Jastrzębska Spółka Węglowa przekonuje, że nadal prowadzi rozmowy z australijskim Prairie Mining na temat przejęcia jego aktywów górniczych w Polsce. Nie poinformowała jednak o tym w raporcie bieżącym. Według naszych ustaleń sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego – piszą Karolina Baca Pogorzelska, współpracownik BiznesAlert.pl, oraz Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.
Rozmowy niedokończone z Prairie Mining
Sprawa ewentualnego zakupu przez JSW aktywów Prairie Mining w Polsce trwa od marcu 2018 roku gdy oficjalnie ruszyły rozmowy na ten temat. Chodzi o przejęcie kontroli nad projektem górniczym Dębieńsko na Śląsku oraz budowy nowej kopalni Jan Karski na Lubelszczyźnie. 28 września minął termin obowiązywania, przedłużonej w lutym, umowy o zachowaniu poufności (NDA), Mimo, że zbliża się koniec października to do tej pory JSW nie poinformowało o dalszych losach umowy Prairie Mining bądź też dalszych rozmów.
Z dokumentów do których dotarliśmy wynika, że sprawą zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego. W piśmie datowanym na 10 października 2019 roku KNF poprosiło JSW o informacje na temat tego kiedy zostały zakończone negocjacje z Prairie. Komisja domagała się nie tylko wiedzy o ostatnich kontaktach między australijską spółką wraz ze wskazaniem dat, sposobu kontaktu oraz poczynionych ustaleń, ale również wyjaśnień dlaczego JSW oficjalnie nie poinformowała o zakończeniu negocjacji.
W odpowiedzi jastrzębska spółka stwierdziła, że przed upływem okresu obowiązywania NDA za pośrednictwem jednej z kancelarii prawnych wystąpiła do Prairie z propozycją aneksu do umowy i nawiązała korespondencję mailową z australijskim koncernem. Jak wynika z treści dokumentu do propozycji JSW odnieśli się przedstawiciele Prairie. Ich zdaniem nie ma potrzeby przedłużania NDA. – Jednocześnie Prairie potwierdziło dostępność zarządzających Prairie do spotkań z zespołem JSW i dyskusji o potencjalnej transakcji […] W tym stanie rzeczy nie można mówić zakończeniu negocjacji z Prairie. W szczególności wskazujemy, że brak przedłużenia terminu NDA nie świadczy o zakończeniu negocjacji, w sytuacji gdy obie strony zgodnie deklarują gotowość do dalszych prac i rozmów – czytamy w odpowiedzi JSW do KNF.
Spółka tłumaczyła, że z tego względu nie powstała konieczność publikacji przez nią stosownego raportu bieżącego.
W rozmowie z nami Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW przekonuje, że informacje medialne o zakończeniu negocjacji z Prairie Mining Limited i prac nad potencjalną transakcją nie są prawdziwe. – 28 września 2019 r. upłynął okres obowiązywania umowy o zachowaniu poufności pomiędzy Prairie i JSW, jednakże rozmowy z Prairie są kontynuowane i strony pozostają w bieżącym kontakcie. JSW potwierdzało w wypowiedziach dla mediów kontynuowanie rozmów z Prairie Mininig Limited – stwierdziła. Kłopot w tym, że JSW nie poinformowała o tym inwestorów raportem bieżącym. A dotychczas o każdych postępach w sprawie Prairie, bądź ich braku, informowała poprzez giełdę.
– Nie powstała żadna informacja poufna wymagająca publikacji w formie raportu bieżącego. Należy podkreślić, że JSW skrupulatnie przestrzega wszystkich swoich obowiązków w tym zakresie – uważa Jabłońska-Bajer.
Sprawy nie chce komentować Prairie Mining. Ale nasze źródła zbliżone do spółki mówią, że to, co się dzieje jest „dość niepoważne”.
