Niemiecki rząd definitywnie cofnął pozwolenie wydane koncernowi zbrojeniowemu Rheinmetall na dostawę do Rosji nowoczesnego centrum szkolenia bojowego dla rosyjskiej armii – podał w poniedziałek dziennik „Sueddeutsche Zeitung”.
– Brak oficjalnego potwierdzenia dla tej informacji pozwala na razie tylko na „gdybanie”, ale jest to bardzo ciekawy i ważny sygnał. Wstrzymanie przez Niemców tego projektu byłoby dotkliwym ciosem dla armii rosyjskiej. Nowoczesne centrum szkoleniowe miało być podstawą szkolenia rosyjskich dowódców, a sam projekt jest już mocno zaawansowany. Zmiana technologii, która wiązała by się z wycofaniem Rheinmetalu, to konieczność rozpoczęcia prac od nowa, z nowym partnerem, ale już chyba spoza NATO. Zablokowanie budowy tego centrum symulacji nie będzie jednak dotkliwym skutkiem na dzisiaj, lecz za pięć, dziesięć lat, bo to wtedy zabraknie dobrze wyszkolonych dowódców – ocenia dr Łukasz Kister, specjalista do spraw bezpieczeństwa Instytutu Jagiellońskiego.
– Władimir Putin nie jest wariatem. Rosja nie jest gotowa do otwartej zbrojnej interwencji i dlatego prowadzi działania asymetryczne. W wypadku otwartego konfliktu musiałaby wziąć za niego odpowiedzialność. Teraz trudno oficjalnie obwinić ją za to, co dzieje się na Ukrainie. Taki udział mocarstw w konfliktach jest znany od lat. Mocarstwa stosują takie rozwiązania, dzięki którym swoje interesy załatwiają cudzymi rękami – mówi Kister. – Wszelkie realne sankcje, które będą odczuwalne finansowo, gospodarczo i wizerunkowo będą znacznie bardziej dotkliwe niż zakazy wjazdu dla najwyższych dygnitarzy moskiewskich. One realnie przekładają się na zdolność państwa rosyjskiego do reakcji na różnego rodzaju sytuacje kryzysowe. Gdyby decyzja rządu niemieckiego się potwierdziła, byłaby to kolosalna zmiana podejścia Europy do Rosji. Jej nikt się nie spodziewał. Od tygodni jest mowa o brytyjskich czy francuskich kontraktach z Rosjanami, których nikt nie chce zerwać ze względu na koszty. Jeżeli Niemcy rzeczywiście są prekursorami takich działań to byłby cios dla Rosji od pozornie jej najwierniejszego partnera w Europie.
– Obecne sankcje nie są wcale łagodniejsze od tych, które moglibyśmy wprowadzić. One na dzisiaj nic nie zmienią ale wprowadzone blokady i zmiany w systemie giełdowym będą potężnym ciosem dla Rosji zaraz po wakacjach, kiedy rynki finansowe zaczną liczyć nie wirtualne środki a realne pieniądze – ocenia specjalista Instytutu Jagiellońskiego. – Jeśli dołączymy sankcje przeciwko zbrojeniówce, która jest najbardziej dotowaną sferą budżetową w Rosji, to uderzenie odebrałoby narzędzia nawet w polityce propagandowej.