Krajewska: Co zrobisz, gdy nadejdzie woda?

7 września 2020, 07:30 Środowisko

Coraz ostrzejsze susze. Z roku na rok coraz bardziej dotkliwe powodzie, wywoływane przez opady deszczu o nieznanej wcześniej intensywności. I skracający się okres łagodnej pogody. To już teraz rzeczywistość w krajach, które płacą klimatyczną cenę za innych – pisze Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej.

Powódź w Sudanie Południowym. Fot. Polska Akcja Humanitarna
Powódź w Sudanie Południowym. Fot. Polska Akcja Humanitarna

Kiedyś tak nie było. Okresy pór suchych i deszczowych wydawały się ustalone – można było na nich polegać. Każdy wiedział na przykład, kiedy zasiać, w którym momencie zebrać plony. Teraz nic nie jest pewne, a czas bez suszy lub powodzi został dramatycznie skrócony. Codzienność takich krajów jak Somalia czy Sudan Południowy to ostrzeżenie dla świata. I niemy wyrzut sumienia.

Zmiany klimatu, które na dobre zagościły już na pierwszych stronach gazet, w nierówny sposób traktują tych, którzy nie mogą lub których nie stać, aby się przed nimi bronić. To kraje tzw. Globalnego Południa najsilniej odczuwają, że w naszym środowisku „coś” przestało prawidłowo funkcjonować. To „coś” przesądza teraz o być albo nie być całych społeczności, a nawet państw. Coraz częściej obserwuje się skokowe zmiany temperatury, gwałtowne ulewy przeradzające się w błyskawiczne powodzie, silne, wręcz huraganowe wiatry. I widok najczęściej kojarzony z kryzysami klimatycznymi – spękane, wypalone słońcem połacie ziemi.

W Afryce Wschodniej 2020 rok zapisał się, jak na razie, pod znakiem trzech kataklizmów – pandemii koronawirusa, niespotykanej od lat wielkiej plagi szarańczy i bardzo intensywnych opadów deszczu, które spowodowały powodzie na dużych obszarach kilku krajów, w tym Somalii i Sudanu Południowego, gdzie pomaga Polska Akcja Humanitarna.

Fale powodziowe stanowią nie tylko bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, są także przyczyną śmierci zwierząt gospodarskich, tak cennych dla wielu mieszkańców Afryki Wschodniej. To często jednocześnie oznacza utratę podstawowego źródła utrzymania dla danej rodziny. Jeśli woda zniszczy także uprawy, zatruje ujęcia wody oraz pozbawi dachu nad głową, dochodzi do przemieszczeń ludności na masową skalę. Takie wewnętrzne migracje miały miejsce w to lato w Somalii i Sudanie Południowym, gdzie szacuje się, że przynajmniej 800 tysięcy osób zostało poszkodowanych przez powodzie. Z ostatnich danych wynika, że w samym Sudanie Południowym ucierpiało aż 600 tysięcy osób i musiało przemieścić się wewnątrz lub poza tereny zamieszkiwanych przez nie hrabstw. Większość z nich została zmuszona do zamieszkania w obozach dla osób wewnętrznie przemieszczonych lub na wyżej położonych terenach, część udała się do miast, szukając tymczasowego schronienia w budynkach szkół, kościołów czy wręcz na ulicach. Ci, którzy uciekli przed wodą, są narażeni na konsekwencje zdrowotne powodzi. Stojąca woda sprzyja namnażaniu się komarów roznoszących takie choroby jak denga czy malaria. Wiele źródeł wody pitnej zostało zatrutych przez falę powodziową, co zmusza do spożywania zanieczyszczonej wody i – w konsekwencji – zwiększa zachorowalność na tyfus, czerwonkę, ostrą biegunkę wodnistą, cholerę. Z kolei spanie na zimnej, wilgotnej ziemi już teraz spowodowało wzrost zgłaszanych przypadków reumatyzmu i zapalenia płuc lub oskrzeli.

