– Katastrofa w Fukushimie spowodowała falę niechęci wobec energii jądrowej w Niemczech i Japonii, jednak z uwagi na kryzys energetyczny oraz inwazję Rosji na Ukrainie rząd w Tokio zrewidował swoje plany i powraca na „atomową ścieżkę” – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Inwazja Rosji na Ukrainę zmusiła Japonię do ponownej oceny swojej strategii energetycznej, w której można zauważyć „atomowy zwrot”, z uwagi na gwałtowny wzrost cen gazu, brak surowców na terenie kraju pozwalających zmniejszyć zależność od importu rosyjskiego LNG oraz zobowiązanie Tokio do wycofywania się z importu węgla i ropy z Rosji.
Fukushima pogrzebała atom
Trzęsienie ziemi, które wywołało tsunami i zalanie elektrowni jądrowej w Fukushimie w marcu 2011 roku, pogrzebało plany rozwoju energii jądrowej w Japonii i na cały świecie. Ponadto z uwagi na ogromne protesty społeczne rząd w Tokio zaczął ograniczać udział atomu w miksie energetycznym kraju i ponownie uruchomił elektrownie węglowe.
Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2022 Japonia była piątym największym konsumentem energii na świecie, której gospodarka rocznie pochłaniała 903 GWh energii rocznie. Aby zaspokoić potrzeby energetyczne gospodarki, rząd zdecydował, że filarem miksu będzie węgiel i gaz (LNG).
Według danych MAE w 2019 roku 69 procent energii w Japonii było produkowane z paliw kopalnych (węgiel – 32 procent, gaz – 37 procent), atom stanowił zaledwie 6 procent, a udział energii słonecznej i wiatrowej wyniósł łącznie 18 procent.
Japonia szybko się nawróciła
Z drugiej strony niechęć do atomu nie trwała zbyt długo. W 2012 roku ówczesny premier Shinzo Abe ponownie zdecydował się na wykorzystanie energii jądrowej jako filaru miksu energetycznego Japonii, gdzie ukazywano ją jako ważny fundament zwiększania samowystarczalności energetycznej kraju. Obecny premier Fumio Kishida wielokrotnie podkreśla swoje poparcie i chęć realizacji tego planu.
Należy zaznaczyć, że budowa nowych obiektów jest bardzo długa, kosztowna i skomplikowana, a kilkuletnie opóźnienia są częstą zmorą takich przedsięwzięć. W związku z trudnościami rządu w budowie nowych elektrowni jądrowych podjęto decyzję o wydłużaniu żywotności istniejących elektrowni, aby zapewnić stabilne dostawy energii elektrycznej i szybsze osiągniecie neutralności klimatycznej.
W maju 2023 roku rząd w Tokio przyjął ustawę, która pozwala na złagodzenie przepisów dotyczących okresu eksploatacji elektrowni jądrowych wynoszącego „co do zasady 40 lat i maksymalnie 60 lat”. Co ważne, okres zawieszenia, w tym czas potrzebny na przegląd bezpieczeństwa, nie jest wliczany, co oznacza, że reaktory mogą skutecznie działać przez ponad 60 lat.
Tokio ponownie uruchamia reaktory
Przed katastrofą w Fukushimie w Japonii działały 54 reaktory jądrowe, dostarczające około 30 procent energii elektrycznej w kraju. Według portalu NucNet, spośród 33 sprawnych reaktorów jądrowych w kraju tylko w tym roku aż 11 wznowiło pracę, a 10 jest nadal badanych przez japoński Urząd Regulacji Jądrowej (NRA) w celu ich ponownego uruchomienia.
Tokio wyraźnie przyspiesza przejście na zeroemisyjne źródła energii. Rządowa Agencja Zasobów Naturalnych i Energii wskazuje, że do 2030 roku energia jądrowa będzie stanowić ok. 22 procent miksu energetycznego, OZE ok. 39 procent, gaz 20 procent, węgiel 19 procent, inne 2 procent.
Powrót do atomu jest trudny i kosztowny
Eksperci z Międzynarodowa Agencja Energetyczna pozytywnie oceniają strategiczne plany rządu Kishidy ws. transformacji energetycznej (GX). Jednak nie brakuje krytycznych głosów, że jest to zwykłe powtórzenie celów polityki energetycznej Japonii sprzed dziesięciu lat, przy jednoczesnym zobowiązaniu się do przyspieszenia obiecanego wcześniej trendu wykorzystania energii jądrowej w ciągu najbliższej dekady.
GX zakłada, że w 2030 roku atom będzie stanowić 20-22 procent miksu energetycznego – taki cel zaproponował japoński rząd w swoim Podstawowym Planie Energetycznym z 2014 roku. Jednak w 2022 roku energia jądrowa stanowiła jedynie 8 procent całkowitej energii elektrycznej.
Ponadto MAE szacuje, że przedłużenie żywotności 1 GW mocy jądrowej o co najmniej 10 lat kosztuje od 500 mln do 1 miliarda dolarów. Mimo że kraje takie jak Stany Zjednoczone przedłużyły żywotność swoich reaktorów żaden inny taki obiekt na świecie nie był eksploatowany komercyjnie dłużej niż 60 lat.
Atom może połączyć Polskę i Japonię
Należy wspomnieć, że Polska i Japonia mają podobne podejście w kwestii transformacji energetycznej – kurczowe trzymanie się spalania paliw kopalnych, aż do pełnego uruchomienia energetyki jądrowej.
– Japonia ma spore doświadczenie w rozwijaniu energetyki jądrowej. W najbliższym czasie planujemy uruchomić aż 17 nowych reaktorów jądrowych. Nasi dostawcy odrywają ważną rolę w projektów jądrowych, a także w kwestii SMR-ów. Bezpieczeństwo jest naszym priorytetem, gdyż wyciągnęliśmy wnioski po katastrofie w Fukushimie. Japonia dla Polski jest najlepszym partnerem w rozwijaniu atomu – powiedział Akio Miyajima ambasador Japonii w Polsce podczas konferencjci nt. wsparcia rozwoju polsko-japońskiej współpracy przemysłowej z udziałem ministerstwa klimatu i środowiska.
Podsumowując, po katastrofie w Fukushimie Tokio i Berlin popełniły ten sam energetyczny błąd, zamykając działające reaktory jądrowe i opierając się na imporcie rosyjskich surowców energetycznych, choć w znacznie mniejszym stopniu niż Niemcy. Obecnie Japonia powraca na „atomową ścieżkę”, choć będzie to długotrwały i kosztowny proces, jednak jest to też potencjalny obszar do współpracy z Polską.