icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Krutichin: Rosja ma za dużo gazu

KOMENTARZ

Michaił Krutichin  

Partner agencji konsultingowej RusEnergy

Roczna nadprodukcja Gazpromu wyniosła 173 mld m3  gazu. Ten wolumen dobrze wykorzystany mógłby posłużyć jako wkład w rozwój rosyjskiej gospodarki, ale dotychczas wszystkie projekty wykorzystania tej nadwyżki są oderwane od realiów.  

Rosja nie ma gdzie ulokować całej swojej produkcji gazu. Szef Gazpromu Aleksiej Miller niedawno powiedział  prezydentowi Putinowi,  że ​​rosyjski potentat gazowy może wydobywać rocznie 617 mld m3 surowca, ale w zeszłym roku była w stanie sprzedać tylko  444 mld m3. Z rocznej produkcji nie znalazło nabywcy 173 mld m3.  Rosyjski monopolista eksportowy rozpaczliwie potrzebuje dodatkowych klientów, bez których jego plany rozwoju produkcji gospodarczo nie mają żadnego sensu. Rozwój wydobycia na Jamalu?  Eksploatacja na szelfach? Nowe pola gazowe na dalekim wschodzie Rosji? Wszystkie koszty i wysiłki nie są potrzebne, jeśli nie ma nowych rynków, a stare wydają się stopniowo kurczyć.

Cena gazu – 260 dolarów za 1 tys. m3. – liczą rosyjscy eksperci

Zdaniem kierownictwa Gazpromu  nowy rynek to Chiny, gdzie gazowy monopolista wchodzi  z dwoma kolosalnymi i kosztownymi projektami: Siła Syberii i Ałtaj. To jedyny nowy rynek Gazpromu, jak wynika z informacji jego kierownictwa.

Przede wszystkim jednak trzeba przyznać, że zdolność nabywcza rynku chińskiego nie jest zbyt duża w stosunku do możliwości dostaw gazu z Rosji. Według obliczeń Instytutu Studiów Energetycznych z Oxfordu i chińskiej korporacji CNPC, w 2020 r. Chiny będą musiały zaimportować 170 mld m3 gazu. Około 80 mld m3 pójdzie przez rury z Azji Środkowej, kolejne 12 mld m3 – gazociągiem z Myanmaru i prawie 82 mld m3 jako LNG. Te trzy źródła z nadwyżką pokryją chińskie zapotrzebowanie na gaz z importu. Żadne inne dostawy, od innych producentów nie będą Chinom potrzebne.

W najnowszych prognozach eksperci BP wykazali, że ​​w okresie od 2020 do 2035  r. w Chinach nie będzie praktycznie żadnego wzrostu importu  gazu gazociągami. Jeśli ocena ta jest trafna, magistrale Siła Syberii oraz Ałtaj nie są Chińczykom potrzebne. A jeśli zgodzili się na import rosyjskiego gazu, to tylko dlatego, że zapłacą za niego znacznie poniżej ceny niż otrzymywany z innych źródeł LNG. 1 tys.m3 surowca regazyfikowanego z LNG na rynku azjatyckim sprzedaje się obecnie za około 260 dol. Tymczasem w latach 2016 – 2020 wejście ogromnych dostaw LNG z USA, Australii i Kanady doprowadzi do powstania nadmiernych rezerw, co pozwoli nabywcom gazu na dyktowanie warunków finansowych.  Ale ekonomiści Gazpromu uzasadniając inwestowanie w magistralę Siła Syberii wyliczyli, że cena gazu z Jakucka i Irkucka na granicy Chinami wyniesie  nie mniej niż 260 dol. za 1 tys. m3. Przy niższej cenie projekt Siła Syberii nie spłaci się nawet do 2050 r.

