Kister: Jamałgate pokazało chroniczny brak koordynacji w sektorze bezpieczeństwa

8 kwietnia 2013, 11:44 Gaz. Energetyka gazowa

Biznes Alert: Z tego co ustaliły media o memorandum wiedział minister gospodarki Janusz Piechociński, nie wiedzieli minister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski i premier Donald Tusk. Z kolei właścicielem obecnie działającej nitki jest EuroPol Gaz zarządzany przez Gazprom i PGNiG. Operatorem jest zgodnie z prawem unijnym Gaz System. Kto kontroluje nasze gazociągi? O co chodzi w tym chaosie?

Dr Łukasz Kister (Instytut Jagielloński): Dziś nie wiadomo kto kontroluje naszą infrastrukturę gazową. Taki duży podział operatorów, zarządców i decydentów powoduje, że żaden z nich nie ma realnej wiedzy o tym co się dzieje w polskim systemie energetycznym. Wystarczy wskazać na obszary działalności Gaz Systemu – narodowego operatora rurociągów. Nie wiadomo czy Gaz System konsultował temat tego niby Gazociągu „Jamał 2”, który tak naprawdę jest czymś innym. Nie wolno rozmawiać o sprawie tak ważnej bez udziału wszystkich aktualnych i przyszłych „graczy” w tym obszarze. Nie można przekazać Gaz Systemowi nowego gazociągu bez możliwości wcześniejszego wypowiedzenia się jego przedstawicieli na tematy związane z jego późniejszą eksploatacją.

BA: Czy tych aktorów nie jest za dużo? Czy nadzór jest zbyt rozproszony?

Spółek jest zbyt dużo ale polskie doświadczenia pokazują, że jeśli nadzorem zajmowałby się jeden monopolista to byłoby jeszcze gorzej. Ewidentnie brakuje koordynatora.

BA: Kto mógłby się nim stać?

Któryś z ministrów. Musimy wybrać jednego nadzorcę. To są spółki prawa handlowego które działają nieco inaczej niż administracja publiczna. Koordynator jest niezbędny do pozyskiwania informacji od każdej ze spółek zaangażowanych w infrastrukturę energetyczną a potem do analizy, wskazywania celów i łączenia pod tym względem tych spółek. W tym co się wydarzyło wokół „Jamału 2” nikt o niczym nie wiedział, każdy z każdym próbował przeprowadzić jakąś grę. Dla mnie sytuacją krytyczną był brak zainteresowania służb tak ważnym elementem bezpieczeństwa państwa jakim było to memorandum. Ta sprawa była znana na kilka dni przed wybuchem tej pseudosfery. Putin wypowiedział się w tej sprawie wcześniej. Mogliśmy podjąć środki zaradcze. Służby nie poinformowały Premiera, Ministra Skarbu Państwa. Mało tego – informacja nie została przekazana na posiedzeniu Rady Ministrów. Na końcu okazało się, że głównym rozgrywającym była Prezes PGNiG. To sytuacja kuriozalna i wskazująca na brak jakiegokolwiek nadzoru Skarbu Państwa nad kluczowymi spółkami w naszym kraju.

BA: Czy tutaj działają rosyjskie służby, jak twierdzą niektórzy dziennikarze i komentatorzy?

To nie jest nowa gra Rosji. To do niedawna jeden z najważniejszych graczy geopolitycznych na świecie. To nie jest nic nadzwyczajnego, że to mocarstwo próbuje innymi środkami niż ekonomiczne zapewnić sobie przychylność i zbudować atmosferę dla swoich działań. To my musimy się zastanowić czy potrafimy odpowiednio przeciwstawić się takiej wojnie informacyjnej. Okazuje się, że nie. Zabrakło przepływu informacji nawet na poziomie ministerstw. To tragiczne. Od kilku lat służby – w szczególności rosyjskie – właśnie w taki sposób rozgrywają swoje interesy na naszym terytorium, patrz: Smoleńsk, tarcza antyrakietowa, gazociąg ale także wiele innych. Rosja nie musiała robić nic innego tylko prowokować niejasności, niedopowiedzenia i wykorzystywać brak koordynacji w każdym obszarze funkcjonowania państwa.

BA: Co musielibyśmy zrobić by w końcu dać odpór takim działaniom?

We współczesnych państwach zdominowanych przez nadmiar informacji, w obliczu globalizującego się świata, niezbędna jest właśnie koordynacja. Także w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego. Najważniejsze osoby w państwie powinny posiadać właściwą wiedzę i móc reagować. Instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo powinny współpracować, a nie tak jak to widzieliśmy w mediach, każdy próbował każdemu coś udowodnić. A na koniec rozgrywającym okazał się prezes państwowej spółki. To niebywałe, że Premier i jego Ministrowie są rozgrywani przez podwładnych. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, są kluczem do porażki w wojnie informacyjnej.