icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Łoskot-Strachota: Rosyjski gaz płynie do Europy bez zakłóceń pomimo sankcji (ANALIZA)

Wojna na Ukrainie, rosnące napięcia pomiędzy Rosją a Zachodem oraz sankcje nie przełożyły się jak dotąd na zakłócenia w dostawach rosyjskiego gazu do UE. Jednoznacznie przyczyniają się jednak do potęgowania widocznego już od ponad pół roku kryzysu na unijnym rynku gazowym. Świadczą o tym rekordowo wysokie i zmienne ceny surowca oraz nerwowość wszystkich podmiotów rynkowych, spodziewających się zakłóceń w dostawach z Rosji i reagujących paniką na sugestie restrykcji wymierzonych w eksport tamtejszego gazu – pisze Agata Łoskot-Strachota, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Agresja na Ukrainę zapoczątkowała znaczącą przebudowę polityki gazowej Unii i większości państw członkowskich. Obserwuje się powrót do – nieobecnego w ostatnich latach – myślenia w kategoriach bezpieczeństwa dostaw i determinację do uniezależniania się od gazu i innych węglowodorów z Rosji. Choć wiele państw UE nie jest obecnie gotowych do wprowadzenia embarga na import tamtejszego gazu, to większość z nich reformuje swoją politykę energetyczną w taki sposób, by zminimalizować zależność od rosyjskich surowców.

Wątpliwości związane z propozycjami KE

Plan Komisji prowokuje zarazem szereg pytań. Niejasne jest m.in., czy zakładane redukcje w zakresie wykorzystania gazu i importu z Rosji uwzględniają całkowitą, rosnącą konsumpcję energii w UE. Pojawiają się też wątpliwości, czy państwa członkowskie faktycznie będą w stanie jeszcze w tym roku zabezpieczyć na rynku światowym 60 mld m sześc. nierosyjskiego gazu, w tym 50 mld m sześc. LNG, a jeśli tak, to jak dużo będzie to kosztować. Ze względu na trudną sytuację na rynku i niewielkie dostępne niezakontraktowane wolumeny odbiorcy unijni musieliby najpewniej przelicytować konsumentów azjatyckich. Co więcej, przekierowanie większych objętości LNG do UE wiązałoby się ze wzrostem wykorzystania węgla w innych rejonach świata, co wpłynęłoby doraźnie na jego dostępność i koszty pozyskania (już widać duże wzrosty cen tego surowca na rynkach globalnych), a w dłuższej perspektywie byłoby sprzeczne z celami klimatycznymi UE. Wreszcie: nie wiadomo dziś, jak cele i działania zaproponowane przez KE miałyby być wdrażane na poziomie poszczególnych państw członkowskich i firm – na jakie cele redukcyjne by się przekładały i jak miałyby być realizowane. W szczególności niejasne jest, jak miałoby się to do istniejących kontraktów na dostawy gazu z Rosji. Pytania rodzi też wykonalność w zakładanym terminie proponowanych przez KE celów dotyczących zwiększania mocy energii odnawialnej czy produkcji wodoru oraz to, na ile doraźne działania państw członkowskich i Komisji mogą uchronić społeczeństwa i gospodarki europejskie przed rosnącymi cenami energii. Według zamierzeń Komisji część odpowiedzi możemy poznać już wiosną: do końca marca miałaby powstać, oprócz legislacji dotyczącej magazynów, także grupa robocza odpowiedzialna za plan ich zapełniania i koordynację działań oraz miałyby zostać wypracowane awaryjne narzędzia ograniczające wpływ cen gazu na koszty energii elektrycznej, a przed połową maja – bardziej szczegółowa koncepcja redukcji zależności od rosyjskich ropy, gazu i węgla.

Trudno obecnie również przesądzić o kształcie tych propozycji oraz poparciu dla nich ze strony poszczególnych członków UE. Uniezależnianie się od rosyjskich węglowodorów to w wielu krajach kwestia dość nowa, a rezultat dyskusji na ten temat wciąż nie jest przesądzony. Za jak najszybszym wstrzymaniem importu węglowodorów, w tym gazu, z Rosji opowiadają się przede wszystkim państwa od lat dążące do dywersyfikacji – m.in. Polska, kraje bałtyckie, a także Finlandia i Dania. Pojawiające się pojedyncze wypowiedzi polityków unijnych o terminarzu i sposobie rezygnacji z rosyjskiego gazu – jak ta włoskiego ministra transformacji ekologicznej z 8 marca – bywają osobistymi ocenami sytuacji, niemającymi jak dotąd pokrycia we wciąż wypracowywanych planach poszczególnych państw. Istnieją też kraje takie jak Niemcy, które – choć zasadniczo gotowe zmienić swoją dotychczasową politykę gazową, zmniejszać zależność od Moskwy i przyspieszać dywersyfikację źródeł – nie deklarują (przynajmniej na razie) zamiaru całkowitej rezygnacji ze sprowadzania rosyjskich surowców energetycznych.

