Krajewska: Od uchodźców odróżnia Polaków tylko łut szczęścia (ROZMOWA)

17 marca 2022, 07:25 Bezpieczeństwo

Polacy pokazali swoją solidarność na wyjątkową skalę. Mówimy o narodzie sąsiadującym z nami, bratnim, studiujemy i pracujemy z osobami z Ukrainy, spotykamy się z nimi na co dzień. Do tego dochodzi podobny język i kultura, oraz przekonanie, że od uchodźców odróżnia nas tak naprawdę łut szczęścia. Równie dobrze to my moglibyśmy być uchodźcami w Ukrainie i przyjmowaliby nas Ukraińcy – mówi Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Jak wyglądają działania Polskiej Akcji Humanitarnej w objętej wojną Ukrainie?

Helena Krajewska: Dzieje się bardzo dużo, jeśli chodzi o koordynację, planowanie i wcielanie działań w życie. Udało nam się wznowić część działań we wschodniej Ukrainie, co uważam za sukces, w tym telefoniczną pomoc psychospołeczną i osobistą pomoc pracowników socjalnych dla części mieszkańców. Tuż przed wybuchem wojny udało się rozdysponować część środków finansowych w ramach bezpośredniej pomocy finansowej i większość osób zdążyła je otrzymać, dzięki czemu mają zapas gotówki przez najbliższy czas. Cały czas pracujemy nad wznowieniem większej liczby działań, tymczasem w środkowej i zachodniej Ukrainie mamy bardzo zaawansowane działania dotyczące wsparcia osób wewnętrznie przemieszczonych, którym dostarczamy żywność i artykuły higieniczne, jak i ludności miejscowej czy instytucji. Jesteśmy w kontakcie z organizacjami lokalnymi i międzynarodowymi, które działają w Ukrainie, oraz ze szpitalami czy klinikami. Tuż przy granicy idą nasze transporty z Polski dla miast, które są najbliżej granicy i które są najbardziej obciążone przez napływającą ludność z innych części Ukrainy, czekającą na możliwość przejścia. Wygląda to tak, że np. przyjeżdża pociąg, ludzie muszą gdzieś spędzić noc, muszą coś zjeść, umyć się i ruszyć na granicę. Czasem odbijają się od granicy, ponieważ kolejka jest za długa, więc obciążenie dla ludności lokalnej jest dość duże. Transporty dotyczą dlatego wsparcia nie tylko dla osób, które się przemieszczają do granicy, ale także ludności lokalnej w najbliższych miastach. Transporty te organizowane są przez nas we współpracy z lokalnymi organizacjami, które już wcześniej zaczęły przerzucać niektóre rzeczy przez granicę, tak współpracujemy m.in. z burmistrzem Ustrzyk Dolnych przez przejście w Krościenku. Po polskiej stronie mamy ustawione punkty interwencyjne, na których udzielana jest pomoc natychmiastowa, gdzie można dostać coś do jedzenia i picia, leki, artykuły higieniczne czy ciepłe koce, bardzo potrzebne ze względu na niezwykle zimne noce. Planujemy otwierać kolejne punkty w miarę potrzeb; jeśli będzie jednak wystarczająco dużo pomocy materialnej, możemy otwierać też punkty informacyjne i koordynacyjne.

Fot. PAH

Fot. PAH

Czy uważa Pani, że Polacy są słusznie zadowoleni ze swoistego pospolitego ruszenia, jeśli chodzi o pomoc uchodźcom z Ukrainy?

Tak, myślę, że zdecydowanie Polacy pokazali swoją solidarność, nie po raz pierwszy zresztą, ale teraz na wyjątkową skalę. Mówimy o narodzie sąsiadującym z nami, bratnim, studiujemy i pracujemy z osobami z Ukrainy, spotykamy się z nimi na co dzień, tym mocniej nas to dotyka. Do tego dochodzi podobny język i kultura, oraz przekonanie, że od uchodźców odróżnia nas tak naprawdę łut szczęścia. Równie dobrze to my moglibyśmy być uchodźcami w Ukrainie i przyjmowaliby nas Ukraińcy. Poczuliśmy, że to mogłoby się przydarzyć także nam, stąd to pospolite ruszenie. Większość nigdy nie widziała takiego kryzysu humanitarnego, dlatego jest to tak przejmujące. Wiele osób odkryło też swoją sprawczość, mogąc zaoferować swoje mieszkanie, zorganizować zbiórkę.

Czy istnieje optymistyczny scenariusz w tej sytuacji?

Jedynym dobrym wyjściem z tej sytuacji byłby trwały pokój, ale nawet zawieszenie broni ułatwi organizacjom humanitarnym dostęp do wielu miejsc i pozwoli na działania, które od dłuższego czasu miały miejsce w Ukrainie; pozwoli wejść psychologom, lekarzom, pozwoli naprawić uszkodzoną infrastrukturę energetyczną albo ujęcia wody. Jeśli przez następne tygodnie nie zakończą się działania wojenne, to będziemy mówić nie tylko o uchodźcach, ale o coraz większej liczbie osób rannych, wycieńczonych, niedożywionych, odciętych od energii elektrycznej i wody, ogrzewania. Ludzie będą coraz bardziej zdesperowani i będą nosić w sobie ogromną traumę. Z kolei najbardziej negatywnym scenariuszem byłaby kontynuacja działań wojennych bez utworzenia korytarzy humanitarnych.

Jak działa współpraca Polskiej Akcji Humanitarnej z innymi organizacjami humanitarnymi?

Jesteśmy obecni w Ukrainie od ośmiu lat, udało nam się w tym czasie zbudować rozległą i głęboką sieć kontaktów. Jesteśmy jedyną organizacją, która prowadzi tam stałą misję, przez co mamy sieć partnerów lokalnych i donatorów międzynarodowych. Działamy też z innymi organizacjami w Polsce, razem planujemy długofalową odpowiedź na ten kryzys. Nawiązujemy również nowe relacje z organizacjami lokalnymi, zwłaszcza w zachodniej i środkowej Ukrainie, gdzie wcześniej nas nie było. Otrzymujemy bardzo wiele wsparcia w tych działaniach, dzięki czemu będziemy mogli jeszcze lepiej i efektywniej pomagać. Potrzeby są naprawdę ogromne.

Rozmawiał Michał Perzyński

Działania PAH w Ukrainie i na przejściach granicznych można wspierać na: www.pah.org.pl/wplac