icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kędzierska: Codelco może stracić pozycję światowego lidera w produkcji miedzi

Nad chilijskim, państwowym gigantem, który jest bezpośrednią konkurencją polskiego KGHM zbierają się czarne chmury, jeśli w ciągu najbliższych 10 lat nie zainwestuje co najmniej 20 miliardów dolarów w infrastrukturę wydobywczą, może stracić pozycję światowego lidera w produkcji miedzi, którą nieprzerwanie dzierży od 40 lat, pisze Joanna Kędzierska, redaktor BiznesAlert.pl.

Chilijskie kopalnie miedzi to przede wszystkim położone na północy kraju odkrywki. Duża część z nich ma nawet po 100 lat i łącznie zajmują powierzchnię czterokrotnie większą od nowojorskiego Central Parku. Problem polega jednak na tym, że ich wydolność maleje, co przy spadających cenach metalu, staje się poważnym zagrożeniem dla chilijskiego przemysłu miedziowego, który dostarcza największe wpływy krajowemu budżetowi.

Chuquicamata to druga co do wielkości odkrywkowa kopalnia na świecie. Ma ona już 103 lata i to dzięki niej przez wiele lat Codelco mogło budować swoją pozycję globalnego lidera produkcji tego cennego metalu. Jednak 9 września 2018 roku dokonano w niej ostatniego wydobycia powierzchniowego. Wyeksploatowana odkrywka została zamknięta i jest przekształcana w kopalnię podziemną. Proces zajmie 10 lat i pochłonie 39 biliardów dolarów, po to by nazywana przez lokalnych zdrobniale Chuqui mogła funkcjonować przez najbliższe 50 lat. W ciągu pięciu lat ma ona osiągnąć pełną moc wydobywczą, co oznacza, że rocznie będzie zdolna produkować 300 000 ton metalu.

Jednak nie tylko ten obiekt wymaga całkowitej modernizacji. Jeśli nie zostanie ona przeprowadzona produkcja miedzi przez Chile nadal będzie spadać. W 2018 roku ten południowoamerykański kraj wytworzył 1,68 milionów ton metalu, czyli o 3.3 procent mniej w stosunku do poprzedniego roku. Z kolei w lutym tego roku Codelco wyprodukowało najmniej miedzi od 8 lat, co było związane z intensywnymi deszczami i lokalnymi podtopieniami na północy Chile. Na spadek wpłynęło także niespodziewane zamknięcie w grudniu dwóch z czterech hut miedzi. Codelco musiało więc wyłożyć 2,15 miliarda dolarów, aby je zmodernizować, tak by spełniały standardy emisyjne wprowadzone w życie jeszcze w zeszłym roku.

Podczas gdy potrzeby inwestycyjne koncernu rosną, jego budżet z roku na rok topnieje. Codelco będzie w stanie utrzymać obecny poziom produkcji, tylko jeśli zainwestuje co najmniej 20 miliardów dolarów w modernizację swoich kopalni w ciągu najbliższych 10 lat. Jednak nie jest pewne czy realizacja tego planu się powiedzie, bowiem na razie rząd zapewnił finansowanie do 2020 roku, a samo zadłużenie Codelco wynosi w tym momencie 15,5 miliarda dolarów.

Kierownictwo państwowego giganta zapewnia, że nie tylko uda mu się utrzymać bieżący poziom produkcji, ale i nawet go zwiększyć, dzięki nowo powstającym odkrywkom i projektom modernizacyjnym istniejących kopalni. Jednak Codelco z pewnością czuje oddech konkurencji na swoich plecach, a ta nie śpi. Jeden z największych globalnych producentów miedzi na świecie, BHP Group, zamknął 2018 rok wynikiem 1,75 milionów ton wytworzonego metalu, czyli niewiele mniejszym od Chilijczyków, ale tylko gdy weźmiemy pod uwagę wydobycie metalu z kopalni, w których Codelco ma udziały razem ze spółkami Freeport-McMoRan i Anglo American Plc. W zeszłym roku osiągnęło ono poziom 1,8 miliona ton.

Jednak chilijski koncern niemal nieustannie drży o swoją przyszłość od początku lat 70-ych, kiedy to chilijski przemysł miedziowy został znacjonalizowany. Wydaje się, że przez ten i następny rok władze Codelco mogą spać spokojnie, bowiem chilijski rząd przeznaczył na jego wsparcie 400 milionów dolarów, a 1,5 miliarda dolarów umieszczono w obligacjach. Pozwoli to uniknąć wzrostu zadłużenia koncernu w ciągu 2019 roku, ale w 2020 znowu będzie trzeba podjąć z rządem negocjacje w sprawie finansowania po 2021 roku. A to nie jest w żaden sposób gwarantowane, chociaż dochody koncernu idą w całości do państwowego budżetu. Nie można jednak mieć złudzeń, że bez długofalowych inwestycji strukturalnych w chilijski przemysł wydobywczy, a więc nakładów rządowych, Codelco nie uda się utrzymać obecnego poziomu produkcji, a więc i pozycji lidera na globalnym rynku surowca.

