19 sierpnia nastąpiło otwarcie czterodniowej Narodowej Konwencji Partii Demokratycznej, które rozpoczęło emocjonujące wystąpienie prezydenta Joe Bidena – dotychczasowego kandydata demokratów w nadchodzących wyborach. Polityczną schedę ma przejąć Kamala Harris. Jakie znaczenie ma Konwencja w procesie wyborczym USA i jakie przeszkody może napotkać Harris?
BiznesAlert.pl: Zacznijmy od tego, jaka jest funkcja konwencji partii politycznych i dlaczego ma znaczenie w cyklu wyborczym USA? Dziennikarze Politico podkreślają, że zadaniem organizatorów jest przekształcenie jej we wciągające show, budzące ekscytację wśród wyborców…
Rafał Michalski: Konwencja partyjna w obecnym kształcie to moment, w którym spotykają się wszyscy delegaci z całego kraju i oddają głos na kandydata, który zwyciężył w ich stanowych prawyborach. Jeszcze w latach 80. podczas konwencji odbywały się debaty między politykami, a kandydaci dyskutowali o kształcie przyszłej polityki kraju. Jednak obecnie stanowi ona formalne usankcjonowanie wcześniej podjętych decyzji.
Jest to również bardzo ważny, symboliczny moment – zarówno dla Partii Republikańskiej, jak i Partii Demokratycznej. Nawet jeżeli nie podejmuje się tam realnych decyzji, to nadal uznaje się, że jest to formalne rozpoczęcie kampanii wyborczej oraz okazja do spotkania wszystkich polityków z danej partii. Przynajmniej teoretycznie, ponieważ na Konwencji Partii Republikańskiej nie pojawili się politycy przeciwni linii politycznej Donalda Trumpa.
Konwencja to doskonała okazja do integracji członków partii oraz do „pokazania się w mediach”, a także odbycia wielu nieformalnych rozmów. Na cztery dni wydarzenie staje się centrum życia politycznego partii – pojawiają się kandydaci do urzędów stanowych oraz mniej znani politycy ze stanów USA.
Podczas pierwszego dnia Konwencji prezydent Joe Biden był nie do poznania i w o wiele lepszej formie, w porównaniu z ostatnią, tragiczną wręcz debatą z Donaldem Trumpem. W wyraźny sposób „przekazał pałeczkę” Harris, która – choć nie ma jeszcze oficjalnego mandatu Partii Demokratycznej – została już wybrana na kandydatkę na prezydenta USA w internetowym głosowaniu partii. Czy Harris posiada bezsprzeczne poparcie Partii Demokratycznej? I co z poparciem wyborców?
Konwencja i wystąpienie Joe Bidena były potrzebne Harris, ponieważ przypomniały sukcesy obecnej administracji (m.in. wprowadzenie ustawy o redukcji inflacji IRA) jednocząc członków Partii Demokratycznej. Kamala otrzymała oficjalne błogosławieństwo na kontynuowanie obecnych polityk i nastąpiło pewne „dziedziczenie politycznej schedy”.
Mówimy tutaj chociażby o ponadpartyjnym pakcie granicznym, ustawę rozszerzającą Medicaid i Medicare czy Child Tax Credit. Biden pokazuje, że to są obszary, które Harris może włączyć do swojej kampanii i je poszerzyć.
Kolejno, obecny prezydent USA miał bardzo bliskie stosunki z partiami stanowymi. Podczas wprowadzania ustawy o infrastrukturze przeprowadzał intensywne dyskusje z demokratami z poszczególnych stanów aby wiedzieć, czego dokładnie potrzebują i jakiego rodzaju finansowanie będzie najbardziej przydatne.
Kamala Harris nie brała udziału w tym toku legislacyjnym i nie wykształciła własnych kontaktów z administracją stanową. Nie posiada również doświadczenia w kształtowaniu ustaw. Wsparcie Bidena podczas Konwencji przedstawiło postać Harris władzom stanowym i zapewniło kontynuację ważnych dla nich polityk.
