Kłossowski: marka „LOT” nie przetrwa

22 stycznia 2014, 12:09 Lotniska

Według doniesień prasowych oficjalnie w Brukseli można usłyszeć, że negocjacje w sprawie pomocy publicznej dla polskiego przewoźnika wciąż trwają. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że Komisja Europejska jest negatywnie nastawiona do pomocy dla LOT. Konieczność zwrotu przez firmę udzielonej pomocy publicznej oznaczałby jej koniec.

– Jeżeli faktycznie nastąpiłaby odmowa pomocy i zajdzie konieczność zwrotu dotychczas dostarczonego przez rząd polski wsparcia LOT-owi, będzie to nieszczęście. Choć nie – tragedia narodowa – mówi dla portalu BiznesAlert.pl prawnik Eryk Kłossowski.

Z pewnością doprowadzi to do upadłości tej firmy. Z drugiej strony to upadłość będzie jedynym sposobem dla znalezienia inwestora strategicznego.

– Wątpię jednak – mówi dalej Kłossowski – by taki inwestor zdecydował się pozostawić markę „LOT”. – A także, aby prowadził szeroko zakrojoną działalność na liniach krajowych. Zapewne dostosowałby się do warunków, które Komisja Europejska dotąd prawdopodobnie zastrzegała (wiadomo, że istniałaby m.in. konieczność ograniczenia lotów międzynarodowych wyłącznie do lotniska warszawskiego).

Według Kłossowskiego doprowadzi to wszystko do marginalizacji jakiegokolwiek polskiego przewoźnika pod jakąkolwiek marką by nie działał.

Nabiera to dodatkowego znaczenia w sytuacji, gdy podobno w niedługim czasie na europejskim niebie pozostaliby zaledwie trzej przewoźnicy: Lufthansa, British Airways i KLM Air France.

Trzeba się będzie zapewne z tym pogodzić. Europa się od tego nie zawali – mówi dalej prawnik. – Natomiast z całą pewnością doprowadziłoby to do podwyżki cen dla pasażerów. W długim czasie rynek, na którym pozostanie trzech graczy, jak choćby wskazuje teoria gier i nauka o konkurencji, będzie dyktował ceny. Trzeba się więc będzie pożegnać z epoką tanich biletów lotniczych – konkluduje Kłossowski.