– Rynek, obserwatorzy i uczestnicy porozumienia o ograniczeniu wydobycia ropy obserwują jego wpływ na cenę surowca. Od tego zależeć będą ich dalsze ruchy – pisze redaktor naczelny BiznesAlert.pl, Wojciech Jakóbik.
Opóźnienie w Iraku
Jak informował 22 grudnia BiznesAlert.pl, Irak może nie wywiązać się z zapisów porozumienia naftowego. Nowe dane potwierdzają ten problem, choć Bagdad nie traci pewności, że spełni wymagania.
Grudniowe porozumienie państw kartelu naftowego OPEC z czternastoma producentami spoza organizacji, w tym Rosją zakłada ograniczenie wydobycia o 1,2 mln baryłek dziennie w pierwszej połowie 2017 roku. Potem ma dojść do rewizji skuteczności układu, na straży którego zapisów stoi Kuwejt wyznaczony do monitorowania postępów poszczególnych krajów we wdrażaniu ustalonych kwotowo cięć. Są z nich wyłączone Libia i Iran.
Negocjacje i informacja o ich sukcesie spowodowały wzrost cen ropy naftowej z okolic 45 do 55 dolarów za baryłkę. Część krajów od 1 stycznia zaczęła wdrażać cięcia, jak Arabia Saudyjska, Rosja i Oman. Po okresie niepewności swoje cięcia wdrożył także Irak. Jak poinformowało irackie ministerstwo ropy, od początku stycznia zmniejszył je o 160 tysięcy baryłek w zgodzie z decyzją OPEC. Do końca miesiąca ma osiągnąć zakładany w układzie poziom 210 tysięcy baryłek. Układ zakładał, że poziom zostanie osiągnięty 1 stycznia. Nie wiadomo, czy tak się stanie 1 lutego.
Chociaż eksport z południowych naftoportów Iraku osiągnął w ostatnim czasie rekord 3,51 mln baryłek, nie zmienia to planów cięć. Bagdad zamierza maksymalizować eksport poprzez walkę z terrorystami Państwa Islamskiego, którzy przejęli około 30 tysięcy baryłek dziennie wydobycia irackiego poprzez zajęcie obiektów naftowych na złoża Kwajara i Nadżma. Bojówkarze zajęli przy tym jedną trzecią terytorium kraju w 2014 roku, ale obecnie cofają się przed ofensywą koalicji amerykańskiej, w której jest także Irak.
Cena ropy 10 stycznia była niższa niż dzień wcześniej. Baryłka Brent straciła 2,06 procent i kosztowała 53,60 dolarów. Od początku roku cena surowca spadła o 5,47 procent. Powodem były wieści o wzroście wydobycia w Iraku i Libii, a także liczby wiertni w USA. Zapasy surowca w Stanach wzrosły o 1,53 zamiast prognozowanych 1,5 mln baryłek.
Według informacji OilPrice.com fakt, że autonomia kurdyjska nie chce podporządkować się Bagdadowi i wprowadzić cięć może oznaczać, że Irakijczycy nie wywiążą się z porozumienia. Mimo to władze podały informacje o tym, że tak się stanie. Chociaż Kurdowie domagają się wzięcia na siebie większości ciężaru ograniczeń przez południowe wiertnie Iraku, co pozwoliłoby im utrzymać zyski niezbędne do walki z Państwem Islamskim, to Bagdad zamierza je zrównoważyć.
OilPrice.com przypomina, że umowy na wydobycie na złożach irackich uwzględniają rekompensaty dla firm wydobywczych, które zostaną zmuszone do ograniczenia prac, na przykład na skutek ataku bojowników, ale te zapisy mogą mieć także odniesienie do odgórnej decyzji o ograniczeniu wydobycia.
Niewywiązanie się Iraku z planu porozumienia naftowego może zachwiać pewnością wobec układu, a co za tym idzie ceną ropy.
Odrodzenie rewolucji łupkowej
Niezależnie od sytuacji w Iraku najważniejszy wpływ na sukces porozumienia naftowego będzie miała sytuacja w USA. Według ośrodka Wood Mackenzie w 2017 roku wydatki na nowe projekty firm węglowodorowych mają się podwoić wskutek wzrostu cen ropy. Ze względu na notowany w ostatnich dwóch miesiącach wzrost wartości baryłki o ponad 20 procent do okolic 55 dolarów instytucja zapowiada odrodzenie branży wydobywczej doświadczonej przez kryzys cen ropy z lat 2014-16. Wydatki na upstream mają wzrosnąć o 3 procent do 450 mld dolarów. To nadal o 40 procent poniżej poziomu z 2014 roku.
Za nadwyżkę ropy na rynku w największym stopniu odpowiadało wydobycie ropy ze złóż łupkowych i to ono zostało najciężej doświadczone przez kryzys cenowy. Skutkiem pozytywnym jest jednak zwiększenie efektywności wydobycia. Firmy zdołały uprościć prace, a przez to zmniejszyć ich koszty. Według WoodMac wydobycie ropy z łupków w zagłębiu permskim w Teksasie jest opłacalne przy cenach 40-60 dolarów za baryłkę. Z tego względu wydobycie ropy łupkowej w 2017 roku ma wzrosnąć o około 300 tysięcy do około 4 mln baryłek.
Ceny ropy w 2017 roku mają wynieść średnio 57 dolarów za baryłkę i stopniowo rosnąć do 85 dolarów w 2020 roku wraz ze spadkiem podaży ze względu na ograniczenia inwestycji z poprzednich lat.
WoodMac podkreśla jednak, że do zwiększenia efektywności wydobycia doszło na całym świecie, a niektóre najdroższe projekty podmorskie są obecnie opłacalne przy cenie 50-60 dolarów za baryłkę. Wcześniej było to nawet 120 dolarów. Liczba ostatecznych decyzji inwestycyjnych dla projektów wydobycia ze złóż zawierających ponad 50 mln baryłek ekwiwalentu ropy naftowej ma się zwiększyć z 9 w 2016 roku do 20-25 rok później z czego istotna ilość ma dotyczyć Ameryki Południowej i Zatoki Meksykańskiej.
Ropa może pozostać droższa
Traderzy z Europy i Chin próbują wykorzystać lukę stworzoną przez uczestników porozumienia naftowego i ślą do Azji rekordowe 22 mln baryłek ropy po połowie z Morza Północnego i Azerbejdżanu. Siedem supertankowców wynajętych przez Vitol, Mercurię, Shella i Unipec dostarczyło bądź dostarczy europejski surowiec do Chin i Korei Północnej. Wzrost cen ropy zwiększa opłacalność takich transakcji.
Ośrodek Wood Mackenzie zaznacza, że wzrost aktywności wydobywczej nie wystarczy do pokrycia rosnącego niedoboru ropy na rynku wywołanego spadkiem podaży z tytułu porozumienia naftowego. Niedobór ma się zwiększyć do 20 mln baryłek dziennie do 2025 roku.
Z punktu widzenia uczestników porozumienia naftowego kluczowe będą wyniki w połowie 2017 roku, kiedy zakończy się okres obowiązywania układu. Został on uszyty na miarę, bo opiewa na okres pozwalający stwierdzić, czy działa i czy warto go przedłużać. Bo fakt, że spełnia założenia nie oznacza automatycznie, że będzie warto go utrzymać, np. jeśli stanie się jasne, że rewolucja łupkowa zniesie jego wpływ na rynek. Test porozumienia naftowego trwa. Jeżeli przetrwa ono półrocze z wyższą ceną ropy, spełni oczekiwania uczestników. Efektywność wydobycia w USA może jednak ponownie zaskoczyć analityków.