Od 26 listopada w Chinach przetoczyły się ogromne fale protestów wywołane niezadowoleniem z polityki Zero Covid. Już od dłuższego czasu rosła frustracja w społeczeństwie, ale ostatnie wydarzenia w mieście Urumczi, będący stolicą regionu autonomicznego Xinjiang przelały czarę goryczy – pisze Jacek Perzyński, współpracownik BiznesAlert.pl.
W sierpniu Urumczi zostało objęte ścisłym lockdownem, a mieszkańcy muszą się liczyć z masowymi testami, kwarantanną, ograniczeniami, ryzykiem utraty pracy oraz bezwzględnością policji i służb sanitarnych.
24 listopada w miejskim bloku mieszkalnym wybuchł pożar. Ze względu na restrykcje, straż pożarna nie mogła uratować mieszkańców, doprowadzając do śmierci 10 osób. Ponadto, oliwy do ognia dodała reakcja miejscowych władz, oświadczając, że „poszkodowani są sami sobie winni. Każdy mógł się swobodnie ewakuować. Straż pożarna nie mogła ratować mieszkańców, ponieważ droga do miejsca pożaru była zablokowana przez stojące samochody”. Incydent wywołał burzę w Internecie, doprowadzając do bezprecedensowej skali protestów w Chinach.
Warto zwrócić uwagę, że wszelkie formy sprzeciwu społecznego są rzadkością w Chinach. Dysydenci pozostają w więzieniach, media społecznościowe są cenzurowane, a działalność niezależnych organizacji zajmujących się prawami człowieka została zakazana. Demonstracje, które wybuchają w niektórych wsiach i miastach, organizowane są zwykle przez robotników, rolników czy lokalnych mieszkańców, których dotknęła utrata pracy, spory o ziemię czy zanieczyszczenie środowiska. Takie protesty udaje się władzom opanowywać.
Protesty nie tylko przeciwko Zero Covid
Tragiczny pożar w Urumczi wywołał największą falę społecznego gniewu wobec rządzącej Komunistycznej Partii Chin od lat. W miastach w całym kraju dochodziło w weekend do manifestacji, na których tysiące osób zbierały się ze świecami i kwiatami, by oddać hołd ofiarom pożaru.
Jednym z symboli protestów jest wznoszenie białych kartek papieru symbolizując cenzurę, brak informacji i usuwanie wszelkich doniesień przez chińskich internautów na temat tragicznego pożaru w Urumczi.
Do manifestacji dochodziło w takich miastach jak Pekin, Szanghaj, Chengdu, Wuhan, Xi’an oraz Nankin. Demonstranci wznosili hasła: „Chcemy wolności!” i „Wolność albo śmierć”, co jak na chińskie warunki jest bardzo odważnym żądaniem, gdyż słowo „wolność” i „demokracja” zostało wpisane przez chińską cenzurę na listę słów zakazanych. Interesujące jest, że młodzi ludzie również żądają ustąpienia Xi Jinpinga i Komunistycznej Partii Chin.
Młodzi ludzie po ciężkim doświadczeniu lockdownów i bezwzględności służb domagają się zakończenia strategii Zero Covid, ale także ścisłej cenzury i zwiększającej się kontroli KPCh nad wszystkimi aspekty życia.
Chiński rząd jest bardzo wrażliwy na krytykę i sprzeciw pod swoim adresem, dlatego decyduje się na brutalne stłumienie protestów, w nadziei, że to „uspokoi” społeczeństwo.
Od społecznego poparcia do wielkiego gniewu
Początkowo strategii Zero Covid cieszyła się sporym poparciem społecznym. Pod koniec 2020 roku, kiedy na świecie szalała pandemia Covid-19, Chiny odnotowały znacznie mniejszą liczbę zakażeń. Media państwowe wielokrotnie podkreślały, że ich strategia i system polityczny jest o wiele bardziej efektywny niż zachodnia demokracja.
Wraz ze stabilizacją sytuacji epidemicznej na Zachodzie i postępującą akcją szczepień, Pekin obstał przy swojej strategii, ignorując przy tym akcję szczepień, a chińskie szczepionki okazały się o wiele mniej skuteczne niż Pfizer czy Moderna wobec wariantu Omicron.
Podczas gdy świat wraca do normalności i stara się przystosować do życia z koronawirusem Państwo Środka nadal stosuje strategie Zero Covid, która polega likwidowaniu najmniejszych ognisk zakażeń poprzez masowe lockdowny wielomilionowych metropolii, przymusowe testy i kwarantannę. Władze centralne nie biorą pod uwagę strat gospodarczych i społecznych, więc mieszkańcy muszą się liczyć z falą bankructw, długą izolacją, oraz brakiem żywności, a w efekcie licznymi przypadkami depresji i samobójstw.
