To może być szczyt przełomowy – tak oceniają eksperci rozpoczynający się dziś dwudniowy szczyt NATO w walijskim Newport. Zdaniem prezydenckiego doradcy prof. Romana Kuźniara, Sojusz Północnoatlantycki angażując się na Bliskim Wschodzie, przeoczył geostrategiczne przemiany, do jakich doszło na naszym kontynencie. Musi więc zacząć reagować na nowe zagrożenia, jakie się ostatnio pojawiły.
– Mam na myśli przede wszystkim skokowy wzrost potencjału wojskowego Rosji – zwraca uwagę w rozmowie z agencją Newseria prof. Roman Kuźniar, doradca prezydenta RP ds. międzynarodowych. – Rosja potroiła swoje wydatki na zbrojenia w ciągu ostatnich ośmiu lat. Ale to nie jest tylko problem wydatków, lecz także zachowania Rosji, czyli zbrojnych ataków na sąsiadów: Gruzję i Ukrainę, a także zastraszania i szantażu, które Rosja stosuje wobec swoich słabszych sąsiadów. To ma znaczenie dla poczucia bezpieczeństwa państw naszego regionu
Jego zdaniem to powinien być przełomowy szczyt. W związku z zakończeniem misji afgańskiej, o czym też przywódcy państw będą debatować, zamknie się okres aktywności ekspedycyjnej Sojuszu. W ciągu następnych kilku lat powinno nastąpić przesunięcie akcentu na podstawowe funkcje NATO, czyli obronę państw członkowskich.
– Bardzo powoli będzie następować zmiana w dyslokacji sił zbrojnych Sojuszu. Następnie zostanie wzmocniona infrastruktura obronna NATO na tych terenach, z których pochodzą zagrożenia dla sojuszu. Trzeba jednak również przeorientować powoli naszą strategię, nasze myślenie o tym, czemu Sojusz służy, a to przede wszystkim w związku ze zmianą sytuacji geopolitycznej i geostrategicznej zarówno w naszym otoczeniu, jak i na poziomie globalnym – uważa prof. Kuźniar.
Prezydent Bronisław Komorowski na szczyt udał się z trzema głównymi postulatami, o których mówił już cztery lata temu podczas szczytu NATO w Lizbonie. Według profesora w obecnej sytuacji geopolitycznej stają się one szczególnie istotne.
– Po pierwsze, należy wzmocnić infrastrukturę obronną, która umożliwia szybkie przyjęcie wsparcia na wypadek kryzysu u naszych granic. Po drugie, musimy uzyskać zapewnienie jeżeli nie o stałej, to o trwałej, nawet jeśli będzie to rotacyjnie, obecności wojsk sojuszniczych na terenie krajów wschodniej flanki – wymienia prezydencki doradca.
Prezydent zamierza też przekonywać przywódców innych państw do ukończenia budowy natowskich sił szybkiego reagowania oraz do wspólnych ćwiczeń, które zwiększą sprawność wojsk sojuszniczych i ich możliwości błyskawicznego reagowania na ewentualne zagrożenia.
Newseria.pl