Ostatnim celem Bidena było połączenie partii, która została częściowo rozbita po jego rezygnacji z wyścigu o fotel prezydencki. Wielu polityków w Waszyngtonie uważało, że kandydatura Bidena obciąży Partię Demokratyczną w wyborach do Kongresu oraz legislatur stanowych i zwiększy prawdopodobieństwo przegranej. Kiedy pojawiła się Harris, priorytety tych polityków nie uległy zmianie, a wektor polityki partyjnej pozostaje dla nich najistotniejszy. Biden podczas przemówienia przypomniał o elementach łączących demokratów w całych Stanach Zjednoczonych.
Jakie tematy Harris musi poruszyć podczas konwencji, aby uznać ją za swój sukces? Według badania All-America Economic Survey CNBC, najbardziej palącymi problemami są: gospodarka, migracja, bezpieczeństwo publiczne…
Nie zapominajmy o kampanii Donalda Trumpa i J.D. Vance’a – mimo, że całkowicie zagubiła się narracyjnie podczas „wymiany” Bidena na Harris oraz przy mianowaniu Tima Waltza na przyszłego wiceprezydenta Harris. Obecna narracja budowana jest na hasłach bezpieczeństwa i inflacji, rezonujących najsilniej w obozie republikańskim.
Kamala Harris nie może odrzucić tych tematów. Zaprezentowała już pierwsze punkty swojego programu ekonomicznego, który wywołał kontrowersje – przede wszystkim w zakresie walki ze wzrostem cen produktów codziennego użytku, napędzanym przez producentów bądź sklepy.
W większości stanów praktyka ta jest zakazana przy ogłoszeniu stanu nadzwyczajnego (np. podczas sezonu huraganowego). Harris jednak chciałaby wprowadzić zasadę ogólną zakazującą tego typu praktyk niezależnie od wyjątkowych okoliczności, obejmującą produkty spożywcze. Jeśli dany producent podwyższyłby ceny o 10-20 procent z dnia na dzień, wówczas konsument może złożyć skargę o nieuczciwe praktyki handlowe.
Osobiście zakładam, że Harris może wykorzystać część pomysłów gospodarczych, które Tim Waltz wprowadzał jeszcze w Minnesocie. Obejmowały szeroko zakrojone ulgi podatkowe na pierwsze dziecko bądź pierwszy dom, a także anulowanie długów medycznych.
W zakresie bezpieczeństwa, najpewniej zobaczymy kontynuację polityki Joe Bidena i wezwanie do uchwalenia ponadpartyjnej uchwały migracyjnej, która obecnie znajduje się w Senacie i została zablokowana przez Donalda Trumpa.
W swoim pierwszym poważnym przemówieniu Harris poświęciła uwagę gospodarce: zobowiązała się do wprowadzenia nowej ulgi podatkowej na dziecko w wysokości nawet 6 tys. dolarów, obniżenia kosztów leków na receptę czy budowy większej liczby mieszkań w przystępnej cenie. Mówiła również o “gospodarce szans” i zakazach “zawyżania cen”. Jak przedstawia się obecna sytuacja gospodarcza w USA i czy nowa administracja Harris będzie miała wpływ na wymienione aspekty życia amerykańskiego obywatela?
Wprowadzając ustawę o redukcji inflacji i ustawę o infrastrukturze, Biden wprowadził już część z ulg, o których mówiła ostatnio Harris – ich implementowanie jest w toku. Obecna kandydatka Partii Demokratycznej mówi o ich rozszerzaniu. Przykładowo, kwestia dopłaty dla przedsiębiorstw w kontekście modernizacji energetyki i wykorzystywania OZE było pomysłem Joe Bidena – Harris chce jedynie poszerzyć finansowanie projektu.
Sytuacja gospodarcza Stanów Zjednoczonych jest trudna, co widać nie tylko po poziomie inflacji, a po rosnących cenach produktów społecznych, energii oraz mieszkań. To właśnie ostatni czynnik – ceny wynajmu mieszkań – mogą zdecydować o wynikach wyborów, ponieważ obecnie w dużych miastach potrafią się wahać o kilkanaście procent z miesiąca na miesiąc.
Republikanie w Waszyngtonie nie mają jasnej recepty na rozwiązanie problemu, jednak Harris już tak – po prostu chce kontynuować założenia ustawy o infrastrukturze, która mówi o finansowaniu budowy mieszkań wykorzystujących niskoemisyjne materiały. Harris chce również szeroko zakrojonej deregulacji i poluzowania zasad planowania przestrzennego.
Rozmawiała Magdalena Melke