Minister liczy, że na początku przyszłego roku lub jeszcze pod koniec bieżącego pojawią się pierwsze prototypy polskich pojazdów elektrycznych.
Resort chce, by w 2020 r. powstała minimalna, bazowa infrastruktura, która umożliwiłaby ładowanie pojazdów w 32 aglomeracjach tak, by ten środek transportu „był wiarygodny”.
„My oceniamy w naszych analizach, że to jest ok. 6 tysięcy punktów wolnego ładowania i 400 punktów szybkiego ładowania” – powiedział Kurtyka.
Ustawa o elektromobilności ma przewidywać, w jaki sposób te punkty mają powstać.
„Tam jest dużo różnych możliwych połączeń, (…) musimy stworzyć tę ustawę w sposób wystarczająco konkretny, by pokazać, do czego chcemy dążyć, a jednocześnie w sposób wystarczająco elastyczny, by dać sobie szansę na wprowadzenie różnych modeli biznesowych, których dziś nie bylibyśmy w stanie sobie wyobrazić” – dodał.
Na pytanie, z czego pojazdy elektryczne będą brały energię elektryczną, odpowiedział, że to kwestia otwarta.
„Naszym zadaniem jest zmiana miksu energetycznego w kierunku technologii coraz bardziej przyjaznych środowisku, coraz bardziej efektywnych ekonomicznie i bezpiecznych” – powiedział.
„Przyszłe technologie węglowe spełniają te trzy kryteria. Nie ma powodu, dla którego nie mielibyśmy myśleć o przyszłości naszego miksu przez pryzmat bardzo ważnej roli węgla” – dodał.
W ubiegłym roku resort energii przyjął Plan Rozwoju Elektromobilności, który zakłada, że do 2025 r. po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych.