Kiepura: Złej sytuacji PKP PLK winne wieloletnie zaniedbania

6 maja 2014, 05:00 Infrastruktura

PKP Intercity traci pasażerów. W pierwszym kwartale br. było ich o ponad 20% mniej niż rok wcześniej. Przewozom Regionalnym udało się w tym czasie zachować podobny poziom przewozów pasażerskich (spółka przewiozła ich o 0,5 proc. mniej).

Aby wyjaśnić obecne złe wyniki PKP PLK trzeba cofnąć się do lat 90. ub. wieku. W połowie tamtej dekady nastąpiło gwałtowne zmniejszenie ogólne zmniejszenie nakładów na kolej – przypomina w rozmowie z naszym portalem Jarosław Kiepura, b. członek rady nadzorczej PKP Przewozów Regionalnych i dyrektor biura prezesa Urzędu Transportu Kolejowego.

Zdaniem Kiepury chodziło zwłaszcza o problem infrastruktury. Jeśli się jej przez dłuższy czas nie finansuje, ulega dekapitalizacji. Ponadto dokonano poważnego wysiłku finansowego decydując się na wymianę taboru spółki: zakup nowych wagonów i lokomotyw. Z tym, że środki na ten cel miały pochodzić z upublicznienia spółki. Okazało się, że z jej prywatyzacji nic nie wyszło, zaś wkład funduszy unijnych w zakup 20. Pendolino okazał się mniejszy – wyniósł nie 50, a tylko 25 proc. jego ceny.

– W dodatku wciąż nie zakończył się remont strategicznej dla przewozów PKP Intercity linii Warszawa – Gdańsk – mówi dalej Kiepura. – Wciąż więc w całym kraju nie można stworzyć regularnych połączeń kolejowych, gdzie pociągi mogłyby rozwijać prędkość powyżej 160 km./godz. Nie wiadomo czy koszt zakupu Pendolino zwróci się kiedykolwiek.

Wyniki przewozowe PKP Intercity w ostatnich miesiącach wynikają ze skumulowania się zaległości remontowych i przedłużających się procedur remontowych. Ponadto składa się na to brak systemu kolejowego, jako systemu sieciowego. Do tego należy włączyć chaos związany z kupowaniem biletów.

– Mam wrażenie, że z tą spółką będzie coraz gorzej. W miarę, jak będą oddawane kolejne odcinki dróg – np. S8 – z Warszawy do Wrocławia – drastycznie maleć będzie konkurencyjność kolei. Pokonanie tego odcinka samochodem zajmie ok. trzech godzin, co dla kolei będzie nieosiągalne. Jedynym ratunkiem stałoby się tu powrót do koncepcji „kolei szybkich prędkości” zarzuconych jednak przez ministra Nowaka jeszcze na początku jego urzędowania – z braku środków – kończy Kiepura.