Tani gaz z Rosji jest drogi na różne sposoby, ale ile naprawdę płaci wierny kompan Władimira Putina w Europie, czyli Wiktor Orban? Co to oznacza dla Polski? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Kryzys energetyczny podsycany przez rosyjski Gazprom od wakacji 2021 roku wywołał rekordowe ceny tego paliwa na giełdzie europejskiej TTF, gdzie w lipcu 2022 roku pojawiła się nawet cena bliska 350 euro za megawatogodzinę, podczas gdy przed kryzysem w wakacje 2020 roku gaz kosztował i mniej od 20 euro za megawatogodzinę. Sezon grzewczy 20222/23 się skończył po ciepłej zimie obniżającej zapotrzebowanie na gaz w ciepłownictwie. Spadło ono w Europie o 13 procent. To nie znaczy, że kryzys energetyczny się skończył, bo czeka nas kolejna zima, ale widać ulgę na giełdzie TTF, na której gaz jest obecnie notowany w cenie około 40 euro za megawatogodzinę niewidzianej od jesieni 2021 roku.
Wydawałoby się, że sojusznik Rosji w Europie Wiktor Orban, który całą politykę energetyczną podporządkował Rosjanom, powinien liczyć na szczególne względy Gazpromu. Orban sprowadza większość ropy z Rosji blokując embargo na dostawy Ropociągiem Przyjaźń, choć mógłby znaleźć alternatywę za pośrednictwem infrastruktury w Chorwacji. Mógłby uniezależniać się od Rosji w wytwarzaniu energii, ale polega na projekcie Rosatomu i pożyczkach Kremla w Paks pomimo opóźnień. Wreszcie Orban mógłby zmniejszać zależność od gazu z Rosji wykorzystując terminal LNG w Chorwacji, ale sprowadza go jeszcze od czasu przed inwazją z pominięciem Ukrainy przez gazociąg Turkish Stream, udostępniając mu nawet własne magazyny gazu na wypadek przerwy dostaw nad Dnieprem.
Okazuje się, że nawet taki koń trojański Kremla w Unii Europejskiej nie może liczyć na specjalne traktowanie. Jesienią 2022 roku pojawiły się doniesienia mediów węgierskich o tym, że cena gazu z Rosji była, owszem, niższa od tej notowanej na giełdzie europejskiej TTF, ale już po zelżeniu kryzysu i spadku wartości giełdowej, w pewnym okresie zaczęła być wyższa. Kiedy gaz na giełdzie TTF kosztował około 100 euro za megawatogodzinę, Orban płacił Rosjanom nawet dwa razy więcej. Wiktor Orban też stał się ofiarą kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom, ale na swój sposób.
"Nadeszła chwila, w którejWęgrom przyszło płacić nie 1/5 ceny rynkowej za gaz z Rosji,a jego pięciokrotność". Rozwikłał to portalG7. Na różowo cena na giełdzie TTF – na niebiesko średnia cena importu Gazprom – wartość szacowana.24.10 #Węgry miały płacić 7x tyle za gaz #kropka_hu pic.twitter.com/mD9xAWrbII
— Dominik Héjj (@kropka_hu) October 31, 2022
To dlatego Orban musiał wykonać kolejne umizgi na Kremlu, śląc tam w kwietniu ministra spraw zagranicznych, który uzyskał gwarancję ceny maksymalnej gazu w kontrakcie z Rosjanami w wysokości 150 euro za 1000 m sześc., około 166 dolarów za 1000 m sześc. czyli około 13 euro za MWh. To mniej od ceny około 40 euro za MWh z TTF i jeszcze mniej od możliwych, ponownych podwyżek w czasie kryzysu energetycznego. Wystarczyło jedynie zadeklarować, że Węgry zablokują sankcje unijne przeciwko rosyjskiemu Rosatomowi. W zapowiedziach jedenastego pakietu sankcji europejskich za inwazję na Ukrainie już ich nie ma.
To polityka krótkowzroczna. Warto wspomnieć, że część umów na dostawy LNG z USA do Europy, jak ta PGNiG-Cheniere, jest indeksowana do giełdy amerykańskiej, gdzie gaz jest tańszy niż na TTF i może być jeszcze tańszy od oferty Gazpromu. Zamiast iść na kolejne kompromisy w relacjach z Kremlem, Budapeszt mógłby dać sobie wolność wyboru w drodze dywersyfikacji i nie musieć płacić za tańszy gaz koncesjami politycznymi. Tym bardziej, że łaska Kremla na pstrym koniu jeździ, a ceny Gazpromu lubią rosnąć w czasie waśni politycznych. Kiedy Orban albo ktoś inny w Budapeszcie zechce prowadzić bardziej asertywną politykę wobec Rosji, może się okazać, że gaz zrobi się droższy lub przestanie płynąć, jak bywało wielokrotnie w historii. A zatem „tani” gaz z Rosji w przypadku Węgier jak zawsze jest tani jedynie w kalkulacjach Excela, ale drogi na różne inne sposoby, szczególnie politycznie.
Co to oznacza dla Polski? Będzie miała jeszcze nieraz problemy z Węgrami, które będą blokować nowe sankcje przeciwko Rosji na które liczy Warszawa. Natomiast sama nie musi się już oglądać na Gazprom, bo ten zakręcił kurek wiosną 2022 roku przyspieszając oczekiwane rozstanie z kontraktem jamalskim obowiązującym do końca minionego roku.
Węgry za tańszy gaz z Rosji blokują sankcje o które walczy Polska