Rura przez Ałtaj

Po audiencji u Putina, szef Gazpromu musiał ujawnić, że ​​na podpisanie nowego kontraktu z Chińczykami na dostawy gazu przez przyszły gazociąg Ałtaj, potrzeba jeszcze 8 -9 miesięcy negocjacji. Co znaczy, że kontrakt nie zostanie zawarty latem b.r., jak zapowiadano. Można podejrzewać, że  do zawarcia tego kontraktu wcale nie dojdzie. Pekin wielokrotnie odrzucał rosyjską propozycję utworzenia zachodniej gazowej magistrali  do Chin ( z odcinkiem przebiegającym przez Kazachstan i Mongolię), ponieważ taka magistrala nie ma sensu ekonomicznego.

Dla Moskwy tymczasem gazociąg Ałtaj ma znaczenie nie tyle ekonomiczne, co propagandowe.  Źródła gazu dla tego gazociągu to byłyby te same zasoby na północy Syberii Zachodniej, z których obecnie eksportowany jest gaz do Europy. Dla rosyjskiego rządu możliwość przekierowania gazu z tych zasobów na dostawy do Chin to instrument presji na państwa zachodnie. W maju ubiegłego roku, Putin (nie po raz pierwszy) zagroził, że otwarcie nowych kierunków eksportu gazu syberyjskiego – to w razie potrzeby dywersyfikacja dostaw, czyli przekierowanie z zachodu na wschód, albo odwrotnie.

Oprócz  na razie bezowocnych wysiłków negocjacyjnych w sprawie Ałtaju, szef Gazpromu ukrywa pewne niepowodzenie projektu Siła Syberii. W szczególności nierealny jest harmonogram budowy zakładu przetwarzania gazu w regionie Amuru. Według szacunków, budowa ta wymaga sześć lat intensywnej pracy. Gazprom zapowiedział, że realizacja projektu  rozpocznie się w 2015 r., choć jest to mało prawdopodobne. Trzeba brać pod uwagę, że zagospodarowanie pola Czajadinskoje,  eksploatacja złóż kondensatu gazu mają znaczne opóźnienia – nie rozpoczęło się na dobre wydobycie ropy, bez czego niemożliwe jest, aby przejść do uzysku gazu. Na pewno więc gaz nie popłynie tą nową magistralą do Chin w deklarowanym terminie i w obiecanych ilościach.

A co najważniejsze – Chińczycy nie zgodzili się na propozycję  Gazpromu udziału  w finansowaniu magistrali Siła Syberii. Nieprawdziwa była podana w maju 2014 r.  przez rosyjską stronę informacja, wg której Pekin zapewni 20 – 25 mld dol.na to finansowanie na poczet przyszłych dostaw gazu.  Co więcej, przedstawiciele Chin w rozmowach w Moskwie nie tylko podkreślili, że nie będą partycypować w kosztach inwestycyjnych, ale mogą się zgodzić, aby Gazprom finansował budowę infrastruktury przesyłowej na terenie Chin. Oznaczałoby to, że gdy Rosja ułoży gazociąg  do granicy, to może na swój koszt budować także rurę przez kolejne 3 tys. km. do uprzemysłowionych  prowincji wschodnich Chin.  Czy Gazprom na takich warunkach będzie budować gazociąg z Jamalu do Szanghaju? Nie wytrzymują krytyki wielokrotne zapowiedzi menadżerów Gazpromu o eksporcie gazu do Chin na taką samą skalę, jak do Europy.

Według ich obliczeń, Ałtaj może dostarczać do Chin nie 30 mld m3 rocznie, jak początkowo przewidziano, ale około 100 mld m3. Siła Syberii w dłuższej perspektywie wg obietnic Gazpromu  może transportować do Chin 62 mld m3 rocznie. Kolejne 20 – 30 mld m3 rocznie rzekomo mogłoby popłynąć do Chin rurą Sachalin – Chabarowsk – Władywostok. Razem Rosjanie obiecali Chińczykom prawie 190 mld m3 gazu, gdy całość ubiegłorocznych dostaw do państw WNP wyniosła 126,2 mld.m3. Miller przedstawia prezydentowi i krajowi piękne obietnice, ale zupełnie bez pokrycia.

