj w UE nie ma oficjalnej daty odejścia od węgla” – można ją zakwalifikować do kategorii truizmów. Inne problemy to brak długoterminowej strategii klimatycznej oraz najwyższy w Unii udział węgla w produkcji energii elektrycznej i w ogrzewnictwie. Nie powinno to dla nikogo stanowić zaskoczenia.

Pojawia się za to kilka zasadnych rekomendacji: wprowadzenie oceny skutków regulacji dla klimatu w połączeniu z zaistnieniem rady doradczej ds. polityki klimatycznej ma szansę wprowadzić transparentność w zakresie wpływu proponowanych zmian regulacyjnych pod kątem klimatycznym.

Odważne założenia

Jako bazę do autorskich rozważań raport prezentuje scenariusze International Energy Agency na 2040 rok, z których wynika, że w 2040 roku rola węgla w energetyce jak i w produkcji stali będzie marginalizowana. Zdaniem IEA do 2040 roku technologie oparte o energię elektryczną, gaz ziemny i wodór będą na tyle rozwinięte, że węgiel koksujący zacznie być wypierany. To kontrowersyjna teza, mając na względzie jak dużo energii elektrycznej potrzebne jest zarówno dla pieców elektrycznych oraz technologii DRI. Można do nich wykorzystać wodór, jednak droga do uwodornienia przemysłu oznacza zbudowanie mocy do produkcji energii, później elektrolizerów, co może nie udać się tak prędko. Ponadto, węgiel koksujący jest surowcem strategicznym Unii Europejskiej – ciężko znaleźć tu spójność narracji.

Zdaniem IEA w 2040 roku ma spaść również znaczenie gazu i ropy naftowej, głównie za sprawą elektryfikacji transportu. Z energetyki gaz wypchnie OZE i magazyny. Ogólnie, świat będzie zużywać coraz więcej energii elektrycznej – elektryfikacja jest trendem.

Kolejny rozdział raportu IZG syntezuje niedawną rewizję polityki klimatycznej Unii Europejskiej, której najbardziej ogólnym celem jest redukcja emisji o 55 procent do 2030 roku oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 roku. Na bazie tego przechodzimy do sytuacji, która będzie miała miejsce w Polsce w 2040 roku. Polska to oczywiście “węglowy skansen Europy”, ale jakoś to idzie powoli do przodu, bo w 2018 roku węgiel odpowiadał za 82 procent produkcji energii elektrycznej, a w 2023 – już tylko za 63 procent.

Bez węgla, bez atomu, bez gazu

Kwintesencją części raportu prognozującej losy polskiej produkcji energii elektrycznej jest spadek znaczenia energetyki węglowej poniżej 20 procent przy braku zwiększenia udziału gazu już za 6 lat. Ukazuje to wykres “Udział w produkcji energii elektrycznej netto wg rodzajów źródeł” na stronie 27. Energia z elektrowni jądrowej zaczyna pojawiać się na wykresie na początku lat 30. Na 2030 rok prognozowany jest ok. 50-procentowy udział OZE w produkcji energii elektrycznej. “Inne paliwa kopalne” (w tym gaz) stabilnie utrzymują ten sam poziom przez cały prognozowany okres. Oznacza to, że inwestycje w tę infrastrukturę będą mieć na celu jej utrzymanie (zastępowanie starych elektrowni nowymi), ale nie będzie konieczności rozbudowy o nowe moce wytwórcze.

Tymczasem w Polsce toczą się dyskusje o niedoborze mocy dyspozycyjnych. Oficjalnie mówi się o 11,6 GW, a z nieoficjalnych informacji pozyskanych z kręgów elektroenergetycznych przez Wojciecha Jakóbika (https://www.onet.pl/biznes/biznesalert/polska-potrzebuje-elektrowni-jadrowych-bo-to-rozwiazanie-bezpieczne-i-efektywne/32mfkrz,30bc1058) – o 13 GW w 2035 roku. Urząd Regulacji Energetyki w analizie z 2023 roku wskazuje, że lukę po węglu (ok. 10 GW mocy) będzie musiał przejąć gaz (stan obecnej infrastruktury to 4,6 GW w elektrowniach gazowych). OZE będą stanowić coraz większą część mocy i przejmować coraz większy udział produkcji energii, jednak w takim systemie istotną rolę mają mieć elektrownie pracujące w szczycie zapotrzebowania niezależnie od pogody, czyli właśnie gazowe. Zresztą, nie jest to jedynie polska specyfika – Niemcy, chcąc wyjść z energetyki węglowej, również planują wzrost wykorzystania gazu.

Do prognoz polskich instytucji autor raportu IZG wyraża jednak ogólny dystans: “Dynamika rozwoju OZE obnażyła słabość polskiego planowania stra- tegicznego w zakresie energii i klimatu. Najbardziej rażące niedopa- sowanie można zaobserwować w przypadku przewidywanej mocy zainstalowanej źródeł fotowoltaicznych”, czytamy w raporcie. To może być powodem, dla którego przewidywania zawarte w raporcie nie uwzględniają analiz m.in. URE.

Śladem Niemiec

Na koniec raport IZG rekomenduje ustalenie daty odejścia od węgla “dzięki procesowi opartemu na faktach i doświadczeniach m.in. Niemiec i Czech”. Doświadczenia Niemiec w odchodzeniu od węgla są dokładnie odwrotne względem naszej sytuacji: Niemcy zwiększyli udział węgla w produkcji energii, ponieważ chcieli odejść od elektrowni jądrowych – my natomiast budujemy elektrownie jądrowe, po to, aby zastąpić moce węglowe. Faktem z kolei jest to, że w odróżnieniu od obu wskazanych krajów Polska jest znaczącym producentem węgla kamiennego (odpowiadamy za 97 procent produkcji tego surowca w Unii Europejskiej – Czesi za pozostałe trzy procent), co zmienia perspektywę na energetykę węgla kamiennego.

A co najważniejsze, z jakieś przyczyny jako kraj nie dorobiliśmy się strategii wyjścia z węgla. To właśnie tę przyczynę warto przeanalizować, nazwać, opisać i mając wyniki tej analizy na względzie wydać rekomendację. To, że strategii nie ma i powinna powstać zostało już napisane tak wiele razy, że wartość tej tezy uległa inflacji.

PKP Cargo dostarczy węgiel do elektrowni Enei

Najnowsze artykuły