Wyzwania

Komisja Europejska, podobnie jak większość państw członkowskich, odrzuca obecnie możliwość nałożenia embarga na import gazu z FR, jednak zaproponowane przez nią plan i harmonogram jednoznacznego przerwania zależności od sprowadzanego stamtąd surowca wydają się ambitne – zdecydowanie bardziej od koncepcji przedstawionej przez IEA tydzień wcześniej. Agencja zakładała, że w 2022 roku w dość prosty sposób można byłoby ograniczyć import z Rosji o około jedną trzecią (tj. ponad 50 mld m sześc.).

Oprócz krótkookresowych działań związanych z poszukiwaniem alternatywnych źródeł kołem zamachowym planu Komisji ma być unijna polityka klimatyczna, w tym odchodzenie od wykorzystywania węglowodorów. Tym samym bezpieczeństwo dostaw ma być osiągalne w skali UE równolegle z ograniczaniem emisji, a kryzys, w jakim znalazła się Europa, ma się stać szansą na przyspieszenie dekarbonizacji. Podstawowe wyzwanie w tym zakresie wiąże się z – widocznymi już wcześniej, w czasie kryzysu energetycznego jesienią 2021 roku – kontrowersjami dotyczącymi wykonalności części założeń KE, wynikającymi w dużej mierze z kosztów szybszego i powszechniejszego ograniczania emisji. Koszty te będą jeszcze trudniejsze do poniesienia w związku z nasilającym się głębokim kryzysem gospodarczym i rosnącymi cenami gazu i energii w UE wskutek wojny na Ukrainie. Stanowi to poważne wyzwanie i może rodzić opór szczególnie państw członkowskich już wcześniej przeciwnych części propozycji zawartych w Fit for 55 i obawiających się kosztów transformacji (m.in. reformy i poszerzenia ETS), w tym krajów Europy Środkowej, najbardziej bezpośrednio odczuwających konsekwencje rosyjskiej agresji. Nadzieje budzi sugerowana, choć niezapisana w komunikacie KE, doraźna otwartość na wykorzystywanie przez członków UE w krótkiej perspektywie wszelkich dostępnych źródeł (w tym węgla i atomu), by minimalizować skutki kryzysu energetycznego i zmniejszać zależność od Rosji. Znalezienie wspólnych rozwiązań wyzwań bieżących i długofalowych jest tym istotniejsze, że powodzenie działań związanych z wojną na Ukrainie – dotyczących zarówno kwestii energetycznych, jak i wszystkich innych – zależy w dużej mierze od jedności i solidarności UE.

Źródło: OSW

Wojna na Ukrainie, rosnące napięcia pomiędzy Rosją a Zachodem oraz sankcje nie przełożyły się jak dotąd na zakłócenia w dostawach rosyjskiego gazu do UE. Jednoznacznie przyczyniają się jednak do potęgowania widocznego już od ponad pół roku kryzysu na unijnym rynku gazowym. Świadczą o tym rekordowo wysokie i zmienne ceny surowca oraz nerwowość wszystkich podmiotów rynkowych, spodziewających się zakłóceń w dostawach z Rosji i reagujących paniką na sugestie restrykcji wymierzonych w eksport tamtejszego gazu – pisze Agata Łoskot-Strachota, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Agresja na Ukrainę zapoczątkowała znaczącą przebudowę polityki gazowej Unii i większości państw członkowskich. Obserwuje się powrót do – nieobecnego w ostatnich latach – myślenia w kategoriach bezpieczeństwa dostaw i determinację do uniezależniania się od gazu i innych węglowodorów z Rosji. Choć wiele państw UE nie jest obecnie gotowych do wprowadzenia embarga na import tamtejszego gazu, to większość z nich reformuje swoją politykę energetyczną w taki sposób, by zminimalizować zależność od rosyjskich surowców.

Wątpliwości związane z propozycjami KE

Plan Komisji prowokuje zarazem szereg pytań. Niejasne jest m.in., czy zakładane redukcje w zakresie wykorzystania gazu i importu z Rosji uwzględniają całkowitą, rosnącą konsumpcję energii w UE. Pojawiają się też wątpliwości, czy państwa członkowskie faktycznie będą w stanie jeszcze w tym roku zabezpieczyć na rynku światowym 60 mld m sześc. nierosyjskiego gazu, w tym 50 mld m sześc. LNG, a jeśli tak, to jak dużo będzie to kosztować. Ze względu na trudną sytuację na rynku i niewielkie dostępne niezakontraktowane wolumeny odbiorcy unijni musieliby najpewniej przelicytować konsumentów azjatyckich. Co więcej, przekierowanie większych objętości LNG do UE wiązałoby się ze wzrostem wykorzystania węgla w innych rejonach świata, co wpłynęłoby doraźnie na jego dostępność i koszty pozyskania (już widać duże wzrosty cen tego surowca na rynkach globalnych), a w dłuższej perspektywie byłoby sprzeczne z celami klimatycznymi UE. Wreszcie: nie wiadomo dziś, jak cele i działania zaproponowane przez KE miałyby być wdrażane na poziomie poszczególnych państw członkowskich i firm – na jakie cele redukcyjne by się przekładały i jak miałyby być realizowane. W szczególności niejasne jest, jak miałoby się to do istniejących kontraktów na dostawy gazu z Rosji. Pytania rodzi też wykonalność w zakładanym terminie proponowanych przez KE celów dotyczących zwiększania mocy energii odnawialnej czy produkcji wodoru oraz to, na ile doraźne działania państw członkowskich i Komisji mogą uchronić społeczeństwa i gospodarki europejskie przed rosnącymi cenami energii. Według zamierzeń Komisji część odpowiedzi możemy poznać już wiosną: do końca marca miałaby powstać, oprócz legislacji dotyczącej magazynów, także grupa robocza odpowiedzialna za plan ich zapełniania i koordynację działań oraz miałyby zostać wypracowane awaryjne narzędzia ograniczające wpływ cen gazu na koszty energii elektrycznej, a przed połową maja – bardziej szczegółowa koncepcja redukcji zależności od rosyjskich ropy, gazu i węgla.

