Krzyczkowski: Dostawy gazu na Ukrainę to strategiczny cel polskiego rządu

2 listopada 2016, 12:30

KOMENTARZ

Wojciech Krzyczkowski

WysokieNapiecie.pl

Prawie 800 kilometrów nowych gazociągów do polskiej granicy z Ukrainą ma zwielokrotnić możliwości eksportu surowca w tamtym kierunku. Pomysł, aby skorzystać na rezygnacji Ukrainy z gazu kupowanego bezpośrednio od Gazpromu, nie jest nowy. Teraz jednak rząd sygnalizuje, że ta idea staje się osią strategii gazowej na najbliższe lata.

Jak deklaruje Gaz-System, wzmocniona trasa ze Świnoujścia do Hermanowic ma pozwalać na przesył przez granicę 5-8 mld m sześc. surowca, a powinna być gotowa w 2019 lub 2020 roku. Dziś przez Hermanowice w kierunku Ukrainy można wysyłać ok 1,5 mld m sześc. rocznie. W dużej mierze wykorzystuje to PGNiG, sprzedając gaz ukraińskim klientom.

Podziemny magazyn gazu. Fot. PGNIG.
Podziemny magazyn gazu. Fot. PGNIG.

gas_empire%201

Możliwości eksportu wzrosną wcześniej niż planowane pojawienie się gazu z Norwegii, sprowadzanego gazociągiem z Danii. Do czasu zmaterializowania się tej drogi dostaw, zadanie zapewnienia odpowiedniej ilości gazu będzie spoczywało na terminalu LNG, o którego rozbudowie mówi się coraz głośniej. Natomiast plany dostosowania polskiego systemu gazowego do przesyłu na Ukrainę sięgają znacznie dalej. Do 2025 r. wzmocniona ma zostać inna trasa prowadząca do Hermanowic od węzła warszawskiego. To prawie 350 km nowych rur.

Rząd otwarcie deklaruje, że uruchomienie przesyłu gazu w kierunku ukraińskim na większa skalę ma priorytet. Aby zapobiec importowi rosyjskiego gazu z zachodu i południa, uruchomienie nowych połączeń z Czechami i Słowacją powinno nastąpić dopiero po zapewnieniu dostaw gazu z Norwegii i do terminala LNG oraz po zbudowaniu trasy przesyłu na Ukrainę – mówi minister Piotr Naimski. Z deklaracji Naimskiego podczas niedawnego spotkania z amerykańską branżą LNG można wywnioskować, że to nie koniec polskich ambicji. Terminal LNG to podstawa budowania nowych konstrukcji politycznych od Ameryki po Odessę – mówił wtedy Naimski. Można tu przypomnieć, że z Ukrainy gazociągi prowadzą na Słowację, na Węgry, do Rumunii ale też i do Mołdawii.

Aby jednak w całości wykorzystać te możliwości niezbędna jest budowa nowego gazociągu na Ukrainie. To około stu kilometrów od granicy Polski do najbliższego magazynu gazu – wyjaśnia Naimski. Zapewne chodzi o kompleks magazynów Bilcze-Uhersko koło Stryja, największy w Europie, bo zdolny pomieścić aż 17 mld m sześc. gazu. To ponad połowa wszystkich zdolności magazynowych Ukrainy. Skoro brakujące sto kilometrów rury ma tak decydujące znacznie, a Polsce na całym przedsięwzięciu wyraźnie bardzo zależy, to może wybudować ten gazociąg np. przy polskim udziale finansowym? Nie wykluczamy żadnej opcji – odpowiada minister Naimski na tak postawione pytanie.

Jeżeli determinacja rządu jest odpowiednio duża, to wszystkie polskie elementy tej strategii zostaną zrealizowane. Co więcej, w zgodzie z strategicznymi prognozami Gaz-Systemu, bo te zakładają utrzymywanie stałej nadwyżki poziomu technicznych możliwości dostaw nad popytem krajowym na poziomie rzędu 10 mld m sześc. rocznie. w miarę rozbudowy sieci. Również po 2023 r., czyli wygaśnięciu kontraktu jamalskiego, bo w prognozie dostawy z tego źródła już nie występują. Dopiero po 2030 r. ta nadwyżka spadnie do 8 mld.

Pozostają jeszcze pytania o ryzyka, które towarzyszą każdej strategii. O popyt na gaz można być chyba spokojnym. Co prawda w Europie Zachodniej jego zużycie spada, ale dla Europy Środkowo-Wchodniej – wraz z Ukrainą – prognozuje się wzrost konsumpcji z ok. 68 mld m sześc.w 2017 r. do 86 mld w roku 2035. Pewnym ryzykiem w znacznej mierze poza zasięgiem rządu w Warszawie jest natomiast samo zachowanie Ukrainy, która nie jest oazą politycznej stabilności. Dziś Ukraińcy chcą kupować gaz z Zachodu po cenach rynkowych, a nie chcą kupować go od Rosji, co jednak nie oznacza, że w ciągu kilku lat sytuacja ta nie ulegnie zmianie.

gas%20emipre%202

To niepewność o charakterze stricte politycznym, ale jest też czynnik ceny. Ostatnio Władimir Putin napomknął, że Gazprom mógłby sprzedawać Ukrainie gaz po 180 dol. za 1000 m sześc., dodając przy okazji, że Polska płaci 185 dol. To już nie są poziomy cen sprzed kilku lat. Jesienią 2014 r., w szczycie konfliktu zbrojnego w Donbasie Rosjanie żądali od Ukrainy prawie 380 dol., a Kijów był gotowy płacić 268. Zresztą ostatnia propozycja Putina nie jest dziś zbyt atrakcyjna. Już w maju wiceprezes Gazpromu Aleksiej Miller przewidywał na ten rok na rynku europejskim średnie ceny w przedziale 167-171 dol.

Czy Ukraina będzie zadowolona z cen i co deklarował prezes Gaz Systemu? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl