KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Pomimo wojny cenowej na rynku azjatyckim, niektóre kraje OPEC reagują już na niską cenę ropy naftowej. Czego spodziewać się po szczycie organizacji w listopadzie?
Według stanu na 16 października cena baryłki ropy naftowej Brent spadła poniżej 83 dolarów. 20 października na azjatyckim rynku cena baryłki wzrosła do 86 dolarów, m.in. ze względu na zatrzymanie wydobycia na złożu Khafji należącym do Arabii Saudyjskiej odpowiedzialnym za 2 procent wydobycia w tym kraju. W wydobyciu bierze także udział Kuwejt. Prezydent Iranu Hassan Rouhani zwrócił się do ministra ropy o zahamowanie spadków cen ropy. W ostatnich trzech miesiącach spadła ona o 24 procent z 108,77 dolarów w czerwcu. To największy spadek od czasu kryzysu ekonomicznego w 2008 roku.
Niektóre wyliczenia sugerują nawet cenę 72 dolarów za baryłkę w nieodległej przyszłości. Z tego względu zdaniem Michaiła Krutichina z RusEnergy Consulting rosyjskie wydobycie ropy naftowej spadnie w następnej dekadzie o 15 do 20 procent. Spadek cen ropy do 80 dolarów może przynieść obniżenie wzrostu PKB o 2 procent. Jak informuje minister finansów Rosji Anton Siluanow spadek ceny ropy naftowej o jednego dolara skutkuje obniżeniem wpływów do rosyjskiego budżetu o 70 mld rubli. Tymczasem spadek wartości rubla w wymianie o jeden przynosi wzrost tej sumy o 180-200 mld rubli. Dzieje się tak, ponieważ głównym źródłem przychodów dla rosyjskiego budżetu jest eksport. Jednakże dewaluacja rubla wprowadzona przez Moskwę szkodzi obywatelom Rosji, którzy konsumują w 30-40 procentach dobra z importu. Według analityka Alor Brokerage Sergieja Chestanowa dewaluacja o 20 procent przynosi wzrost kosztów żywności o 30 procent. Dla kontrastu, każdy spadek ceny ropy naftowej o 20 dolarów przynosi wzrost PKB w USA o 0,4 procent.
Sergiej Guriew piszący dla Financial Times przekonuje, że z tego względu dewaluacja nie może trwać wiecznie a Kreml zostanie zmuszony do zmniejszenia wydatków budżetowych lub podniesienia podatków, jeżeli nie chce zbankrutować przed 2017 rokiem. Guriew podkreśla, że pomimo faktu, iż w latach kryzysu gospodarczego rosyjska gospodarka była podporządkowana cenom ropy w wyokoci 40-50 dolarów za baryłkę, miała wtedy więcej środków w funduszach emerytalnych. Obecnie są one wykorzystywane na łatanie dziury budżetowej.
Dlatego Władimir Putin będzie musiał wybrać między cięciami wydatków, które byłyby zaprzeczeniem jego obietnic wyborczych z 2012 roku albo podwyżką podatków, która uderzyłaby w słabnący wzrost PKB oraz inwestycje. Zdaniem analityków BNP Paribas oraz Bank of America ceną, poniżej której baryłka ropy naftowej nie spadnie jest 80 dolarów. Wymieniają oni stabilizatory ceny, które zadziałają i ustabilizują spadki. Pierwszy to spadek wydobycia surowca spowodowany spadkiem rentowności takich inwestycji. Drugi to spowodowany spadkiem cen paliwa wzrost gospodarczy, który pobudzi konsumpcję ropy naftowej i zwiększy popyt na ten surowiec. Oba czynniki będą miały oddziaływanie długofalowe. Ważna będzie także decyzja OPEC odnośnie ograniczenia wydobycia w ramach kartelu. Jego członkowie spotykają się 27 listopada, o ile nie zostanie zwołane spotkanie kryzysowe, o co apeluje Wenezuela. Z kolei Arabia Saudyjska przyznała już, że cena ropy w wysokości 80 dolarów za baryłkę jest dla nie akceptowalna. Podobne sygnały wysyła Kuwejt. BNP Paribas przewiduje wzrost cen surowca do poziomu 95 dolarów do końca tego roku.
Władimir Putin będzie zmuszony do sięgnięcia po propagandę w celu łagodzenia napięć społecznych wywołanych sankcjami. Zapowiedział już, że jego zdaniem gospodarka światowa upadnie, jeśli ceny ropy naftowej spadną poniżej 80 dolarów za baryłkę i utrzymają się na tym poziomie przez dłuższy czas. Tymczasem na obniżce traci głównie Rosja. Agencja Moody obniżyła rating kredytowy tego kraju z Baa1 do Baa2 i utrzymała negatywną prognozę. Zdaniem analityków agencji Rosjan czeka powolny, ale stały spadek rezerw walut zagranicznych ze względu na ucieczkę kapitału, ograniczony dostęp do zagranicznych pożyczek oraz spadające ceny ropy.
Póki co jednak propaganda Kremla przynosi efekty. Jak podaje Reuters, w ostatnim sondażu większość Rosjan uznała, że sankcje Zachodu tylko pomagają rosyjskiej gospodarce. Wskaźniki poparcia dla Putina pozostają wysokie. Nawet jeżeli wyniki badań są sfałszowane, społeczeństwo obywatelskie w Rosji nie posiada kanałów do wyrażenia swej utajonej frustracji. Nowa ustawa podpisana przez Putina w tym tygodniu ogranicza dozwolony udział zagranicznego kapitału w mediach do 20 procent od 2017 roku.
Maszyna propagandowa Kremla wejdzie na drogę bez powrotu, jeżeli OPEC nie sprawi, że ceny ropy naftowej wrócą do poziomu akceptowalnego przez budżet rosyjski. Z tego względu decyzja państw członkowskich kartelu, które spotkają się 27 listopada będzie kluczowa także dla dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie. Jeżeli zeszłotygodniowe ruchy państw obniżających ceny surowca na rynku azjatyckim są symptomem zerwania solidarności w OPEC, należy spodziewać się braku decyzji o obniżeniu wydobycia w krajach organizacji. Jeżeli były tylko doraźnym posunięciem, kartel zdecyduje o zatrzymaniu części produkcji i zahamuje spadek cen ropy naftowej. OPEC nie zwalczy jednak trendu zwiększającej się podaży na rynku ropy naftowej, możliwej dzięki rozwojowi eksportu surowca od nowych eksporterów, na czele ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą.
Eksperci Międzynarodowej Agencji Energii oceniają, że obecny spadek cen ropy spowodowały trzy zjawiska: boom w produkcji ropy z łupków, pogłębiające się spowolnienie globalnej gospodarki oraz rosnąca wartość dolara. Ich zdaniem niskie ceny znajdują się pod presją wzrostu globalnej podaży o 910 tys. baryłek dziennie we wrześniu, do 93,8 mln baryłek dziennie. Popyt na ropę w 2015 r. ma według nich rosnąć znacznie wolniej, niż wcześniej przewidywano. Powodem jest utrzymujące się spowolnienie gospodarcze. Czy petrostate zależnym od przychodów ze sprzedaży ropy naftowej uda się wygrać wyścig z czasem i przetrwać obniżkę cen ropy naftowej bez ogłoszenia bankructwa? Niektórym grunt pali się już pod nogami. Wenezuela wezwała OPEC do ogłoszenia kryzysowego spotkania poświęconego spadkom cen jeszcze przed listopadem tego roku.