Krajowa produkcja  LNG w Rosji

Perspektywa wejścia na globalny rynek LNG dla rosyjskiego gazu jest bardzo odległa. Promowany usilnie projekt Jamał LNG wymagał solidnego wsparcia państwa, które przejęło na siebie dużą część wielomiliardowych kosztów ( (budowa portu, lodołamacze atomowe itd.). Oraz zwolnienia ze wszystkich obciążeń podatkowych. Tymczasem wszystkie zyski będą dzielone pomiędzy Novatek, chiński państwowy koncern CNPC i francuski Total. O ile oczywiście znajdą źródła dla dalszego finansowania gigantycznego projektu.

Z kolei projekt LNG Gazprom we Władywostoku został zamrożony z braku gazu, pieniędzy i partnerów. Jeśli zostanie wznowiony, w cenie skroplonego gazu muszą zostać uwzględnione koszty strat poniesionych wskutek zamrożenia projektu.

Dwa małe przedsiębiorstwa Gazpromu założone przez Gazprom produkują LNG, konsorcjum Rosnieft i ExxonMobil Sachalin LNG  czeka wobec wątpliwości perspektyw decyzji inwestycyjnych. I to wszystko jeśli chodzi o rosyjski gaz skroplony. Znaczących graczy na rynku LNG w dającej się przewidzieć przyszłości w Rosji nie będzie.

Tymczasem produkcja LNG byłaby bardzo ważna, aby znaleźć dodatkowy segment rynku na Zachodzie.  Tym bardziej, że ostatnio Miller obiecał dodatkowo sprzedać na tym rynku dostawy, aby osiągnąć  zbyt 200 mld m3 gazu rocznie. Według wszystkich prognoz zapotrzebowanie na gaz w Starym Świecie rzeczywiście rośnie, ale Gazprom będzie musiał konkurować o nabywcę z innymi  z dostawcami LNG, których oferty za 5 czy 10 lat przekroczą popyt.

Widać więc, że rosyjski monopolista traci grunt pod nogami, pomimo przejściowego wzrostu zainteresowania rosyjskim gazem w Europie. W 2014 r. dostawy Gazpromu wyniosły 174,3 mld m3., gdy rok wcześniej – znacznie więcej, bo 196,4 mld.m3. Niepowodzenia eksportowe Gazpromu wynikają częściowo z upolitycznienia polityki handlowej rosyjskiego koncernu oraz jego zdecydowanej niechęć do przestrzegania zasad wolnej konkurencji na rynku europejskim.

Jeśli chodzi o rynek krajowy, Gazprom mógłby oczekiwać wzrostu popytu ze strony odbiorców przemysłowych. Jednakże gospodarka rosyjska jest pogrążona w przedłużającym się kryzysie. Gazyfikacja w terenie? Byłoby trudno podłączyć się do sieci gazowej nawet w regionie moskiewskim. Gazprom z krajowego rynku detalicznego uzyskuje rocznie 28 mld rubli, co jest niewielkim sukcesem, którym nie ma co się chwalić. Średni poziom gazyfikacji w Rosji to  65,4 proc. A przecież w 2006 r. gazyfikacja kraju została uznana za  „piąty projekt narodowy”.  Premier Dmitrij Miedwiediew obiecał dostarczyć gaz do wszystkich miejscowości w kraju w 2015 r.

Na razie w kraju skorzystały zakłady branży chemicznej, w inne branże Gazprom z pełną świadomością nie chce się angażować. Tradycyjnie woli wydać ogromne środki finansowe na budowę gazociągów i ekonomicznie nieopłacalnych projektów eksportowych.

Rosyjski przemysł gazowy potrzebuje radykalnej reformy, odrzucenia dotychczasowych nieopłacalnych i rozdętych projektów Gazpromu.  Ten koncern nie zrobi z Rosji „energetycznego supermocarstwa”.  Sytuację uratować może jedynie wprowadzenie zasad wolnej konkurencji na krajowym rynku gazu i do polityki eksportowej.