Obecnie w Sudanie Południowym nie pada już od ponad 2 tygodni, woda powoli zaczyna opadać. Jednak trudno myśleć o powrocie do domu, gdy wiadomo, że kolejne ulewne deszcze prognozowane są na wrzesień. Z kolei w okresie siewu od października do grudnia prognozowane są niższe od średnich opady. To wszystko, w połączeniu z plagą szarańczy, która pustoszy pola od grudnia 2019 roku, przyczynia się do drastycznego zmniejszenia poziomu bezpieczeństwa żywnościowego w regionie. I coraz większej pauperyzacji społeczności, zwłaszcza wśród rolników prowadzących własne, mała gospodarstwa rolne, którzy stanowią 80% siły roboczej w Sudanie Południowym. To właśnie w nich najsilniej uderzają skutki zmian klimatu.

Kraje Afryki Wschodniej nie są gotowe, aby mierzyć się z katastrofami naturalnymi o takiej sile, szczególnie że dochodzi do nich coraz częściej. Po powodzi susza, a po suszy – powódź. Setki tysięcy osób, które muszą opuścić swój dom, rozrastające się obozy dla osób wewnętrznie przemieszczonych, stracone szanse edukacyjne i rozwojowe dla dotkniętych kataklizmami dzieci i młodzieży, potencjalna groźba konfliktów o ograniczone zasoby, choroby i głód. Regiony, które najmniej przyczyniają się do zmian klimatu, cierpią z ich powodu najmocniej, nie mając odpowiednio dużych środków, które wystarczyłyby na choćby podstawową pomoc dla swoich mieszkańców. To zatem tragedia nie tylko poszczególnych osób czy rodzin, ale i narodów jako całości.

Patrząc z europocentrycznego punktu widzenia, trudno dziś jest sobie wyobrazić, jak wygląda codzienne funkcjonowanie w krajach, gdzie życie jest tak kruche. Jednak dotkliwe konsekwencje zmiany klimatu już teraz nie omijają krajów tzw. Zachodu. Kraje rozwinięte są na razie lepiej przygotowane, aby reagować na brak wody lub ulewy i powodzie – ten stan nie potrwa jednak długo. To nie jest jednak nowa kwestia, gdyż od 1950 roku toczyło się blisko 40 konfliktów o dostęp do wody, wiemy zaś, że coraz częściej na świecie sygnalizuje się niedobór tego surowca. Rzeczywistość, która wydaje nam się jeszcze odległa, tak naprawdę jest kwestią dziesiątek, a nie setek lat.

Warto pomyśleć o tych, którzy już dziś mierzą się ze skutkami przyspieszających zmian klimatu. O szkołach, w których brakuje wody pitnej, o szpitalach bez bieżącej wody, o tym, jak trudno utrzymać właściwą higienę, gdy ma się do dyspozycji tylko tyle, ile przyniesie się z często oddalonej o kilometry studni. O tym, w jaki sposób skutecznie chronić się przed pandemią koronawirusa, gdy brakuje nie tylko mydła, ale i wody do umycia rąk. To szczególnie ważne, gdyż dostęp do wody to kwestia na tyle fundamentalna, że decyduje o poziomie rozwoju poszczególnych społeczeństw, gospodarek i państw. A w interesie wszystkich krajów, tak bogatszych, jak i tych o niższym poziomie PKB leży, aby świat rozwijał się w sposób harmonijny – i solidarny. Warto zatem wspierać działania organizacji, takiej jak Polska Akcja Humanitarna, zmierzające do zwiększania dostępu do czystej i bezpiecznej wody.

Działania Polskiej Akcji Humanitarnej na rzecz zwiększania dostępu do wody można wspierać na: https://www.pah.org.pl/wplac/

Perzyński: Woda może pomóc rozwiązać problemy klimatu