Ujęcie energetyki jako dziedziny ekonomicznej, która powinna zostać podporządkowana polityce klimatycznej zderzy się z jej postrzeganiem jako dziedziny bezpieczeństwa – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Klimat komisarza Timmermansa
Unijny komisarz do spraw Nowego Zielonego Ładu Frans Timmermans ocenił, że transformacja energetyczna Unii Europejskiej może kosztować nawet trzy biliony euro, aby możliwe było osiągnięcie celu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Mają one pochodzić ze źródeł publicznych, prywatnych i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Opowiedział się także za opodatkowaniem emisji CO2 na granicach Unii Europejskiej po to, aby nie zachodziło zjawisko ucieczki produkcji poza obszar objęty polityką klimatyczną, na przykład do Chin.
Timmermans: Nowa Komisja Europejska musi zacząć od paktu klimatycznego
Stanowisko prezentowane przez Timmermansa i innych zwolenników ambitnej polityki klimatycznej zderza się już z kontrargumentami ekonomicznymi oraz społecznymi, chociażby w Polsce. Cel neutralności klimatycznej realizowany bez oglądania się na nie będzie dzielił Europę.
Bezpieczeństwo ministra Naimskiego
Jednak kolejnym wyzwaniem będzie pogodzenie tak zaawansowanej polityki klimatycznej z twardym bezpieczeństwem, które także wpływa na debatę o przyszłości energetyki. Okazją do dyskusji na ten temat był panel energetyczny na konferencji „Bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO” zorganizowanej przez Warsaw Institute. Wystąpił na niej pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, który zaprezentował ujęcie energetyki jako dziedziny bezpieczeństwa. Takie spojrzenie warunkuje odmienne podejście od prezentowanego przez komisarza Timmermansa.
Zdaniem Naimskiego istnieje głębokie powiązanie energetyki ze sferą bezpieczeństwa. Przedstawił on koncepcję analizy relacji międzynarodowych w sektorze energetycznym z podziałem na określone fazy: współpraca oparta na zasadach rynkowych, okres poprzedzający konflikt zbrojny (w jego trakcie może dochodzić do działań hybrydowych w energetyce, wykorzystywania energetyki do celów politycznych) i faza wojny, w której relacje energetyczne są przerywane. Minister uważa, że Polska, licząc się z ryzykiem konfliktu zbrojnego i doświadczając już działań z fazy poprzedzającej wojnę, nie może sobie pozwolić na nieposiadanie własnych mocy wytwórczych ani narzędzi dywersyfikacji dostaw gazu. Takie podejście rodzi konsekwencje jak niechęć do integracji rynków energii za pomocą nowych połączeń elektroenergetycznych czy ograniczanie dostępu do rynku gazu poprzez ustawę o zapasach.
Z jednej strony jest to działanie ograniczające potencjał integracji tych rynków, który mógłby się zwrócić w niższych cenach mediów. Z drugiej jednak pojawia się argument, że swobodne otwarcie rynku na energię od wschodnich sąsiadów Polski skończy się dumpingiem cenowym i zalewem energii z Federacji Rosyjskiej, która będzie wypychać z systemu polskie elektrownie. Z kolei uwolnienie rynku gazu przed zakończeniem procesu liberalizacji może doprowadzić do dominacji Gazpromu i jego pośredników na rynku polskim, bo polskie PGNiG jest uwiązane przy kontrakcie jamalskim do końca 2022 roku. Zdaniem ministra Naimskiego analiza energetyki z punktu widzenia bezpieczeństwa nie pozwala pominąć tych wyzwań.
Problem polega na tym, że taka optyka wydaje się nie być przedmiotem zainteresowania Komisji Europejskiej, która spogląda jedynie na wycinek całej polityki energetyczno-klimatycznej, czyli politykę klimatyczną. Jest on istotny, ale nie może odwracać uwagi od innych aspektów. Z tego względu komisarz Timmermans i minister Naimski zdają się mówić innymi językami i nie jest pewne, czy ludzie z ich gremiów będą w stanie dojść w przyszłości do porozumienia. Dla Europy byłoby dobrze, gdyby tak się mimo wszystko stało.
Jakóbik: Neutralność klimatyczna dzieli Europę. Wasze ambicje, nasze ulice