(opracowała: Teresa Wójcik)

KOMENTARZ

Michaił Krutichin  

Partner agencji konsultingowej RusEnergy

Roczna nadprodukcja Gazpromu wyniosła 173 mld m3  gazu. Ten wolumen dobrze wykorzystany mógłby posłużyć jako wkład w rozwój rosyjskiej gospodarki, ale dotychczas wszystkie projekty wykorzystania tej nadwyżki są oderwane od realiów.  

Rosja nie ma gdzie ulokować całej swojej produkcji gazu. Szef Gazpromu Aleksiej Miller niedawno powiedział  prezydentowi Putinowi,  że ​​rosyjski potentat gazowy może wydobywać rocznie 617 mld m3 surowca, ale w zeszłym roku była w stanie sprzedać tylko  444 mld m3. Z rocznej produkcji nie znalazło nabywcy 173 mld m3.  Rosyjski monopolista eksportowy rozpaczliwie potrzebuje dodatkowych klientów, bez których jego plany rozwoju produkcji gospodarczo nie mają żadnego sensu. Rozwój wydobycia na Jamalu?  Eksploatacja na szelfach? Nowe pola gazowe na dalekim wschodzie Rosji? Wszystkie koszty i wysiłki nie są potrzebne, jeśli nie ma nowych rynków, a stare wydają się stopniowo kurczyć.

Cena gazu – 260 dolarów za 1 tys. m3. – liczą rosyjscy eksperci

Zdaniem kierownictwa Gazpromu  nowy rynek to Chiny, gdzie gazowy monopolista wchodzi  z dwoma kolosalnymi i kosztownymi projektami: Siła Syberii i Ałtaj. To jedyny nowy rynek Gazpromu, jak wynika z informacji jego kierownictwa.

Przede wszystkim jednak trzeba przyznać, że zdolność nabywcza rynku chińskiego nie jest zbyt duża w stosunku do możliwości dostaw gazu z Rosji. Według obliczeń Instytutu Studiów Energetycznych z Oxfordu i chińskiej korporacji CNPC, w 2020 r. Chiny będą musiały zaimportować 170 mld m3 gazu. Około 80 mld m3 pójdzie przez rury z Azji Środkowej, kolejne 12 mld m3 – gazociągiem z Myanmaru i prawie 82 mld m3 jako LNG. Te trzy źródła z nadwyżką pokryją chińskie zapotrzebowanie na gaz z importu. Żadne inne dostawy, od innych producentów nie będą Chinom potrzebne.

W najnowszych prognozach eksperci BP wykazali, że ​​w okresie od 2020 do 2035  r. w Chinach nie będzie praktycznie żadnego wzrostu importu  gazu gazociągami. Jeśli ocena ta jest trafna, magistrale Siła Syberii oraz Ałtaj nie są Chińczykom potrzebne. A jeśli zgodzili się na import rosyjskiego gazu, to tylko dlatego, że zapłacą za niego znacznie poniżej ceny niż otrzymywany z innych źródeł LNG. 1 tys.m3 surowca regazyfikowanego z LNG na rynku azjatyckim sprzedaje się obecnie za około 260 dol. Tymczasem w latach 2016 – 2020 wejście ogromnych dostaw LNG z USA, Australii i Kanady doprowadzi do powstania nadmiernych rezerw, co pozwoli nabywcom gazu na dyktowanie warunków finansowych.  Ale ekonomiści Gazpromu uzasadniając inwestowanie w magistralę Siła Syberii wyliczyli, że cena gazu z Jakucka i Irkucka na granicy Chinami wyniesie  nie mniej niż 260 dol. za 1 tys. m3. Przy niższej cenie projekt Siła Syberii nie spłaci się nawet do 2050 r.