W trakcie lockdownów w dziesiątki milionów Chińczyków doświadczyło głodu i strachu z powodu przerwanych łańcuchów dostaw. Wiele osób nie mogło otrzymać pomocy medycznej, gdyż dla władz wyłącznie się liczyło liczba zakażeń koronawirusem.
Czy KPCh utraciła Mandat Niebios?
Mandat Niebios jest chińską tradycyjną teorią filozoficzną, według której władca musi mieć poparcie Niebios, by rządzić. Mandat zyskują władcy sprawiedliwi, postępujący moralnie i obyczajnie, którzy dbają o swój lud. Jeżeli na tronie zasiada despota, Niebiosa mogą wycofać swój mandat, co sygnalizują poprzez np. zaćmienia, pojawienie się komety, klęski głodu, powodzie, trzęsienia ziemi, wojny. W takiej sytuacji sprawiedliwie jest wszcząć bunt przeciw władcy.
Interesujące jest, że po raz pierwszy czerwca 1989 roku, Chińczycy tak tłumnie opowiedzieli się przeciwko rządom KPCh i samemu Xi Jinpingowi. Jest to pierwszy tak wielki akt nieposłuszeństwa wobec władzy. Wygląda na to, że formuła „żelaznej miski ryżu”, będąca układem między rządem a społeczeństwem polegającym na odebraniu wszelkich swobód obywatelskich w zamian za możliwość bogacenia się i „ochronę” państwa wyczerpała się.
Złość od wielu lat już kiełkował w sercach ludzi, ale to polityka Zero Covid sprawiła, że większość społeczeństwa poznała najgorsze oblicze swojego rządu. Chińczycy nie są zadowoleni ze stylu sprawowania rządów, bezpośrednio adresując swój gniew przeciwko Xi Jinpingowi i KPCh, jednak ich frustracja jest skazana na porażkę.
Chińska policja pacyfikuje protesty
Policja w Państwie Środka szybko uporała się z niezadowoleniem obywateli. Wygląda na to, że Pekin nie zamierza zmienić polityki Zero Covid, a tym bardziej nie zamierza tolerować aktów społecznego sprzeciwu. Obecnie służby bezpieczeństwa skutecznie spacyfikowały manifestacje i wyłapują demonstrantów.
Do tak skutecznej walki z protestami pomocne okazało się być stworzenie systemu masowej inwigilacji, wartego dziesiątki miliardów dolarów. Warto zwrócić uwagę, że chiński rząd przeznaczył ogromne kwoty na „środki ochrony osobistej”. Dzięki licznym kamerom i systemowi rozpoznawania twarzy służby są w stanie zlokalizować i wyłapać większość demonstrantów i wymierzyć im karę, tak aby nigdy więcej w przeszłości nie odważyli się kwestionować rządów KPCh.
Działania chińskiej policji najpewniej zakończą liczne manifestacje, tym samym potwierdzając swoją siłę i bezwzględność wobec form sprzeciwu i nieposłuszeństwa. Tłumienie protestów ma być przykładem dla wszystkich, że kwestionowanie legitymizacji KPCh nie będzie akceptowane i będzie podlegać surowym karom.
Wnioski
W Państwie Środka odbyły się największe protesty od 33 lat. W Chińczykach już od wielu lat rosło niezadowolenie z powodu korupcji, inwigilacji, cenzury, braku podstawowych swobód obywatelskich oraz bezkarność urzędników. Lockdowny, polityka Zero Covid i reakcja władz lokalnych na pożar w Urumczi jedynie przelały czarę goryczy. Od wielu lat chińskie społeczeństwo tak tłumnie wyraziło swój sprzeciw wobec rządu, tym samym łamiąc społeczną zmowę milczenia na styl rządów Xi Jinpinga. Skala demonstracji z pewnością musiały wywołać strach w kierownictwie KPCh, zmuszając ją do podjęcia drastycznych środków w celu pacyfikacji protestów. Obecnie czołowym zadaniem Partii będzie szybkie uporanie się z niezadowoleniem społeczeństwa, a to tego posłużą jej zatrzymania i aresztowania oraz system totalnej inwigilacji. Wygląda na to, że protesty są skazane na porażkę. Teraz władza będzie musiała pokazać swoją siłę, ale nie wiadomo, jak to wpłynie na zakończenie polityki Zero Covid. Wyraz frustracji społecznej najpewniej nie zakończy stosowania strategii Zero Covid, ale potwierdziła przypuszczenia, że chiński rząd wcale nie cieszy się popularnością wśród swoich obywateli. Coraz więcej obywateli widzi do czego jest zdolna chińska machina państwowości.