– Danielowi Ozonowi (były prezes JSW – red.) jeszcze się chciało cokolwiek robić, ale on sam na to nie wystarczał – słyszymy. Daniel Ozon prezesem JSW nie jest od czerwca tego roku. I od tego czasu jakiekolwiek kroki pozwalające przybliżyć deal na linii JSW – Prairie przestały być podejmowane. A bez przynajmniej złoża kopalni Dębieńsko, po które można szybko i tanio sięgnąć od strony kopalni Knurów-Szczygłowice nie ma możliwości, by Jastrzębska zrealizowała cele zapisane w strategii mówiące o zwiększeniu rocznej produkcji do 18 mln ton z obecnego poziomu ok. 15-15,5 mln ton. Sęk w tym, że jak ustaliliśmy strony nie prowadzą oficjalnie żadnych rozmów. Prairie czeka na układankę polityczną po wyborach i wtedy podejmie decyzję, czy to gigantyczne porozumienie skończy się w międzynarodowym arbitrażu. Na razie pokazali Polsce ostatnią żółtą kartkę. A sprawa może być bolesna – według naszych informacji Australijczycy mogą żądać do 10 mld zł. Na tyle bowiem szacują nie tylko poniesione koszty, ale i utracone korzyści z tytułu potencjalnej reaktywacji Dębieńska oraz budowy kopalni Jan Karski na Lubelszczyźnie.
– Skoro są rozmowy dalej, to czemu o nich nie informują jak robili to wcześniej? – pytają nasi rozmówcy z branży.
Podobnie uważa mec. Aleksandya Zeuschner, Of counsel z Kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy. Jej zdaniem z punktu widzenia inwestorów za kluczowe aspekty komunikacji emitentów z rynkiem należy uznać precyzyjność oraz ciągłość przekazu informacji. – Innymi słowy, jeżeli spółka publiczna opublikowała raporty bieżące informujące np. o: rozpoczęciu negocjacji, a następnie ich kontynuowaniu, to za w pełni uzasadnione należałyby uznać przekazanie do wiadomości publicznej kolejnego raportu bieżącego zawierającego informację o zakończeniu negocjacji – uważa.
Według niej na gruncie definicji informacji poufnej, okoliczności takie jak rozpoczęcie, prowadzenie bądź zakończenie negocjacji, czy też zawarcie lub rozwiązanie umowy niewątpliwie mogą zostać uznane za informacje cenotwórcze i w związku z tym wymagać przekazania do informacji publicznej za pomocą raportu bieżącego. Zaznaczyła jednak, że obowiązek taki nie zawsze jednak powstaje. – Identyfikacja czy w danym przypadku mamy do czynienia z informacją poufną spoczywa na zarządzie spółki publicznej, który po przeprowadzeniu analizy konkretnego zdarzenia np. wygaśnięcia umowy lub prowadzenia negocjacji, w oparciu m.in. o praktyki obowiązujące w spółce, czy też informacje zawarte w uprzednio opublikowanych raportach bieżących emitenta, powinien zdecydować czy przedmiotowe zdarzenie ma charakter cenotwórczy i w związku z tym czy informacja o nim powinna zostać przekazana do publicznej wiadomości – stwierdziła.
Kary za milczenie
Niewykonanie lub nieprawidłowo wykonanie obowiązków informacyjnych może wiązać się z odpowiedzialnością administracyjną, cywilną, a nawet karną. W przypadku spółek publicznych sankcja administracyjnoprawna, nakładana przez KNF może dotyczyć zarówno emitenta (kara pieniężna – do wysokości 10,364 mln złotych lub kwoty stanowiącej równowartość 2 procent całkowitego rocznego przychodu wykazanego w ostatnim zbadanym sprawozdaniu finansowym za rok obrotowy, jeżeli przekracza ona 10,364 mln złotych, wykluczenie z obrotu instrumentów finansowych emitenta bądź obie sankcje łącznie), jak i osób fizycznych w postaci członków zarządu spółki (kara pieniężna, po uprzednim nałożeniu kary na emitenta), bądź członków rady nadzorczej spółki (kara pieniężna, po uprzednim nałożeniu kary na emitenta, w przypadku rażącego naruszenia obowiązków informacyjnych przez emitenta).
Oficjalnie Komisja Nadzory Finansowego nie odpowiada wprost, czy przygląda się sprawie JSW, bo twierdzi, że nie podaje przykładów poszczególnych podmiotów. W rozmowie z nami Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej KNF, przekonuje że Urząd na bieżąco monitoruje prawidłowość wypełniania obowiązków informacyjnych przez emitentów, w tym w szczególności w zakresie rozporządzenia MAR (w sprawie nadużyć na rynku – przyp. red.) i ustawy o ofercie publicznej, a w przypadku wątpliwości co do prawidłowości wykonywania tych obowiązków podejmuje stosowne działania, zgodnie z właściwością.
Dokumenty do których dotarliśmy wskazują jednak na to, że KNF przygląda się sytuacji wokół JSW. Nie wiadomo jednak czy odpowiedzi JSW usatysfakcjonowały Komisję.