Ile kosztują dostawy gazu skroplonego z USA, który ma dostarczać do Polski brytyjska Centrica? Można jedynie ją szacować, ale dotychczas opublikowane szacunki można już teraz zakwestionować. Poniżej przedstawiam skromną analizę na ten temat wzbogaconą o elementy humorystyczne dla dobra czytelnika po nowej maturze – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Biznes czy polityka?
Rosyjskie media oraz ich pudła rezonansowe w Polsce snują opowieść o tym, że LNG z USA płynie do Polski na mocy nieopłacalnej umowy politycznej. Pojawiają się próby przedstawienia kontraktu jako nieatrakcyjnego cenowo. Z drugiej strony można przeczytać teksty, z których wynika, że cena może być atrakcyjna, co moim zdaniem jest możliwe. Jeżeli jednak przy umowie PGNiG-Centrica zastosowano rewolucyjną (a w rzeczywistości po prostu rynkową) formułę, która może zmienić stan gry w regionie po 2022 roku, to argumentacja krytyków jest błędna.
Niezrównany Andrzej Szczęśniak konsekwentnie krytykuje politykę dywersyfikacji źródeł dostaw do Polski. Przypomina, że w sierpniu 2017 roku PGNiG zarezerwowało całe dostępne moce gazoportu. Ocenia ten kierunek jako nierentowny, bo trwale mniej konkurencyjny w stosunku do gazociągowych dostaw z Rosji, Norwegii i Afryka. Mimo to nie chwali przy tej okazji pomysłu budowy Baltic Pipe, który miałby zapewnić norweski gaz z rury, w jego przekonaniu konkurencyjny – niechaj wybaczy mi tę złośliwość.
Szczęśniak cytuje Krzysztofa Szczerskiego, który w czasie obejmowania urzędu doradcy prezydenta RP Andrzeja Dudy przekonywał, że spotowa dostawa od Cheniere Energy z czerwca 2017 roku była efektem rozmów prezydenta z jego amerykańskim odpowiednikiem, Donaldem Trumpem. Tymczasem odbyły się one podczas lipcowego spotkania na forum Trójmorza w Warszawie. Szczęśniak na dowód tezy o upolitycznieniu układu cytuje także tweet Szczerskiego, który pochwalił się, że kontrakt PGNiG-Centrica został wsparty rozmowami w Waszyngtonie.
W czasie dostawy spotowej od Cheniere Energy i później podkreślałem, że wychwycenie atrakcyjnej oferty na giełdzie, podobnie jak obecnie kontrakt z Centricą, to raczej sprawna polityka biznesowa biura handlowego PGNiG w Londynie, na czele którego stoi Ireneusz Łazor. Z kolei Donald Trump nie jest prezesem Centrici. Politycy lubią jednak podpisywać się pod jego sukcesem, choć oczywiście wspierają działania PGNiG za granicą – prezydent i MSZ robią to systematycznie. Zrzucanie wszystkiego na karb polityki daje niestety pole do manipulacji tym, którzy chcą przekonać opinię publiczną, że umowa jest układem oderwanym od realiów ekonomicznych, zleconym przez polityków, a zatem zasugerować, że PGNiG kupuje ze stratą.
Jakóbik: LNG z USA do Polski to bardziej biznes, niż polityka
Formuła cenowa – rewolucyjna czy nie?
Formuła cenowa z kontraktu z Cheniere została oszacowana po raz pierwszy przez dr Andrzeja Sikorę i Mateusza Sikorę, którzy twierdzą, że gaz z USA może kosztować 150 dolarów za 1000 m sześc. przed transportem i regazyfikacją. Nie wiadomo jednak, czy cena spotu dla PGNiG była powiększona o koszt transportu, czy została zrzucona na dostawcę za pomocą zapisu Delivery ex Ship (DES), który przekazuje odpowiedzialność za dostawę na dostawcę. Tymczasem cena regazyfikacji została już poniesiona przez PGNiG wcześniej, wraz z wykupieniem wszystkich mocy gazoportu przez PGNiG. Nie można zatem przypisać kosztów regazyfikacji do konkretnej umowy przed zakończeniem roku. Zakup dodatkowego LNG pozwala wykorzystać je w większym stopniu, a zatem służy urentownieniu tej decyzji, która miała zagwarantować finansowanie terminalu zamiast socjalizacji kosztów, która nie zyskała poparcia Komisji Europejskiej. Należy zatem owe szacunki uznać za błędne.