Nad chilijskim, państwowym gigantem, który jest bezpośrednią konkurencją polskiego KGHM zbierają się czarne chmury, jeśli w ciągu najbliższych 10 lat nie zainwestuje co najmniej 20 miliardów dolarów w infrastrukturę wydobywczą, może stracić pozycję światowego lidera w produkcji miedzi, którą nieprzerwanie dzierży od 40 lat, pisze Joanna Kędzierska, redaktor BiznesAlert.pl.

Chilijskie kopalnie miedzi to przede wszystkim położone na północy kraju odkrywki. Duża część z nich ma nawet po 100 lat i łącznie zajmują powierzchnię czterokrotnie większą od nowojorskiego Central Parku. Problem polega jednak na tym, że ich wydolność maleje, co przy spadających cenach metalu, staje się poważnym zagrożeniem dla chilijskiego przemysłu miedziowego, który dostarcza największe wpływy krajowemu budżetowi.

Chuquicamata to druga co do wielkości odkrywkowa kopalnia na świecie. Ma ona już 103 lata i to dzięki niej przez wiele lat Codelco mogło budować swoją pozycję globalnego lidera produkcji tego cennego metalu. Jednak 9 września 2018 roku dokonano w niej ostatniego wydobycia powierzchniowego. Wyeksploatowana odkrywka została zamknięta i jest przekształcana w kopalnię podziemną. Proces zajmie 10 lat i pochłonie 39 biliardów dolarów, po to by nazywana przez lokalnych zdrobniale Chuqui mogła funkcjonować przez najbliższe 50 lat. W ciągu pięciu lat ma ona osiągnąć pełną moc wydobywczą, co oznacza, że rocznie będzie zdolna produkować 300 000 ton metalu.

Jednak nie tylko ten obiekt wymaga całkowitej modernizacji. Jeśli nie zostanie ona przeprowadzona produkcja miedzi przez Chile nadal będzie spadać. W 2018 roku ten południowoamerykański kraj wytworzył 1,68 milionów ton metalu, czyli o 3.3 procent mniej w stosunku do poprzedniego roku. Z kolei w lutym tego roku Codelco wyprodukowało najmniej miedzi od 8 lat, co było związane z intensywnymi deszczami i lokalnymi podtopieniami na północy Chile. Na spadek wpłynęło także niespodziewane zamknięcie w grudniu dwóch z czterech hut miedzi. Codelco musiało więc wyłożyć 2,15 miliarda dolarów, aby je zmodernizować, tak by spełniały standardy emisyjne wprowadzone w życie jeszcze w zeszłym roku.

Podczas gdy potrzeby inwestycyjne koncernu rosną, jego budżet z roku na rok topnieje. Codelco będzie w stanie utrzymać obecny poziom produkcji, tylko jeśli zainwestuje co najmniej 20 miliardów dolarów w modernizację swoich kopalni w ciągu najbliższych 10 lat. Jednak nie jest pewne czy realizacja tego planu się powiedzie, bowiem na razie rząd zapewnił finansowanie do 2020 roku, a samo zadłużenie Codelco wynosi w tym momencie 15,5 miliarda dolarów.

Kierownictwo państwowego giganta zapewnia, że nie tylko uda mu się utrzymać bieżący poziom produkcji, ale i nawet go zwiększyć, dzięki nowo powstającym odkrywkom i projektom modernizacyjnym istniejących kopalni. Jednak Codelco z pewnością czuje oddech konkurencji na swoich plecach, a ta nie śpi. Jeden z największych globalnych producentów miedzi na świecie, BHP Group, zamknął 2018 rok wynikiem 1,75 milionów ton wytworzonego metalu, czyli niewiele mniejszym od Chilijczyków, ale tylko gdy weźmiemy pod uwagę wydobycie metalu z kopalni, w których Codelco ma udziały razem ze spółkami Freeport-McMoRan i Anglo American Plc. W zeszłym roku osiągnęło ono poziom 1,8 miliona ton.

Jednak chilijski koncern niemal nieustannie drży o swoją przyszłość od początku lat 70-ych, kiedy to chilijski przemysł miedziowy został znacjonalizowany. Wydaje się, że przez ten i następny rok władze Codelco mogą spać spokojnie, bowiem chilijski rząd przeznaczył na jego wsparcie 400 milionów dolarów, a 1,5 miliarda dolarów umieszczono w obligacjach. Pozwoli to uniknąć wzrostu zadłużenia koncernu w ciągu 2019 roku, ale w 2020 znowu będzie trzeba podjąć z rządem negocjacje w sprawie finansowania po 2021 roku. A to nie jest w żaden sposób gwarantowane, chociaż dochody koncernu idą w całości do państwowego budżetu. Nie można jednak mieć złudzeń, że bez długofalowych inwestycji strukturalnych w chilijski przemysł wydobywczy, a więc nakładów rządowych, Codelco nie uda się utrzymać obecnego poziomu produkcji, a więc i pozycji lidera na globalnym rynku surowca.

Najnowsze artykuły