icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Steinhoff: Spór o Turów to zamiana nieudolności w sprawę polityczną (ROZMOWA)

– Z punktu widzenia funkcjonowania Kopalni Turów nic się nie zmienia, dlatego że w decyzji sądu nie ma mowy o zatrzymaniu ruchu kopalni Turów przed 2026 rokiem. Do tego bowiem czasu obowiązywała wydana wcześniej koncesja. Niestety, mamy więc do czynienia z sytuacją, w której z błędów administracji państwowej jej prominentni przedstawiciele zrobili sprawę polityczną – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: W ubiegłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał postanowienie o wstrzymaniu decyzji środowiskowej na potrzeby Kopalni Turów na wniosek organizacji ekologicznych. Co to w praktyce oznacza?

Janusz Steinhoff: W tej chwili z punktu widzenia funkcjonowania Kopalni Turów nic się nie zmienia, dlatego że w decyzji sądu nie ma mowy o zatrzymaniu ruchu kopalni przed 2026 rokiem. Niestety, mamy do czynienia z sytuacją, w której z błędów administracji państwowej jej prominentni przedstawiciele zrobili sprawę polityczną.

Wojewódzki Sąd Administracyjny przyjął bowiem w części argumenty organizacji ekologicznych, które zaskarżyły decyzję odnoszącą się do koncesji na okres 2026-2044. Inaczej mówiąc, minister klimatu i środowiska przedłużył koncesję do 2044 roku, ponieważ obecnie obowiązuje ta przyznana do 2026 roku. Zrobił to na podstawie między innymi opinii Dyrekcji Ochrony Środowiska, która badała wpływy środowiskowe itp. Wojewódzki Sąd Administracyjny ocenił, że decyzja Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w procedurze koncesyjnej do 2044 roku została podjęta wadliwie z prawnego punktu widzenia.

Tak rozstrzygnął sąd. W efekcie błędnej decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska mogła powstać, jak pisze Wojewódzki Sąd Administracyjny, nieodwracalna szkoda środowiskowa. W związku z tym, mamy oświadczenie sądu, które mówi o tym, że w tej chwili nie ma mowy o zatrzymaniu ruchu Kopalni Turów. Natomiast sąd odnosi się do prawidłowości podjęcia decyzji o udzieleniu koncesji na lata 2026-2044.

Jeśli przełożymy to na prostszy język, mamy do czynienia z sytuacją, w której Wojewódzki Sąd Administracyjny kwestionuje decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, zarzucając jej ułomność prawną. Cały problem polega więc na tym, że zdaniem sądu, administracja popełniła błąd. W tym kontekście bardzo bulwersuje mnie stanowisko przedstawicieli rządu, którzy po pierwsze publicznie zarzucają niekompetencję sądowi zamiast spowodować odwołanie od jego decyzji, a po drugie zapominają o tym, iż wszystko wskazuje na to, że przyczyną powstałego problemu jest prawdopodobnie błąd administracji państwowej.

Dlatego też jako kuriozalną na wyrok sądu oceniam reakcję premiera, ministra aktywów państwowych oraz ministra klimatu i środowiska.

W ostatnich latach Kopalnia Turów to najbardziej medialny tego typu obiekt w Polsce. Co sprawia, że to właśnie ona jest na pierwszych stronach gazet, a przecież to niejedyna kopalnia węgla brunatnego w kraju?

Kopalnia Turów jest specyficzna ze względu na lokalizację, ponieważ leży blisko granic czeskiej i niemieckiej, dlatego społeczności lokalne w tych krajach, podobnie jak w Polsce, mogą czuć się zagrożone. To jednak nie ma znaczenia, ponieważ kopalnia, niezależnie od lokalizacji, ma działać zgodnie z prawem i ma obowiązek minimalizować skutki środowiskowe. To jest konieczne i do tych problemów przy wydawaniu koncesji powinna się odnosić Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska czy też Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.

Obserwujemy spór między społecznością lokalną a organami państwa i to jest rzecz naturalna. Nie można natomiast kwestionować prawidłowości postępowania Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Od jego decyzji można się odwołać.