Sikorowie piszą, że LNG z USA dla Polski musiało kosztować 4,10 USD za mmBtu, czyli około 151,29 dolarów za 1000 m sześc. Do tego doliczają opłatę za skroplenie gazu, która wynosi około 3,5 dolara za mmBtu, czyli około 129,15 dolarów za 1000 m sześc. Dodają jeszcze formułę cenową Cheniere Energy, która zakłada dodatkowe 15 procent powyżej notowań Henry Hub. Razem daje to około 7,47 dolarów za mmBtu czyli około 275,64 dolary za 1000 m sześc. Nie wiemy jednak czy w spocie Cheniere dla PGNiG została uwzględniona opłata za skroplenie i formuła indeksowana do amerykańskiej giełdy. Być może oferta była ich pozbawiona, jak bywa na rynku OTC, gdy dostawca chce ograniczyć straty lub umieszcza na rynku nadprogramowy wolumen. Gdyby tak było, lipcowa dostawa od Amerykanów kosztowałaby około 151,29 dolarów. Tego nie wiemy, bo nie widzieliśmy umowy. Nie możemy sobie jednak pozwolić na pewność w obliczeniach, prezentowaną przez obu badaczy.
Taką samą operację jak dwójka Sikorów przeprowadził w ostatnim czasie Piotr Maciążek z serwisu Energetyka24.com i uzyskał podobny wynik, nie dodając jednak konkretnych liczb przy kosztach skroplenia i regazyfikacji. Jego zdaniem LNG z USA na spocie od luizjańskiej firmy kosztowało 4,26 dolarów za mmBtu, czyli około 150 dolarów za 1000 m sześc. plus koszty transportu, podobnie jak Sikorowie, co można kwestionować.
Jednakże Andrzej Szczęśniak słusznie (o rety!) zauważa, że przy wycenie pięcioletniego kontraktu z Centricą nie została wykorzystana typowa formuła Cheniere, czyli indeksacja do Henry Hub plus koszty skroplenia. – Globalny koncern, mający w portfolio wiele kontraktów zakupu i sprzedaży, może używać różnych formuł cenowych. To jego rola – radzenie sobie z ryzykiem różnych formuł cenowych i różnych rynków. Więc dla uspokojenia polskich obaw, że gaz jest drogi (a wyrażał je nawet minister Waszczykowski i to w rosyjskiej prasie), trzeba zmienić bazę ceny, z Henry Hub na TTF (Title Transfer Facility). Czyli zamiast amerykańskiej będziemy mieli holenderską bazę cenową – pisze Szczęśniak, powołując się na nieautoryzowany wywiad ministra dla Kommiersanta.
Tymczasem tę rozmowę dementował MSZ, a ja demaskowałem ją na gorąco o świcie, korzystając z przewagi strefy czasowej na wycieczce do Japonii. Kiedy Kommiersant publikował nieautoryzowany wywiad, ja myłem zęby. Kiedy kilka chwil później Andrzej Szczęśniak puścił notkę nagłaśniającą ten materiał (jasnowidz?), siedziałem już przed komputerem. Minister Waszczykowski prawdopodobnie jeszcze spał, nieświadomy burzy, którą wywoła jego kontakt z rosyjskimi mediami.
