W mediach trwa dyskusja na temat listu Generała Sławomira Skrzypczaka, który sugeruje, że przetarg MON na drony został ustawiony. Były już wiceminister obrony narodowej opublikował go w dniu swej dymisji. Sprawę komentuje dla nas dr Łukasz Kister z Instytutu Jagiellońskiego.
– Niektórzy komentatorzy zostali idealnie rozegrani wrzutką z listem, który w moim przeczuciu jest niewiele wart a na pewno nie jest clue. Wszyscy nagle zapomnieli o temacie „ustawiania” warunków przetargu na okręty podwodne, pracy Skrzypczaka dla lobbystów zaraz po zakończeniu zawodowej służby wojskowej, przy złamaniu ustawy pragmatycznej, i wszelkich innych nieprawidłowościach związanych z procesem modernizacji naszej armii, za które osobiście odpowiada Pan Generał – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Informacja o tym, że mocarstwa handlują ze sobą „pod stołem” kodami źródłowymi do technologii wojskowych nie jest niczym nadzwyczajnym. Tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że posiadanie kodów źródłowych nie oznacza możliwości przejęcia kontroli nad takim urządzeniem, w tym przypadku dronem. Gdyby było tak jak straszą niektóre media, to każdy z nas mógłby przejąć „władzę” nad każdym systemem informatycznym opartym na systemie Linux, bo każdy ma do niego kod źródłowy. To kolejna podchwycona, a niezrozumiana przez dziennikarzy wrzutka, która ma służyć do „zaśmiecenia” całej tej sprawy gen. Skrzypczaka.
– Dzisiaj istnieje ryzyko, że ten list może zostać wykorzystany do oczyszczenia Generała Skrzypczaka. Nagle wszyscy zapomną, lub nie będą chcieli słuchać o prawdziwych wątpliwościach związanych z jego działalnością. Do dzisiaj w żadnej ze spraw, które wymieniłem wcześniej nie otrzymaliśmy choćby prozaicznychwyjaśnień. Został tylko ten nieszczesny list, który z „gwoździa do trumny” może stać się „dowodem obrony”. Najzabawniejsze jest jednak to, że wiarygodnym źródłem informacji stał się tu portal „Wikileaks”, na którym zawsze można znaleźć coś na każdy temat – kończy ekspert.