Między innymi na temat liberalizacji rynku gazu oraz obowiązku giełdowej sprzedaży tego paliwa, a także powodów, które przyczyniły się do tego, że PGNiG nie było w stanie wypełnić tego zobowiązania, „Rzeczpospolita” rozmawiała wiceprezesem spółki Jerzym Kurellą.
W rozmowie z dziennikiem wiceprezes Kurella zwraca uwagę, że w ślad za nałożonymi na PGNiG obowiązkami związanymi z liberalizacją rynku gazu nie ściągnięto ze spółki licznych zobowiązań wynikających z roli spółki jako gwaranta bezpieczeństwa energetycznego, takich jak utrzymywanie niezbędnych zapasów gazu, czy inwestowanie w infrastrukturę i poszukiwania i wydobycie.
Jak podkreśla Kurella, wprowadzony w ubiegłym roku obowiązek sprzedaży gazu na giełdzie wprowadzono nie dając spółce możliwości jego realizacji. Jednocześnie wiceprezes PGNiG zaznacza, że choć spółka oferowała na TGE gaz w cenach rynkowych, które podążały za notowaniami na zliberalizowanych rynkach zachodnich, to kupców na gaz nie było.
– Z jednej strony PGNiG musi wystawiać gaz do sprzedaży na giełdzie i na dodatek martwić się o to, aby znaleźli się na niego kupcy, podczas gdy z drugiej strony część odbiorców woli kupować droższy gaz na granicy zamiast tańszego na giełdzie – mówi wiceprezes Kurella w „Rz”.
Według rozmówcy dziennika brak zainteresowania zakupem gazu na TGE wynika z faktu, że giełda oferuje zestandaryzowane produkty, które siłą rzeczy nie są dostosowane do potrzeb klienta końcowego, a na polskim rynku brakuje firm, które kupując gaz na TGE dostosowywałby ofertę do oczekiwań rynku odbiorców.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Jerzy Kurella zwraca też uwagę na zobowiązania PGNiG wynikające z kontraktu jamalskiego oraz 20-letniej umowy z Katarem, które są związane z polityką państwa w zakresie bezpieczeństwa dostaw gazu, a ich konsekwencje ponosi tylko PGNiG. Wiceprezes gazowej spółki odniósł się tu do głośnej ostatnio sprawy oferty spółki GLI, która miała proponować polskim odbiorcom duże ilości gazu w atrakcyjnej cenie. Jak tłumaczy, konsekwencje byłby takie, że Rosja otrzymałaby podwójną płatność z gaz, jedną za paliwo sprzedane przez GLI, a drugą od PGNiG w związku z klauzulą take or pay w kontrakcie jamalskim.
Biorąc pod uwagę te uwarunkowania, w ocenie wiceprezesa Kurelli liberalizacji rynku gazu powinna przebiegać w sposób, który nie będzie zagrażał bezpieczeństwu dostaw. – W obecnych warunkach niekontrolowana, rewolucyjna liberalizacja mogłaby być bardzo szkodliwa dla PGNiG, który faktycznie odpowiada za bezpieczeństwo dostaw gazu – mówi rozmówca „Rz”.
Źródło: Rzeczpospolita/CIRE.PL