Jakóbik: Polska nie musi się bać nowego incydentu na Jamale, ale liczyć (FELIETON)

6 sierpnia 2021, 07:25 Energetyka

Problemy z dostawami przez Gazociąg Jamalski ciągnący się przez Polskę to stały element relacji gazowych z Rosją. Kolejny incydent nie zagraża bezpieczeństwu dostaw gazu do naszego kraju, ale pokazuje, że warto wciąż szukać alternatyw – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Pożar zakładu Gazpromu na Jamale. Grafika: Internet
Pożar zakładu Gazpromu na Jamale. Grafika: Internet

Nie bać się, tylko liczyć

Dostawy gazu rosyjskiego przez Gazociąg Jamalski spadły o połowę przez usterkę w instalacji Gazpromu opisaną w BiznesAlert.pl. Do incydentu dochodzi w sercu sporu o warunki uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 stanowiącego alternatywny szlak dostaw gazu z Rosji. Interfax donosi, że usterka w instalacji Urengoj w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym opisana w BiznesAlert.pl spowodowała obniżkę dostaw gazu o połowę piątego sierpnia między godziną 17 a 19 czasu moskiewskiego do około miliona metrów sześciennych na godzinę i utrzymały się na tym poziomie. Pierwotnie dostawy wynosiły około 2,1 mln m sześc. na godzinę. Wynika to z danych operatora Gascade działającego w Niemczech, dokąd ciągnie się Gazociąg Jamalski z Rosji, przez Polskę i Białoruś. Gazprom nie opublikował dotąd informacji o incydencie ani nie skomentował doniesień medialnych na ten temat.

Zanim ktoś podniesie alarm należy uspokoić, że wszelkie nieplanowane ograniczenia dostaw gazu rosyjskiego do Polski są obwarowane określonymi konsekwencjami w kontrakcie jamalskim PGNiG-Gazprom. Usterka z 2017 roku polegająca na dostawach tak zwanego gazu zawodnionego zagrażającego infrastrukturze skończyła się czasowym zatrzymaniem magistrali i rekompensacie Gazpromu w postaci określonych, tańszych dostaw do Polski. PGNiG zdołał wyegzekwować należności w przeciwieństwie do firm naftowych, które wciąż oczekują od Rosjan odszkodowania za kryzys zanieczyszczonej ropy z 2019 roku. To dowód na to, że zobowiązania kontraktowe zmuszają Gazprom do większej współpracy z klientami. Kolejny to podporządkowanie się wyrokowi trybunału arbitrażowego na korzyść PGNiG.

Nie warto jednak rozpływać się nad przewidywalnością Gazpromu. Tam, gdzie może, gra na własnych zasadach. Przykład to spór z Ukraińcami w arbitrażu, którego wyrokowi Rosjanie się nie podporządkowali. To z kolei dowód na to, że warto znajdować się pod parasolem ochronnym regulacji unijnych chroniących przed nadużyciami Rosjan. To dlatego Ukraina pracuje na rzecz integracji jej rynku gazu z europejskim pomimo faktu, że wciąż nie jest państwem członkowskim Unii Europejskiej. Kolejne incydenty na Gazociągu Jamalskim podważają wiarygodność Rosjan, o ile nie są zwykłym zdarzeniem losowym.

Problem z Gazpromem polega na tym, że jego działania są zazwyczaj przedmiotem spekulacji na temat podtekstu politycznego. Dostawy gazu zawodnionego przed sezonem grzewczym w 2017 roku miały znaczenie dla sporu o warunki kontraktu przesyłowego z Ukrainą i mogły być elementem gry politycznej Kremla. Ktoś może w 2021 roku posądzić Gazprom o celowe ograniczenie dostaw przez Jamał, bo szereg innych działań tej firmy składa się na możliwość ograniczania podaży gazu w Europie z premedytacją w celu promocji jak najszybszego uruchomienia spornego gazociągu Nord Stream 2. Pisał o tym BiznesAlert.pl. Piszą o tym analitycy Bloomberga i Reutersa, ale ostrzega także niemieckie Deutsche Welle finansowane przez rząd w Berlinie, który rozłożył polityczny parasol ochronny nad rurą Władimira Putina. – Nie chce straszyć, ale nie można nazwać obecnej sytuacji komfortową. Nie będzie można całkowicie napełnić magazynów gazu Gazpromu w Europie przed zimą – ostrzega Heiko Lohmann, ekspert rynku gazu cytowany przez Deutsche Welle.

Nie liczyć na Gazprom

Relacje gazowe z Rosją będą jeszcze długo naznaczone wyzwaniami polityki zagranicznej. Ta w wydaniu Kremla jest wroga wobec Zachodu. Z tego względu nie ma podstaw do rewizji polityki zmierzającej do całkowitego uniezależnienia się Polski od gazu z Rosji. Dobrze, ze kontrakt jamalski nie został przedłużony. Polacy powinni nadal szukać gazu z innych źródeł, bardziej godnych zaufania.

Jakóbik: Budowa Baltic Pipe rusza, ale czy Polska podpisze nową umowę z Gazpromem? (ANALIZA)