Według wcześniejszych informacji podawanych przez rzecznika kopalni w Karwinie, w kopalni na głębokości ponad 800 metrów pracowało 23 górników; dziesięć osób zostało rannych, w tym trzy osoby hospitalizowano.
Przedstawiciele władz kopalni poinformowali, że w Karwinie zorganizowane zostało centrum kryzysowe, gdzie są zarówno polscy, jak i czescy psychologowie, a opieką otaczane są też poszczególne rodziny, niektóre z już przebywają w hotelu w Petrowicach.
Podczas porannej konferencji w Karwinie pytania zadawał m.in. ojciec jednego górników, którzy zarzucał przedstawicielom kopalni „machlojki”. Powiedział on później dziennikarzom, że potwierdził wcześniejsze informacji o śmierci syna na miejscu w Karwinie. Dodał, że kierownik kopalni przed godz. 6 poinformował go, że cały rejon zostanie zamknięty i nie ma szans na wydostanie górników.
W nocy z czwartku na piątek rzecznik Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego Robert Wnorowski powiedział PAP, że do Karwina „udały się dwa pięcioosobowe zastępy zawodowego pogotowia górniczego, wyszkolone w działaniach po takich zdarzeniach, a także pomiarowiec z chromatografem”. „Zabrali ze sobą specjalistyczny sprzęt atestowany do pracy w warunkach zagrożenia wybuchem, czyli taki, który nie może iskrzyć” – dodał Wnorowski.
W piątek rano do kopalni w Karwinie przyjechał premier Mateusz Morawiecki. Uda się tam również premier Czech Andrej Babisz po zakończeniu posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Państwa.