– 22 maja minister skarbu, Włodzimierz Karpiński zapowiedział w zakładach azotowych w Policach, że rząd chce dokonać operacji, które doprowadzą do zwiększenia wartości Grupy Azoty. To niezwykle interesująca deklaracja w kontekście olbrzymiego zakupu około 1,2 mln akcji tej spółki o wartości 91 mln zł do jakiego doszło 16 maja, dzień po ogłoszeniu przez nią kwartalnych wyników finansowych. Czy nabywcą był Wiaczesław Kantor? Nie można tego potwierdzić, choć wszystko na to wskazuje – alarmuje Piotr Maciążek.
Autor Defence24.pl twierdzi, że Rosjanie dążą do stopniowego przejęcia jak największej ilości akcji Grupy Azoty. To ważny gracz na regionalnym rynku.
– Jeśli przyjmiemy, że to Rosjanin zwiększył 16 maja swój stan posiadania w Azotach to jak powinniśmy tłumaczyć asekuracyjne działanie ministra Karpińskiego, który zamierza zwiększyć ich wartość (na marginesie warto wspomnieć, że analogiczny zabieg już raz ograniczył apetyt Kantora- chodzi o konsolidację polskiej chemii)? Teoretycznie uprzywilejowaną pozycję skarbu państwa zabezpiecza tzw. złota akcja, zatem zakupy powiązanego z Putinem biznesmena nie powinny być szczególnie groźne. Tyle tylko, że przy kontrolowaniu przez niego odpowiedniego poziomu akcji może on ubiegać się o swoje prawa np. w Trybunale Sprawiedliwości UE. Nie brakuje spraw, które mogłyby posłużyć Kantorowi za precedens w walce o zniesienie niekorzystnych dla niego zapisów w statucie Grupy Azoty – pisze Maciążek.
– Jak widać rosyjski plan uzyskania wpływu na Grupę Azoty nie jest pozbawiony szans na powodzenie. W przypadku sukcesu Kantor mógłby liczyć na gigantyczne zyski, dzięki skierowaniu taniego, rosyjskiego gazu z pominięciem ograniczeń nałożonych na Rosję przez WTO do zakładu produkcyjnego na terenie UE (to prosta droga do uzyskania produktów, które można sprzedawać po cenach dumpingowych). Przy okazji ucierpiałyby polskie łupki, co ucieszyłoby jego przyjaciela- Władimira Putina. Grupa Azoty to przecież największy konsument gazu w Polsce – kwituje.
Źródło: Defence24.pl