(Teresa Wójcik)
Kurdowie iraccy poparli oświadczenia władz tureckich i uznali za bezzasadne oskarżenia Moskwy, wg. których Ankara uczestniczy (lub zezwala) na przemyt ropy przez państwo islamskie tzw. szlakiem tureckim.
Informację przekazał w Stambule dziennikarzom wczoraj wieczorem (28.12.) doradca prezydenta irackiego Kurdystanu, Kifah Mahmud. Mahmud powiedział, że transporty licznych cystern z ropą przedstawione na rosyjskich zdjęciach satelitarnych nie są z Państwa Islamskiego, ale z kurdyjskich firm naftowych, dostarczających oficjalnie ropę do naftoportu w Ceyhan w Turcji. Był to transport dla odbiorcy francuskiego, na podstawie umowy zawartej w lutym br.
Kilka dni temu Moskwa publikowała zdjęcia 12 tys. cystern, w północnym Iraku, z komentarzem, że jest to ogromny transport ropy przemycanej z Daesh dla tureckich firm przez obszar Kurdystanu. Mahmud zdecydowanie zaprzeczył tym komentarzom i przedstawił dziennikarzom „odpowiednie materiały”.
Mahmud stwierdził, że Kurdowie nie przepuszczają żadnych transportów ropy, ani innych towarów z Państwa Islamskiego. „Jesteśmy z nimi w otwartej wojnie” – podkreślił i oskarżył Moskwę o „stosowanie propagandy w sowieckim stylu.”
Władze irackiego – w rzeczywistości niezależnego – Kurdystanu konsultują z państwami, z którymi są w koalicji przeciwko Daesh, kwestię ogłoszenia niepodległości. Konsultacje takie prowadzone są
m.in. z Turcją. Poparcie Turcji dla tej inicjatywy, na Bliskim Wschodzie byłoby uznane za poparcie przez NATO. Proklamowanie niepodległości nie będzie proste z uwagi na cichy opór Bagdadu, który także w tej sprawie ma wsparcie Rosji. Tymczasem prezydent autonomii zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że odbędzie się referendum w sprawie ogłoszenia suwerennego i niepodległego Państwa Kurdyjskiego.