Rura przez Ałtaj

Po audiencji u Putina, szef Gazpromu musiał ujawnić, że ​​na podpisanie nowego kontraktu z Chińczykami na dostawy gazu przez przyszły gazociąg Ałtaj, potrzeba jeszcze 8 -9 miesięcy negocjacji. Co znaczy, że kontrakt nie zostanie zawarty latem b.r., jak zapowiadano. Można podejrzewać, że  do zawarcia tego kontraktu wcale nie dojdzie. Pekin wielokrotnie odrzucał rosyjską propozycję utworzenia zachodniej gazowej magistrali  do Chin ( z odcinkiem przebiegającym przez Kazachstan i Mongolię), ponieważ taka magistrala nie ma sensu ekonomicznego.

Dla Moskwy tymczasem gazociąg Ałtaj ma znaczenie nie tyle ekonomiczne, co propagandowe.  Źródła gazu dla tego gazociągu to byłyby te same zasoby na północy Syberii Zachodniej, z których obecnie eksportowany jest gaz do Europy. Dla rosyjskiego rządu możliwość przekierowania gazu z tych zasobów na dostawy do Chin to instrument presji na państwa zachodnie. W maju ubiegłego roku, Putin (nie po raz pierwszy) zagroził, że otwarcie nowych kierunków eksportu gazu syberyjskiego – to w razie potrzeby dywersyfikacja dostaw, czyli przekierowanie z zachodu na wschód, albo odwrotnie.

Oprócz  na razie bezowocnych wysiłków negocjacyjnych w sprawie Ałtaju, szef Gazpromu ukrywa pewne niepowodzenie projektu Siła Syberii. W szczególności nierealny jest harmonogram budowy zakładu przetwarzania gazu w regionie Amuru. Według szacunków, budowa ta wymaga sześć lat intensywnej pracy. Gazprom zapowiedział, że realizacja projektu  rozpocznie się w 2015 r., choć jest to mało prawdopodobne. Trzeba brać pod uwagę, że zagospodarowanie pola Czajadinskoje,  eksploatacja złóż kondensatu gazu mają znaczne opóźnienia – nie rozpoczęło się na dobre wydobycie ropy, bez czego niemożliwe jest, aby przejść do uzysku gazu. Na pewno więc gaz nie popłynie tą nową magistralą do Chin w deklarowanym terminie i w obiecanych ilościach.

A co najważniejsze – Chińczycy nie zgodzili się na propozycję  Gazpromu udziału  w finansowaniu magistrali Siła Syberii. Nieprawdziwa była podana w maju 2014 r.  przez rosyjską stronę informacja, wg której Pekin zapewni 20 – 25 mld dol.na to finansowanie na poczet przyszłych dostaw gazu.  Co więcej, przedstawiciele Chin w rozmowach w Moskwie nie tylko podkreślili, że nie będą partycypować w kosztach inwestycyjnych, ale mogą się zgodzić, aby Gazprom finansował budowę infrastruktury przesyłowej na terenie Chin. Oznaczałoby to, że gdy Rosja ułoży gazociąg  do granicy, to może na swój koszt budować także rurę przez kolejne 3 tys. km. do uprzemysłowionych  prowincji wschodnich Chin.  Czy Gazprom na takich warunkach będzie budować gazociąg z Jamalu do Szanghaju? Nie wytrzymują krytyki wielokrotne zapowiedzi menadżerów Gazpromu o eksporcie gazu do Chin na taką samą skalę, jak do Europy.

Według ich obliczeń, Ałtaj może dostarczać do Chin nie 30 mld m3 rocznie, jak początkowo przewidziano, ale około 100 mld m3. Siła Syberii w dłuższej perspektywie wg obietnic Gazpromu  może transportować do Chin 62 mld m3 rocznie. Kolejne 20 – 30 mld m3 rocznie rzekomo mogłoby popłynąć do Chin rurą Sachalin – Chabarowsk – Władywostok. Razem Rosjanie obiecali Chińczykom prawie 190 mld m3 gazu, gdy całość ubiegłorocznych dostaw do państw WNP wyniosła 126,2 mld.m3. Miller przedstawia prezydentowi i krajowi piękne obietnice, ale zupełnie bez pokrycia.