Ekolodzy w swojej skardze mówią o nieprawidłowościach w procedurze przyjęcia decyzji środowiskowej, a nie o samym wydobyciu węgla…

Ten fakt został całkowicie pominięty w przekazie naszego rządu do opinii publicznej. Należy pamiętać, że wszystkie kopalnie odkrywkowe powodują rozległe skutki środowiskowe, bez względu na to czy są położone w Polsce, Niemczech czy Czechach. Jak wiemy, Niemcy są krajem o największym wydobyciu węgla brunatnego w Europie, Polska jest na drugim miejscu, na trzecim zaś są Czesi. Niemieckie i czeskie kopalnie nie różnią się od Turowa jeśli chodzi o względy środowiskowe. Nasi sąsiedzi współpracują jednak lepiej ze społecznością lokalną, podejmując działania ograniczające skutki środowiskowe, jakich domagają się okoliczni mieszkańcy.

Jak ocenia Pan deklarację polskiego rządu o tym, że praca kopalni nie zostanie wstrzymana?

Jako człowiek, który pracował ponad osiem lat w administracji, odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z kolejnym przykładem całkowitej atrofii (zaniku – przyp. red.) określonej obowiązującym prawem procedur funkcjonowania państwa. Jeżeli premier jedzie na wiec do Turowa i wraz z wicepremierem wypowiada się w taki sposób, oznacza to, że jego otoczenie nie jest w stanie profesjonalnie odnieść się do decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zazwyczaj jestem powściągliwy i raczej nie uczestniczę w życiu politycznym, ale w tej materii mam coraz większe obawy o przyszłość Polski jako państwa prawa.

Czyli nie musimy się martwić o pracę Kopalni Turów?

Obecnie, nie da się w trybie pilnym legalnie zamknąć lub zatrzymać ruch jakiejkolwiek kopalni w Polsce. Na straży wszystkich uwarunkowań, które trzeba uwzględnić, stoi prawo geologiczne i górnicze. Jest to materia wyjątkowo skomplikowana, musi być opracowany plan ruchu likwidowanej kopalni i spełnione wszystkie określone wymogi zabezpieczenia złoża itd. Nie da się tego zrobić z dnia na dzień, nawet gdyby jakikolwiek sąd czy trybunał wydał postanowienie o likwidacji kopalni, ale w tym przypadku takowego nie było. Jest to niemożliwe przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo ruchu zakładu górniczego i bezpieczeństwo powszechne. Istotne są również względy środowiskowe, a także te związane z ciągłością dostaw energii elektrycznej do naszego systemu.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Jakóbik: Turowskie tortury wracają przez procedury, ale wybory za pasem

– Z punktu widzenia funkcjonowania Kopalni Turów nic się nie zmienia, dlatego że w decyzji sądu nie ma mowy o zatrzymaniu ruchu kopalni Turów przed 2026 rokiem. Do tego bowiem czasu obowiązywała wydana wcześniej koncesja. Niestety, mamy więc do czynienia z sytuacją, w której z błędów administracji państwowej jej prominentni przedstawiciele zrobili sprawę polityczną – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: W ubiegłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał postanowienie o wstrzymaniu decyzji środowiskowej na potrzeby Kopalni Turów na wniosek organizacji ekologicznych. Co to w praktyce oznacza?

Janusz Steinhoff: W tej chwili z punktu widzenia funkcjonowania Kopalni Turów nic się nie zmienia, dlatego że w decyzji sądu nie ma mowy o zatrzymaniu ruchu kopalni przed 2026 rokiem. Niestety, mamy do czynienia z sytuacją, w której z błędów administracji państwowej jej prominentni przedstawiciele zrobili sprawę polityczną.

Wojewódzki Sąd Administracyjny przyjął bowiem w części argumenty organizacji ekologicznych, które zaskarżyły decyzję odnoszącą się do koncesji na okres 2026-2044. Inaczej mówiąc, minister klimatu i środowiska przedłużył koncesję do 2044 roku, ponieważ obecnie obowiązuje ta przyznana do 2026 roku. Zrobił to na podstawie między innymi opinii Dyrekcji Ochrony Środowiska, która badała wpływy środowiskowe itp. Wojewódzki Sąd Administracyjny ocenił, że decyzja Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w procedurze koncesyjnej do 2044 roku została podjęta wadliwie z prawnego punktu widzenia.

Tak rozstrzygnął sąd. W efekcie błędnej decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska mogła powstać, jak pisze Wojewódzki Sąd Administracyjny, nieodwracalna szkoda środowiskowa. W związku z tym, mamy oświadczenie sądu, które mówi o tym, że w tej chwili nie ma mowy o zatrzymaniu ruchu Kopalni Turów. Natomiast sąd odnosi się do prawidłowości podjęcia decyzji o udzieleniu koncesji na lata 2026-2044.

