icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Krystowski: Czy Polacy wygrają przetarg na śmigłowce?

Rozstrzygnięcie jednego z największych przetargów MON-u jest dla rządu papierkiem lakmusowym. Chodzi o dostawę dla polskiej armii 70 śmigłowców wielozadaniowych. To, kogo MON wskaże jako zwycięzcę, pokaże jak faktycznie władze podchodzą do wyrównywania różnic rozwojowych Polski wschodniej – stwierdzali uczestnicy wspólnego posiedzenia parlamentarnych zespołów ds. wojska polskiego oraz przemysłu obronnego.

Z przebiegu dyskusji wynikało, że jedynie dwóch, polskich oferentów, w razie zwycięstwa, jest w stanie w krótkim czasie rozpocząć produkcję helikopterów, tworząc w istniejących już, firmach w Świdniku i w Mielcu oraz u ich poddostawców setki, a nawet tysiące, nowych miejsc pracy.

Do przetargu, o szacowanej wartości ok. 10-12 mld zł, który ma zostać rozstrzygnięty do końca czerwca, zgłosiło się trzech oferentów: dwa polskie zakłady – PZL Mielec (właściciel  amerykański UTC/Sikorsky Company), PZL Świdnik (włoska Agusta/Westland) oraz francuski Airbus. Tylko ten ostatni, spośród trójki biorących udział w przetargu nie dysponuje własną fabryką w Polsce. W opinii parlamentarzystów, uczestniczących w dyskusji, Airbus ograniczyłby się do montażu swoich śmigłowców w naszym kraju, które zasadniczo produkowane byłyby we Francji. W dyskusji podkreślono, że w razie zwycięstwa tej firmy nawet kilka lat trwałyby przygotowania do dostarczenia MON jej maszyn. Tymczasem pozostali oferenci mogą to zrobić znacznie szybciej.

Na zaproszenie parlamentarzystów szefowie firm uczestniczących w przetargu mogli podczas debaty przybliżyć szczegóły swych ofert. Z okazji nie skorzystał jedynie Airbus, tłumacząc nieobecność na posiedzeniu tajemnicą handlową.

Prezes PZL-Świdnik, Krzysztof Krystowski, podkreślił, że jego firma, w razie zwycięstwa w przetargu, zakłada pełną produkcję śmigłowca AW 149 w Polsce, jak również jego eksport. – Moglibyśmy wyprodukować nawet 350 takich maszyn, a zatem pięciokrotnie więcej niż tylko na potrzeby MON – zapewnił Krystowski. – Albo MON podtrzyma zdolności produkcyjne jednego z polskich oferentów, albo zostaną one zaprzepaszczone. Bowiem w żadnym kraju na świecie nie ma miejsca na funkcjonowanie trzech producentów śmigłowców.

Właściciel PZL Mielec zainwestował dotąd w Polsce 600 mln zł, głównie w produkcję śmigłowca Black Hawk. – W tym celu zatrudniliśmy 1500 pracowników, głównie z Podkarpacia – zaznaczył Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec. – Jesteśmy w stanie dostarczyć MON śmigłowiec spełniający wymogi przetargowe najpóźniej po roku od podpisania kontraktu – oświadczył Zakręcki. Wówczas moglibyśmy zwiększyć zatrudnienie nawet o 60 proc.

– Odbywamy już trzecie posiedzenie obu zespołów parlamentarnych w tym półroczu dotyczące przetargu na dostawę helikopterów dla polskiej armii. Mamy jednak obawy, co do transparentności jego przebiegu. Chcemy wymusić bardziej aktywne działania ze strony MON. Powinny one odbywać się pod ściślejszą kontrolą opinii publicznej, a przynajmniej parlamentarzystów – zauważył współorganizator debaty, pos. Michał Jach (PiS), szef parlamentarnego zespołu ds. wojska polskiego.

Rozstrzygnięcie jednego z największych przetargów MON-u jest dla rządu papierkiem lakmusowym. Chodzi o dostawę dla polskiej armii 70 śmigłowców wielozadaniowych. To, kogo MON wskaże jako zwycięzcę, pokaże jak faktycznie władze podchodzą do wyrównywania różnic rozwojowych Polski wschodniej – stwierdzali uczestnicy wspólnego posiedzenia parlamentarnych zespołów ds. wojska polskiego oraz przemysłu obronnego.

Z przebiegu dyskusji wynikało, że jedynie dwóch, polskich oferentów, w razie zwycięstwa, jest w stanie w krótkim czasie rozpocząć produkcję helikopterów, tworząc w istniejących już, firmach w Świdniku i w Mielcu oraz u ich poddostawców setki, a nawet tysiące, nowych miejsc pracy.

Do przetargu, o szacowanej wartości ok. 10-12 mld zł, który ma zostać rozstrzygnięty do końca czerwca, zgłosiło się trzech oferentów: dwa polskie zakłady – PZL Mielec (właściciel  amerykański UTC/Sikorsky Company), PZL Świdnik (włoska Agusta/Westland) oraz francuski Airbus. Tylko ten ostatni, spośród trójki biorących udział w przetargu nie dysponuje własną fabryką w Polsce. W opinii parlamentarzystów, uczestniczących w dyskusji, Airbus ograniczyłby się do montażu swoich śmigłowców w naszym kraju, które zasadniczo produkowane byłyby we Francji. W dyskusji podkreślono, że w razie zwycięstwa tej firmy nawet kilka lat trwałyby przygotowania do dostarczenia MON jej maszyn. Tymczasem pozostali oferenci mogą to zrobić znacznie szybciej.

Na zaproszenie parlamentarzystów szefowie firm uczestniczących w przetargu mogli podczas debaty przybliżyć szczegóły swych ofert. Z okazji nie skorzystał jedynie Airbus, tłumacząc nieobecność na posiedzeniu tajemnicą handlową.

Prezes PZL-Świdnik, Krzysztof Krystowski, podkreślił, że jego firma, w razie zwycięstwa w przetargu, zakłada pełną produkcję śmigłowca AW 149 w Polsce, jak również jego eksport. – Moglibyśmy wyprodukować nawet 350 takich maszyn, a zatem pięciokrotnie więcej niż tylko na potrzeby MON – zapewnił Krystowski. – Albo MON podtrzyma zdolności produkcyjne jednego z polskich oferentów, albo zostaną one zaprzepaszczone. Bowiem w żadnym kraju na świecie nie ma miejsca na funkcjonowanie trzech producentów śmigłowców.

Właściciel PZL Mielec zainwestował dotąd w Polsce 600 mln zł, głównie w produkcję śmigłowca Black Hawk. – W tym celu zatrudniliśmy 1500 pracowników, głównie z Podkarpacia – zaznaczył Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec. – Jesteśmy w stanie dostarczyć MON śmigłowiec spełniający wymogi przetargowe najpóźniej po roku od podpisania kontraktu – oświadczył Zakręcki. Wówczas moglibyśmy zwiększyć zatrudnienie nawet o 60 proc.

– Odbywamy już trzecie posiedzenie obu zespołów parlamentarnych w tym półroczu dotyczące przetargu na dostawę helikopterów dla polskiej armii. Mamy jednak obawy, co do transparentności jego przebiegu. Chcemy wymusić bardziej aktywne działania ze strony MON. Powinny one odbywać się pod ściślejszą kontrolą opinii publicznej, a przynajmniej parlamentarzystów – zauważył współorganizator debaty, pos. Michał Jach (PiS), szef parlamentarnego zespołu ds. wojska polskiego.

Najnowsze artykuły