KOMENTARZ
dr Paweł Lesiak,
Szkoła Główna Handlowa
Niemcy są naszym najważniejszym partnerem handlowym i krajem dla Polski stosunkowo życzliwym. Jednak w sprawach gospodarczych chętnie porozumiewają się ponad głowami swoich unijnych partnerów, zwłaszcza w relacjach z Rosją. Oba kraje dążą na przykład do zdominowania rynku przewozów tranzytowych W–Z wbrew interesom PKP Cargo. Niestety w porównaniu z Deutsche Bahn i rosyjskimi kolejami RŻD przyszłość naszego narodowego przewoźnika kolejowego jest dość niepewna. O ile koleje towarowe naszych zachodnich i wschodnich sąsiadów pozostają państwowymi monopolistami na rodzimych rynkach i nie zanosi się na daleko idące zmiany w ich strukturze właścicielskiej, to od kilku lat podejmowane są próby sprywatyzowania PKP Cargo w oparciu o ciągle zmieniające się modele prywatyzacji. W tym samym czasie – wbrew unijnej polityce transportowej – Niemcy pielęgnują rodzimych monopolistów. Na bazie Deutsche Bahn (DB) i Deutsche Post stworzyli jeden z największych koncernów logistycznych na świecie. Oba koncerny wykupują firmy w różnych krajach tworząc strukturę sieciową i de facto dążą do zdominowania poszczególnych segmentów rynku TSL, przynajmniej w Europie. Stwierdzenie, że skoro nasi sąsiedzi się zbroją, to my też powinniśmy, bo inaczej zmiażdżą nas gospodarczo, jest na pewno zbyt mocne i źle kojarzy się w kontekście kolejnej rocznicy 1. i 17. września. Z drugiej strony nie wolno zapominać, że w obecnych czasach potęgi państw nie mierzy się już dywizjami wojska, lecz potencjałem gospodarczym, który akurat w Polsce coraz częściej ma zagranicznych właścicieli.
Warto tu też przypomnieć opinię prezesa DB Schenker Rail Polska sprzed kilku lat, który zapowiedział, że za pewien czas w Europie będzie działało kilku kolejowych przewoźników towarowych, wśród których dominującą rolę będzie pełniła właśnie jego firma. Pojawia się więc pytanie: po co Niemcy zapraszali Polskę i inne kraje byłego bloku socjalistycznego do Unii Europejskiej przekonując, że będzie w niej wolny rynek i wolna konkurencja, jeśli teraz okazuje się, że to mrzonka?! Po co była dyrektywa 440/1991/EWG z 1991 r., która mówiła o potrzebie wprowadzenia konkurencji na szyny, skoro przedstawiciel kraju postrzeganego jako lokomotywa europejskiej integracji uważa, że na unijnym rynku zabraknie niedługo miejsca dla wielu kolei z wyjątkiem jego własnej?
PKP Cargo jest drugim graczem w Europie w przewozach towarowych. Pozycja rynkowa spółki jest lepsza niż chociażby towarowych kolei francuskich, kraju o dużo większym potencjale gospodarczym niż Polska. Kiedy w ostatniej dekadzie część europejskich przewoźników kolejowych traciła na znaczeniu, PKP Cargo generalnie przynosiła zyski, transferowane nawet do przewozów pasażerskich grupy PKP. Problemem jest oczywiście zbytnia bliskość organizacyjna zarządcy infrastruktury PKP PLK z PKP Cargo. Należy wszelako podkreślić, że w odniesieniu do Niemiec Komisja Europejska stwierdziła niedawno, iż spółka DB Netz AG zarządzająca liniami kolejowymi, jest zbyt mocno powiązana organizacyjnie i ekonomicznie z macierzystym koncernem DB AG, co rodzi ryzyko, że środki z opłat za dostęp do linii kolejowych uzyskiwane przez spółkę DB Netz mogą być transferowane do spółek przewozowych w ramach tego samego koncernu. W tej sprawie 26.11.2010 r. Komisja Europejska skierowała nawet skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ten jednak w wyroku z 28.02.2013 r. skargę oddalił, argumentując, że odrębna osobowość prawna, księgowość i niezależne finansowanie zapewniają należytą samodzielność, także gospodarczą, spółce DB Netz AG. Tym samym Trybunał generalnie zaakceptował funkcjonowanie zarządcy infrastruktury kolejowej w ramach grupy kapitałowej, w której działają również przewoźnicy kolejowi zależni administracyjnie od decyzji siostrzanej spółki. Trzeba więc chyba przyznać rację Ministrowi Transportu i Gospodarki Morskiej z połowy lat 90. XX w., Bogusławowi Liberadzkiemu, który wyznał, że „PKP zostaną sprywatyzowane w pół roku po prywatyzacji SNCF i DB”.
Tolerancja dla niemieckiego protekcjonizmu w Unii Europejskiej wynika prawdopodobnie z tego, że Niemcy, jako największe państwo członkowskie i płatnik netto do unijnego budżetu umieją lepiej wpływać na europejskie instytucje, aby chronić swój narodowy interes. Najważniejsze, abyśmy jako kraj potrafili odnaleźć się w tej sytuacji i równie sprawnie chronić nasz narodowy interes gospodarczy.