Jeśli przełożymy to na prostszy język, mamy do czynienia z sytuacją, w której Wojewódzki Sąd Administracyjny kwestionuje decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, zarzucając jej ułomność prawną. Cały problem polega więc na tym, że zdaniem sądu, administracja popełniła błąd. W tym kontekście bardzo bulwersuje mnie stanowisko przedstawicieli rządu, którzy po pierwsze publicznie zarzucają niekompetencję sądowi zamiast spowodować odwołanie od jego decyzji, a po drugie zapominają o tym, iż wszystko wskazuje na to, że przyczyną powstałego problemu jest prawdopodobnie błąd administracji państwowej.

Dlatego też jako kuriozalną na wyrok sądu oceniam reakcję premiera, ministra aktywów państwowych oraz ministra klimatu i środowiska.

W ostatnich latach Kopalnia Turów to najbardziej medialny tego typu obiekt w Polsce. Co sprawia, że to właśnie ona jest na pierwszych stronach gazet, a przecież to niejedyna kopalnia węgla brunatnego w kraju?

Kopalnia Turów jest specyficzna ze względu na lokalizację, ponieważ leży blisko granic czeskiej i niemieckiej, dlatego społeczności lokalne w tych krajach, podobnie jak w Polsce, mogą czuć się zagrożone. To jednak nie ma znaczenia, ponieważ kopalnia, niezależnie od lokalizacji, ma działać zgodnie z prawem i ma obowiązek minimalizować skutki środowiskowe. To jest konieczne i do tych problemów przy wydawaniu koncesji powinna się odnosić Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska czy też Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.

Obserwujemy spór między społecznością lokalną a organami państwa i to jest rzecz naturalna. Nie można natomiast kwestionować prawidłowości postępowania Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Od jego decyzji można się odwołać.

Ekolodzy w swojej skardze mówią o nieprawidłowościach w procedurze przyjęcia decyzji środowiskowej, a nie o samym wydobyciu węgla…

Ten fakt został całkowicie pominięty w przekazie naszego rządu do opinii publicznej. Należy pamiętać, że wszystkie kopalnie odkrywkowe powodują rozległe skutki środowiskowe, bez względu na to czy są położone w Polsce, Niemczech czy Czechach. Jak wiemy, Niemcy są krajem o największym wydobyciu węgla brunatnego w Europie, Polska jest na drugim miejscu, na trzecim zaś są Czesi. Niemieckie i czeskie kopalnie nie różnią się od Turowa jeśli chodzi o względy środowiskowe. Nasi sąsiedzi współpracują jednak lepiej ze społecznością lokalną, podejmując działania ograniczające skutki środowiskowe, jakich domagają się okoliczni mieszkańcy.

Jak ocenia Pan deklarację polskiego rządu o tym, że praca kopalni nie zostanie wstrzymana?

Jako człowiek, który pracował ponad osiem lat w administracji, odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z kolejnym przykładem całkowitej atrofii (zaniku – przyp. red.) określonej obowiązującym prawem procedur funkcjonowania państwa. Jeżeli premier jedzie na wiec do Turowa i wraz z wicepremierem wypowiada się w taki sposób, oznacza to, że jego otoczenie nie jest w stanie profesjonalnie odnieść się do decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zazwyczaj jestem powściągliwy i raczej nie uczestniczę w życiu politycznym, ale w tej materii mam coraz większe obawy o przyszłość Polski jako państwa prawa.

Czyli nie musimy się martwić o pracę Kopalni Turów?

Obecnie, nie da się w trybie pilnym legalnie zamknąć lub zatrzymać ruch jakiejkolwiek kopalni w Polsce. Na straży wszystkich uwarunkowań, które trzeba uwzględnić, stoi prawo geologiczne i górnicze. Jest to materia wyjątkowo skomplikowana, musi być opracowany plan ruchu likwidowanej kopalni i spełnione wszystkie określone wymogi zabezpieczenia złoża itd. Nie da się tego zrobić z dnia na dzień, nawet gdyby jakikolwiek sąd czy trybunał wydał postanowienie o likwidacji kopalni, ale w tym przypadku takowego nie było. Jest to niemożliwe przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo ruchu zakładu górniczego i bezpieczeństwo powszechne. Istotne są również względy środowiskowe, a także te związane z ciągłością dostaw energii elektrycznej do naszego systemu.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Jakóbik: Turowskie tortury wracają przez procedury, ale wybory za pasem

Najnowsze artykuły