KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Protestujący w Erewaniu obywatele Armenii sprzeciwiają się wysokim cenom energii elektrycznej i domagają się spotkania z prezydentem. Ich marsz na Plac Wolności przed którym stoi rezydencja prezydencka został zakłócony interwencją policji, która użyła armatek wodnych. Zatrzymano 237 osób, które jednak wypuszczono we wtorek 23 czerwca.
Według armeńskich mediów protestuje tam już kilka tysięcy obywateli. Przedstawiciele protestujących rozpoczęli negocjacje z policją na temat uspokojenia nastrojów. Nie przyniosły one jednak na razie skutków.
Erewań podwyższył taryfy na energię elektryczną o 40,8 procent. Operator sieci elektroenergetycznej w Armenii jest pod kontrolą rosyjskiego Inter RAO, posiadającego większościowe udziały.
Jak wskazują znawcy Armenii tamtejsza płaca miesięczna wynosi średnio 300 dolarów. Bezrobocie wynosi 21 procent. System emerytalny gwarantuje seniorom około 60 dolarów miesięcznie. Dlatego podniesienie kosztów rachunków za energię elektryczną wywołało napięcia społeczne. Protesty przeciwko podwyżkom odbyły się także rok temu, ale wtedy doszło do porozumienia z rządem.
Rosjanie kuszą kraje jak Armenia tanimi surowcami w zamian za integrację polityczną. Agencja RIA Rating oceniła, że ceny gazu od Gazpromu stanowią jedynie 40 procent ceny końcowej gazu dla odbiorców w Europie. Reszta to taryfy, które sprawiają, ze gaz w Szwecji jest ponad 10 razy droższy od białoruskiego (62,1 do 6,1 rubli za metr sześcienny).
Z tego samego względu reformująca sektor gazowy Ukraina podwyższyła taryfy, przez co ceny gazu dla odbiorców detalicznych zrównały się z tymi z Węgier i Rumunii. Ukraińcy płacą obecnie 15 rubli za metr sześcienny, Węgrzy 19,1 a Rumuni 21 rubli za tę samą ilość. – To oczywiste zwycięstwo integracji europejskiej – konstatują z satysfakcją eksperci cytowani przez rosyjskie media.
Najtańszy gaz można dostać w ramach Unii Celnej z Rosją. Rosjanie subsydiują tamtejsze dostawy gazu. Ponadto taryfy są niższe. Eksperci z Rosji nie wspominają, że to właśnie te subsydia są jednym z głównych obciążeń budżetowych, hamujących rozwój gospodarczy kraju. Nie piszą także o koncesjach politycznych krajów otrzymujących tani gaz rosyjski. Tanie dostawy kuszą jednak populistów w krajach jak Ukraina i mogą być przyczyną wzrostu popularności sił prorosyjskich na scenie politycznej.
Rosyjscy oficjele deklarują żywe zainteresowanie protestami w Armenii. Przekonują, że będą wspierać prezydenta Serża Sargsjana w stabilizowaniu sytuacji. Twierdzą, że dalsze niepokoje mogą prowadzić do destabilizacji systemu władzy. Erewań jest uznawany za bliskiego sojusznika Rosji. Tamtejszy sektor energetyczny znajduje się pod kontrolą rosyjskich spółek. Inter RAO kontroluje elektroenergetykę, a Gazprom Armenia sektor gazowy.
Do tej pory Rosjanie subsydiowali dostawy gazu ziemnego, które były jednymi z najtańszych w Europie nawet w czasie zwyżki średniej ceny tego surowca na giełdach. Ormianie płacą mniej niż 200 dolarów za 1000 m3. Podwyżka taryfy na energię elektryczną, której domagało się Inter RAO miała wynikać co prawda z dewaluacji drama o 15 procent, ale ludność uznaje Rosję winną za nieuprawnioną podwyżkę. Jeżeli Erewań nie wprowadzi środków zaradczych, protesty mogą przerodzić się w Armeński Majdan. Unia Europejska objęła Armenię programem Partnerstwa Wschodniego. Czy będzie miała jej do zaoferowania więcej, niż Ukrainie, by wykorzystać napięcie polityczne do korzystnych przemian?
Póki co protestujący zabarykadowali się przy użyciu kontenerów na śmieci na środku Alei Baghramyan i spędzili tam pierwszą noc.