Jakóbik: Gra cytatami Waszczykowskiego w Rosji. C.d. sporu o cenę LNG z USA
W dalszej części tekstu Andrzej Szczęśniak niesłusznie sugeruje, że Brytyjczycy musieli sprzedać gaz z „premią” ponad cenę TTF. Wartość akcji brytyjskiej firmy znacznie spada. Jest to między innymi wynik błędnej decyzji biznesowej o rezerwacji znaczącej przepustowości terminalu Sabine Pass należącego do Cheniere Energy. Centrica dysponuje częścią tamtejszego gazu (2,5 mld m sześc. na 20 lat), a ze względu na nadpodaż jest postawiona pod ścianą i sprzedaje gaz z rabatem, byle się go pozbyć i podreperować finanse. Kolejną przyczyną może być interwencja Londynu w ceny energii oraz gazu.
PGNiG podpisało umowę o możliwości sprowadzenia do dziewięciu ładunków amerykańskiego LNG od brytyjskiego dostawcy. Na potwierdzenie, że kontrakt musiał zawierać dopłatę dla Centrici Szczęśniak przytacza opinię Klausa Schefera, prezesa niemieckiego Unipera. – W efekcie amerykańskie dostawy są około 50 procent droższe od cen europejskiego rynku – pisze. Tymczasem wspomniana firma jest zaangażowana w projekt Nord Stream 2, dla którego według Międzynarodowej Agencji Energii i agencji Fitch głównym zagrożeniem będzie w przyszłości właśnie LNG z USA. Nie warto zatem traktować go jako niezależnego obserwatora.
Istnieje natomiast możliwość, że formuła cenowa dla PGNiG jest indeksowana do TTF lub innej europejskiej giełdy, który to fakt potwierdził minister energii RP, zapewne ku przerażeniu Centrici tracącej zaufanie inwestorów. Wtedy cena LNG od Brytyjczyków wynosiłaby około 150 dolarów z wahaniami zależnymi od nieznanych zmiennych w formule cenowej uzależnionej od giełdy europejskiej. Na tym polegałaby rewolucyjność umowy, o czym pisałem w tekście o możliwym przełomie kopernikańskim. Tymczasem nastąpi on na dobre, nie dzięki małemu układowi z Centricą, ale przy większym kontrakcie z uwzględnieniem nowej formuły, dającej tanie LNG dla Polaków, a być może i na reeksport, o czym pisałem gdzie indziej.
Jakóbik: Tajemnicza formuła kontraktu na LNG z USA dla PGNiG
LNG może być tańsze od gazu z Rosji
Czy 150 dolarów to jest mało? Jeżeli porównamy ten poziom z średnią europejską dostaw od Gazpromu deklarowaną przez wiceprezesa Gazpromu Aleksandra Miedwiediewa, to nie ma sensacji, ale jest różnica. Średnio gaz z Rosji ma kosztować na giełdach europejskich 190 dolarów za 1000 m sześc. Według Miedwiediewa gaz amerykański kosztuje 265-295 dolarów, czyli prawie dwa razy drożej od ceny bazowej niezależnej od formuły Cheniere i finalnej, czyli bez dodatkowych kosztów. Tak może być w przypadku umowy z Centricą, do czego przekonywał prezes PGNiG, Piotr Woźniak. Jednak średnia cena europejska jest prawdopodobnie niższa od kontraktu PGNiG-Gazprom, który Polacy kwestionują przed trybunałem arbitrażowym. Twierdzą, że to najdroższa oferta z dostępnych. Tak więc różnica między dostawą z Ameryki a z Rosji może być jeszcze większa na korzyść surowca skroplonego.
Faktyczna cena pozostaje jednak niewiadomą i możemy się jej jedynie domyślać. Nie można jednak pisać bez wahania, że kontrakt jest polityczny i nieopłacalny. Z dostępnych danych wynikałoby, że ma charakter biznesowy i powinien zapewnić niższą cenę gazu. Zobaczymy czy tak rzeczywiście jest, licząc kolejne dostawy z Luizjany do Polski. Odliczanie ruszy w 2018 roku, kiedy rozpocznie się realizacja kontraktu.