Jakóbik: Nie będzie personalnego trzęsienia ziemi w resortach energii i środowiska

9 grudnia 2017, 15:15 Atom

Premier Mateusz Morawiecki może wymusić szybszą modernizację polskiej energetyki, ale nie spodziewałbym się personalnego trzęsienia ziemi w resortach energii i środowiska – mówi w rozmowie z PAP ekspert branży Wojciech Jakóbik.

Tablica resortu energii. Fot. Ministerstwo Energii.
Tablica resortu energii. Fot. Ministerstwo Energii.

Redaktor naczelny branżowego portalu Biznesalert.pl przypomina, że Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR), czyli tzw. Plan Morawieckiego, to faktycznie plan dokonania zwrotu w polskiej energetyce.

„Według założeń ma ona stać się bardziej czysta, mniej emisyjna, zgodna z polityką klimatyczną i bardziej nowoczesna. Realizacja tych założeń byłaby dużo bardziej ambitna, gdyby nie ich realizacja w innych ministerstwach, które Morawieckiego hamowały” – mówi Jakóbik.

SOR zawiera zapisy m.in o kontynuacji prac nad programem jądrowym w Polsce, celu dywersyfikacji źródeł energii, zmniejszenia wpływu energetyki na środowisko, rozwoju ośrodków naukowo-badawczych oraz polskiego przemysłu (w tym także z uwzględnieniem działalności eksportowej). W SOR zapisano też program budowy inteligentnej sieci elektroenergetycznej w Polsce, rozwoju Program Rozwoju elektromobilności poprzez zdefiniowanie jego ram w ustawie o elektromobilności. Zapisano też plan budowy energetyki rozproszonej, którego celem jest wytwarzania energii elektrycznej i ciepła przy wykorzystaniu źródeł odnawialnych (OZE) na potrzeby społeczności lokalnej oraz tworzenie warunków regulacyjnych pozwalających na rozwój lokalnych obszarów zrównoważonych energetycznie – klastrów energii, spółdzielni energetycznych itp.

„Przecież wiadomo, że resort środowiska chciał z tego planu wykreślić projekty jądrowe; to się co prawda nie udało, ale ambicje Morawieckiego zostały ograniczone” – dodaje ekspert.

Podobnie – jego zdaniem – jest w przypadku projektów, które uderzały w węgiel, czyli realizacji powstałego w resorcie rozwoju programu Czyste Powietrze, w tym planu walki z kopciuchami, czyli najbardziej prymitywnymi kotłami, w których można palić nawet śmieciami.

„Realizacja tego programu też byłaby bardziej ambitna, gdyby nie opór w ministerstwach innych niż resort rozwoju” – mówi Jakóbik.

„Teoretycznie premier Morawiecki może wymusić na ministrach realizację swej strategii i utrzeć nosa tym, którzy nie chcą szybszego odwrotu od węgla, nie chcą atomu, zbyt ambitnej walki ze smogiem. Ale w mojej opinii, nominacja Morawieckiego na stanowisko szefa rządu nie oznacza, że to się będzie wiązało ze zmianami personalnymi w resortach energii i środowiska. Warto pamiętać, że minister energii Krzysztof Tchórzewski należy do tzw. zakonu PC, czyli dość wąskiego kręgu zaufanych współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Z kolei szef resortu środowiska Jan Szyszko jest związany z bardzo silnym i ważnym dla partii rządzącej środowiska Radia Maryja” – dodaje.

To nie oznacza jednak, że Morawiecki zrezygnuje np. z walki ze smogiem, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych, gdzie problem ten stanie się jednym z kluczowych elementów kampanii wyborczej. „W tym przypadku spodziewałbym się raczej jakiś przesunięć w działach administracji, tak by można to było z ograniczonym udziałem resortów środowiska i energii” – powiedział Jakóbik.

Polska Agencja Prasowa