Korczemkin: Megaprojekty Gazpromu mogą stać się ślepymi uliczkami

19 stycznia 2017, 07:30 Energetyka

– Gazociągi Nord Stream 2 i Turkish Stream, które mają na celu zmniejszenie wolumenu tranzytu gazu przez gazociągi tradycyjnych partnerów Gazpromu. Mogą w związku z tym okazać się „ślepymi uliczkami” – pisze w swoim artykule dla Forbesa szef East European Gas Analysis Michaił Korczemkin.

fot. Gazprom

Na początku tego roku Gazprom poinformował o rekordowych dostawach gazu do Niemiec poprzez rurociągi Nord Stream oraz OPAL. Rzeczywiście do połowy grudnia spółka dziennie dostarczała do niemieckiego Greifswaldu 125-126 mln m3 surowca. W styczniu natomiast, uwzględniając dostęp do nowej przepustowości OPAL na mocy zgody Komisji Europejskiej, wolumen wzrósł do 168 mln m3. Warto zauważyć, że przebiegający przez Polskę gazociąg Jamał-Europa przez ten czas był i nadal jest w pełni wykorzystywany.

Jednak decyzja Komisji Europejskiej o zezwoleniu Gazpromowi na dostęp do większej przepustowości gazociągu OPAL miała wpływ na innego europejskiego operatora – słowacki Eustream. Niskie temperatury zmusiły Europejczyków do zwiększenia odbioru rosyjskiego gazu.

Na mocy warunków obowiązujących do momentu decyzji KE w sprawie OPAL słowacki operator mógł sprzedać Gazpromowi dodatkową przepustowość do zakontraktowanych 178,9 mln m3 dziennie. Obecnie przez punkt pomiarowy na granicy słowacko-ukraińskiej w Wielkich Kapuszanach przesyłane jest do 157 mln m3.

Według badacza w ten sposób Komisja Europejska pozbawiła Eustream dodatkowych dochodów, naruszając przy tym prawo unijne, na mocy którego wyłączenie gazociągu spod norm trzeciego pakietu energetycznego nie powinno szkodzić systemom przesyłu gazu (GTS) w sąsiednich państwach. A Nord Stream 2 przeznaczony jest do dalszego obniżenia tranzytu przez słowacki GTS. Owszem do 2029 roku Gazprom zakontraktował z Eustream dostęp do tranzytu na warunkach ship-to-ship, ale obiektywnie efektywność pracy słowackich gazociągów spadnie, a to również jest sprzeczne z prawem UE.

Zdaniem Korczemkina na tle tych wydarzeń Słowacja ma duże szanse na zablokowanie budowy niemieckiego gazociągu EUGAL, który ma odbierać gaz z Nord Stream 2. Bez EUGAL nowy projekt Gazpromu pozostanie „ślepą uliczką”, ale nie jest to brane pod uwagę jako istotny powód do rezygnacji z realizacji tego przedsięwzięcia. Rosyjski analityk przypomina, że prezes Gazpromu Aleksiej Miller mówił niedawno o pełnej gotowości rurociągów w ramach Południowego Korytarza Gazowego, który pierwotnie został zaprojektowany do dostarczania gazu przez South Stream. Analogicznie Rumunia może więc zablokować jakąkolwiek rozbudowę Turkish Stream.

W 2016 roku wolumen tranzytu rosyjskiego gazu przez Gazociąg Transbałkański poprzez terytorium Rumunii wynosił 17 mld m3, z czego 11,7 mld m3 trafiło do Turcji, a pozostałe 5,3 mld m3 do Bułgarii, Grecji oraz Macedonii. W przypadku zbudowania pierwszej nitki Turkish Stream Rumunia nieuchronnie utraci część tranzytu przeznaczoną dla Turcji.

Przy czym Bukareszt będzie walczył o pozostały wolumen, który trafi na Bałkany. Gazprom liczy na dostawy rewersowe w ramach Gazociągu Transbałkańskiego, które kompletnie pozbawią rumuński Transgaz dochodów od tranzytu błękitnego paliwa, chyba że mechanizm ten zostanie zablokowany przez Komisję Europejską. W ten sposób Rumunia posiada klucz, którym może zamknąć dopływ gazu z Turkish Stream do Europy. Korczemkin nie wątpi, że Bukareszt z niego skorzysta.