– Chiny przyglądały się rozpętanej przez Putina wojnie i czekały na okazję – pisze Urszula Kuczyńska na blogu Z Energią.
Głośno było ostatnio o wizycie przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin i prezydenta Xi Jinpinga w Moskwie. Jest pozornie dość jasne, czemu ta wizyta się odbyła i dlaczego akurat teraz: przewodniczący Xi dostał mandat na trzecią kadencję i ewidentnie uznał, że czas na rewizję polityki Pekinu względem sąsiada z północy.
Bo najpierw Chiny przyglądały się rozpętanej przez Putina wojnie i czekały na okazję. Gdyby plan wujka Wowy wypalił i Ukraina szybko trafiła pod jego but albo – co dla Chin byłoby jeszcze bardziej korzystne – gdyby rozpętała się z tego wojna totalna wszystkich przeciw Rosji, to bardzo możliwe, że już oglądalibyśmy chińską armię na paradzie w Tajpej.
Ta parada się jednak szybko nie odbędzie i dla Chin jest to już jasne, ale Chiny nie byłyby Chinami a Chińczycy Chińczykami, gdyby nie obrócili tej sytuacji na swoją korzyść tak, czy siak. I właśnie to robią.
Pewnie dotarła do was informacja, że zachodnich producentów samochodów, którzy wycofali się z Rosji po ataku na Ukrainę zastąpił nie kto inny jak Chińczycy właśnie. Rynek telefonów komórkowych, opuszczony przez Apple i innych, zalały chińskie marki. Podczas wizyty Xi Jinpinga w Moskwie, panowie ogłosili światu radośnie zacieśnianie gospodarczej współpracy a World Nuclear News doniosło wczoraj, że rosyjski Rosatom i chiński dozór jądrowy podpisali porozumienie w sprawie reaktorów na neutrony prędkie.
To nie przypadek.
Uniwersytet Fudan to jeden z najstarszych i najlepszych uniwersytetów w Chinach. Obok tzw. Beida, Uniwersytetu Pekińskiego to też kuźnia partyjnych kadr. I na tym uniwersytecie wykłada profesor Feng Yujun, naczelny chiński ekspert do spraw Rosji i polityki Kremla.
W grudniu, na spotkaniu dla tych, którzy akurat mieli się spotkać przechodząc z bagażami, profesor wygłosił ważne i publikowane później przemówienie, które trafiło do tych, do których miało trafić.
Było to przemówienie bezlitośnie rozprawiające się z polityką Putina. Ale takie, które na Wowie nie zostawiło suchej nitki. Wcale nie to było w nim jednak kluczowe.
Kluczowe – i bardzo słuszne zresztą – były w nim spostrzeżenia i rekomendacje co do tego, jak wobec polityki Kremla powinny ustawić się Chiny. I jak z pędu ku śmierci, jaki owładnął Kreml skorzystać.
„Po pierwsze – mówił profesor Feng – wielu Chińczyków, w tym przedstawicieli elit, nie uświadamia sobie, że oto nastąpiła historyczna zmiana w relacji sił: Chiny są silniejsze od Rosji.”
I pomimo, że obecnie Chiny są od Rosji dziesięciokrotnie silniejsze, w sferze ideologii, Chińczycy wciąż zdają się być Rosji podporządkowani. […] W dyplomacji i stosunkach międzynarodowych Chiny wciąż zachowują się jak młodszy brat prowadzony przez Rosję za rękę, co – kontynuuje profesor – kosztowało już Chiny zbyt wiele w relacjach ze światem a zwłaszcza z USA, gdzie Rosja korzysta na podsycaniu konfliktów pomiędzy USA a Chinami.
Tymczasem – zauważa Feng Yujun – po tym, jak zaliczając wtopę za wtopą skompromitowały się rosyjski sektor zbrojeniowy i rosyjska armia, Rosja to obecnie nikt inny jak zwykły handlarz surowcami.
Profesor cierpko i trzeźwo zauważa, że podczas, gdy „strategiczne współzawodnictwo Chin i USA skupia się na technologii, innowacjach, możliwościach finansowych i pozycji w geopolitycznej układance przekładającej się na wpływ na porządek światowy”, Rosja to skansen XIX-wiecznego myślenia imperialnego, skupionego na zajmowaniu ziem i kontrolowaniu zasobów.
Pamiętacie jak w wywiadzie z Krystyną Romanowską dla Wprost przypomniałam ten stary dowcip o zamieszkach na polsko-chińskiej granicy? Tak sobie myślę, że to nie jest już żaden dowcip. Chiny Rosję gospodarczo całkowicie zwasalizują.
Idzie nowe, proszę Państwa. Nowe-stare, bo dwubiegunowy porządek światowy mamy już przecież doskonale obcykany, prawda?
Źródło: Facebook Urszula Kuczyńska – z Energią