Redaktor Andrzej Kublik odpowiada w Gazecie Wyborczej na tekst Aleksandra Miedwiediewa – wicedyrektora Gazpromu.
– Miedwiediew utrzymuje, że według jakichś tajemniczych prognoz Polska będzie płacić za skroplony gaz o 30 proc. drożej niż za surowiec z Rosji. Nie wiadomo, jakie to prognozy. Za to według unijnych statystyk na początku tej dekady firmy w Europie Zachodniej posiadające gazoporty kupowały skroplony gaz na wolnym rynku o 30-40 proc. taniej niż gaz z długoterminowych kontraktów z Rosji – wskazuje.
– Wzrusza też iście carska łaska, z jaką Aleksander Miedwiediew podchodzi do planów wydobycia gazu z łupków w Polsce. „Chcecie wydobywać? Proszę, to nie nasza sprawa” – pisze menedżer Gazpromu. Ale zaraz poucza nas o rzekomo astronomicznych kosztach tej działalności – pisze Kublik. – Wiceprezes Gazpromu utrzymuje, że zależność od rosyjskiego gazu oznacza „zakup paliwa na lepszych rynkowych warunkach dla Polski”. Twierdzi też, że dążenia Polski do skończenia z importowym monopolem Gazpromu nie mają ekonomicznego uzasadnienia. W ten sposób sugeruje, że to polityczna decyzja Polski.
– Tyle tylko, że Miedwiediew nie przypomina danych Gazpromu publikowanych w rosyjskich mediach, z których można się było dowiedzieć, że Polska przez kilka lat płaciła najdrożej w UE za rosyjski gaz. Chociaż jest jego trzecim co do wielkości odbiorcą w UE, jak podkreśla sam menedżer Gazpromu – konstatuje autor tekstu.
Źródło: Wyborcza.biz