– Uważam, że skandalem jest wyznaczanie policjantom „planu” w jakiej wysokości mają wystawiać kierowcom mandaty za nieprawidłową jazdę na drogach. Stanowi to po prostu kolejny podatek dla obywateli – przekonuje w rozmowie z naszym portalem poseł Patryk Jaki (Zjednoczona Prawica), członek sejmowej komisji infrastruktury, rzecznik klubu parlamentarnego ZP.
Jego zdaniem rząd wprowadził tym samym dodatkową daninę i nie powinien tego wzniośle określać jako walka z przestępczością na drogach.
– Kolejne curiosum stanowią przepisy, które pozwalają odbierać prawo jazdy bez wyroku sądu – mówi dalej Patryk Jaki. – Moim zdaniem jest to postępowanie niekonstytucyjne i jestem przekonany, że prędzej czy później przepisy te upadną. Jedynym pozytywnym elementem ostatnich posunięć rządu jest zaostrzenie walki z pijanymi kierowcami. Uważam, że w tej sprawie każde rozwiązanie, nawet jak najdalej idące, musi wchodzić w grę.
W opinii posła w Polsce istnieje zbyt duża tolerancja dla pijaństwa na drogach. Znajdujemy się od lat w czołówkach rankingów liderów tego typu przestępczości.
– To co widzimy w statystykach na ten temat stanowi zaledwie ułamek tego co się dzieje w tej mierze faktycznie na naszych drogach – twierdzi Jaki. – W obecnej ustawie rządowej na ten temat znalazło się zresztą wiele rozwiązań, które sam postulowałem – i z tego się cieszę.
Tak więc z jednej strony rząd wprowadza daniny i haracze czy odbieranie praw jazdy na podstawie kontrowersyjnych, a w każdym razie mało precyzyjnych, wskazań fotoradarów. Zaś w przypadku walki z pijanymi kierowcami nowe przepisy idą w dobrym kierunku.
W opinii rzecznika klubu Zjednoczonej Prawicy sposoby poboru opłat za przejazdy po autostradach powinny być upraszczane.
– Tworzenie kolejnych bramek z manualnym poborem to niepotrzebny, kolejny haracz – stwierdza pos. Patryk Jaki. – Sam montaż finansowy, pokazujący, ile to miałoby kosztować i jakie miałoby to przynosić zyski dla państwa, jest bardzo kontrowersyjny.
Poseł uważa, że należy znieść ten system. Jego zdaniem jest wiele racji, które za tym przemawiają.
– Statystyki pokazują, że na autostradach tylko 1 proc. wypadków kończy się śmiercią. Trzeba sobie zadać wobec tego pytanie, po co reglamentować ruch na autostradach.
Zdaniem posła, gdyby zwiększyć na nich ruch to siłą rzeczy, więcej użytkowników dróg żyłoby. Tymczasem gdy – tak jak obecnie – rząd forsuje zwiększanie opłat za te najlepsze drogi, ponad 30 proc. ruchu tranzytowego przez Polskę przechodzi przez drogi wojewódzkie czy powiatowe, na których ginie najwięcej osób – ocenia parlamentarzysta.