Trudno obecnie również przesądzić o kształcie tych propozycji oraz poparciu dla nich ze strony poszczególnych członków UE. Uniezależnianie się od rosyjskich węglowodorów to w wielu krajach kwestia dość nowa, a rezultat dyskusji na ten temat wciąż nie jest przesądzony. Za jak najszybszym wstrzymaniem importu węglowodorów, w tym gazu, z Rosji opowiadają się przede wszystkim państwa od lat dążące do dywersyfikacji – m.in. Polska, kraje bałtyckie, a także Finlandia i Dania. Pojawiające się pojedyncze wypowiedzi polityków unijnych o terminarzu i sposobie rezygnacji z rosyjskiego gazu – jak ta włoskiego ministra transformacji ekologicznej z 8 marca – bywają osobistymi ocenami sytuacji, niemającymi jak dotąd pokrycia we wciąż wypracowywanych planach poszczególnych państw. Istnieją też kraje takie jak Niemcy, które – choć zasadniczo gotowe zmienić swoją dotychczasową politykę gazową, zmniejszać zależność od Moskwy i przyspieszać dywersyfikację źródeł – nie deklarują (przynajmniej na razie) zamiaru całkowitej rezygnacji ze sprowadzania rosyjskich surowców energetycznych.

Wyzwania

Komisja Europejska, podobnie jak większość państw członkowskich, odrzuca obecnie możliwość nałożenia embarga na import gazu z FR, jednak zaproponowane przez nią plan i harmonogram jednoznacznego przerwania zależności od sprowadzanego stamtąd surowca wydają się ambitne – zdecydowanie bardziej od koncepcji przedstawionej przez IEA tydzień wcześniej. Agencja zakładała, że w 2022 roku w dość prosty sposób można byłoby ograniczyć import z Rosji o około jedną trzecią (tj. ponad 50 mld m sześc.).

Oprócz krótkookresowych działań związanych z poszukiwaniem alternatywnych źródeł kołem zamachowym planu Komisji ma być unijna polityka klimatyczna, w tym odchodzenie od wykorzystywania węglowodorów. Tym samym bezpieczeństwo dostaw ma być osiągalne w skali UE równolegle z ograniczaniem emisji, a kryzys, w jakim znalazła się Europa, ma się stać szansą na przyspieszenie dekarbonizacji. Podstawowe wyzwanie w tym zakresie wiąże się z – widocznymi już wcześniej, w czasie kryzysu energetycznego jesienią 2021 roku – kontrowersjami dotyczącymi wykonalności części założeń KE, wynikającymi w dużej mierze z kosztów szybszego i powszechniejszego ograniczania emisji. Koszty te będą jeszcze trudniejsze do poniesienia w związku z nasilającym się głębokim kryzysem gospodarczym i rosnącymi cenami gazu i energii w UE wskutek wojny na Ukrainie. Stanowi to poważne wyzwanie i może rodzić opór szczególnie państw członkowskich już wcześniej przeciwnych części propozycji zawartych w Fit for 55 i obawiających się kosztów transformacji (m.in. reformy i poszerzenia ETS), w tym krajów Europy Środkowej, najbardziej bezpośrednio odczuwających konsekwencje rosyjskiej agresji. Nadzieje budzi sugerowana, choć niezapisana w komunikacie KE, doraźna otwartość na wykorzystywanie przez członków UE w krótkiej perspektywie wszelkich dostępnych źródeł (w tym węgla i atomu), by minimalizować skutki kryzysu energetycznego i zmniejszać zależność od Rosji. Znalezienie wspólnych rozwiązań wyzwań bieżących i długofalowych jest tym istotniejsze, że powodzenie działań związanych z wojną na Ukrainie – dotyczących zarówno kwestii energetycznych, jak i wszystkich innych – zależy w dużej mierze od jedności i solidarności UE.

Źródło: OSW

Najnowsze artykuły