Krajowa produkcja  LNG w Rosji

Perspektywa wejścia na globalny rynek LNG dla rosyjskiego gazu jest bardzo odległa. Promowany usilnie projekt Jamał LNG wymagał solidnego wsparcia państwa, które przejęło na siebie dużą część wielomiliardowych kosztów ( (budowa portu, lodołamacze atomowe itd.). Oraz zwolnienia ze wszystkich obciążeń podatkowych. Tymczasem wszystkie zyski będą dzielone pomiędzy Novatek, chiński państwowy koncern CNPC i francuski Total. O ile oczywiście znajdą źródła dla dalszego finansowania gigantycznego projektu.

Z kolei projekt LNG Gazprom we Władywostoku został zamrożony z braku gazu, pieniędzy i partnerów. Jeśli zostanie wznowiony, w cenie skroplonego gazu muszą zostać uwzględnione koszty strat poniesionych wskutek zamrożenia projektu.

Dwa małe przedsiębiorstwa Gazpromu założone przez Gazprom produkują LNG, konsorcjum Rosnieft i ExxonMobil Sachalin LNG  czeka wobec wątpliwości perspektyw decyzji inwestycyjnych. I to wszystko jeśli chodzi o rosyjski gaz skroplony. Znaczących graczy na rynku LNG w dającej się przewidzieć przyszłości w Rosji nie będzie.

Tymczasem produkcja LNG byłaby bardzo ważna, aby znaleźć dodatkowy segment rynku na Zachodzie.  Tym bardziej, że ostatnio Miller obiecał dodatkowo sprzedać na tym rynku dostawy, aby osiągnąć  zbyt 200 mld m3 gazu rocznie. Według wszystkich prognoz zapotrzebowanie na gaz w Starym Świecie rzeczywiście rośnie, ale Gazprom będzie musiał konkurować o nabywcę z innymi  z dostawcami LNG, których oferty za 5 czy 10 lat przekroczą popyt.

Widać więc, że rosyjski monopolista traci grunt pod nogami, pomimo przejściowego wzrostu zainteresowania rosyjskim gazem w Europie. W 2014 r. dostawy Gazpromu wyniosły 174,3 mld m3., gdy rok wcześniej – znacznie więcej, bo 196,4 mld.m3. Niepowodzenia eksportowe Gazpromu wynikają częściowo z upolitycznienia polityki handlowej rosyjskiego koncernu oraz jego zdecydowanej niechęć do przestrzegania zasad wolnej konkurencji na rynku europejskim.

Jeśli chodzi o rynek krajowy, Gazprom mógłby oczekiwać wzrostu popytu ze strony odbiorców przemysłowych. Jednakże gospodarka rosyjska jest pogrążona w przedłużającym się kryzysie. Gazyfikacja w terenie? Byłoby trudno podłączyć się do sieci gazowej nawet w regionie moskiewskim. Gazprom z krajowego rynku detalicznego uzyskuje rocznie 28 mld rubli, co jest niewielkim sukcesem, którym nie ma co się chwalić. Średni poziom gazyfikacji w Rosji to  65,4 proc. A przecież w 2006 r. gazyfikacja kraju została uznana za  „piąty projekt narodowy”.  Premier Dmitrij Miedwiediew obiecał dostarczyć gaz do wszystkich miejscowości w kraju w 2015 r.

Na razie w kraju skorzystały zakłady branży chemicznej, w inne branże Gazprom z pełną świadomością nie chce się angażować. Tradycyjnie woli wydać ogromne środki finansowe na budowę gazociągów i ekonomicznie nieopłacalnych projektów eksportowych.

Rosyjski przemysł gazowy potrzebuje radykalnej reformy, odrzucenia dotychczasowych nieopłacalnych i rozdętych projektów Gazpromu.  Ten koncern nie zrobi z Rosji „energetycznego supermocarstwa”.  Sytuację uratować może jedynie wprowadzenie zasad wolnej konkurencji na krajowym rynku gazu i do polityki eksportowej.

(opracowała: Teresa Wójcik)

Najnowsze artykuły