Kotas: Bez decyzji ws. okrętów podwodnych dla MW do wyborów?

21 stycznia 2015, 15:00 Bezpieczeństwo

Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że przesunęło termin podpisania umowy na dostawę trzech okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej. Zawarcie umowy ma nastąpić najwcześniej za dwa lata. Jak to świadczy o tempie modernizacji Sił Zbrojnych? – Skutki opóźniania modernizacji mogą być groźne – ocenia w rozmowie z naszym portalem Jacek Kotas, Przewodniczący Rady Fundacji Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

– To nie są tylko opóźnienia w modernizacji Marynarki Wojennej. Zagrożona jest realizacja około połowy programów modernizacyjnych, na przykład programu obrony powietrznej. Natomiast o Marynarce Wojennej od wielu lat się mówi, że jej stan jest tragiczny, że okręty podwodne, którymi dysponujemy, albo już nadają się na złom, ale będą do zezłomowania za kilka lat. A przewidywane wejście do służby nowych jest przewidywane po 2020 roku. Obawiam się, że powstanie poważna luka w uzbrojeniu, że być może na papierze będziemy dysponowali flotą, natomiast faktycznie będziemy pozbawieni potencjału obronnego – przestrzega ekspert.

– Przy czym nie do końca są jasne powody opóźnień w realizacji planów modernizacyjnych. Ministerstwo dość ogólnie informuje o powodach opóźnień, ale wszystkie one mają jakieś pozytywne przesłanie – chcemy lepiej, chcemy taniej, chcemy lepiej to poznać. I jest już kwestią jedynie wiary, ile można takich zapowiedzi słuchać, ile takich tłumaczeń przyjmować – mówi Kotas. – W moim przekonaniu limit czasu się wyczerpał. Przy czym w MON kolejne osoby odpowiedzialne za modernizację Sił Zbrojnych coś zaczynają, po czym odchodzą, przychodzą kolejne, powołują znowu zespoły, odbywa się szereg konsultacji, tylko efektów brakuje. Albo te programy modernizacyjne nie są przygotowane merytorycznie, albo osoby odpowiedzialne za ich wdrażanie nie mają kompetencji.

Ekspert zwraca też uwagę na aspekt polityczny. – Mamy rok wyborczy, stąd podjęcie niezbędnych decyzji będzie jeszcze trudniejsze. Decydenci mogą się obawiać, że spotka ich fala podejrzeń, że decydują o czymś, co być może zostawią w spadku następnemu rządowi. W dodatku wydatki zbrojeniowe są nader mało popularne w społeczeństwie. Stąd nie jest wykluczone, że za decyzjami o przesunięciu przetargu stoją nie tylko sprawy merytoryczne. Część decydentów może przyjmować postawę wyczekującą. Obawiam się, że do jesiennych wyborów sytuacja w realizacji programu modernizacji Sił Zbrojnych się nie poprawi. Rozwiązaniem mogłoby być konsultowanie decyzji z opozycją – mówi Kotas.