Projekt Sarmatia to pomysł na stworzenie alternatywnego szlaku dostaw ropy naftowej do Europy Środkowej. Chociaż powstał w 1990 roku, to nadal nie został zrealizowany. Część komentatorów wskazuje, że powodem jest nieopłacalność ekonomiczna rury. Sprawę komentuje ekspert do spraw bezpieczeństwa energetycznego i redaktor portalu Defence24.pl Piotr Maciążek.
Trudno mówić o tym, czy rura jest opłacalna kiedy jeszcze nie jest zakontraktowana ropa. Jest to jednak projekt sensowny bo daje alternatywne dostawy ropy a poprzez zaangażowanie PERN w budowę naftoportu stwarza różne możliwości dalszego wykorzystania ropy z Azerbejdżanu. Projekt posuwa się naprzód nie tylko na warstwie medialnej. Najbardziej znamienny fakt w tym kontekście to rozmowy ministra energetyki Azerbejdżanu Natiga Alijewa z jego ukraińskim odpowiednikiem Eduardem Stawickim – przekonuje Maciążek.
– Panowie wyraźnie określili wolę modernizacji rafinerii w Kremenczuku, która pozwoli na przekształcenie lekkiej ropy azerskiej co świadczy o tym, że ten surowiec może tam popłynąć. Azerowie zdecydowali się także na budowę swojej własnej rafinerii nad Morzem Czarnym. SOCAR jest zainteresowany tą częścią rynku i ekspansją stacji benzynowych. A zatem ten kierunek jest atrakcyjny dla Baku. W Polsce załatwiono sprawy gruntów i oszacowania zagrożeń ekologicznych – wylicza ekspert.
Twierdzi, że projektowi nie brakuje paliwa politycznego w Polsce i Azerbejdżanie. Jego zdaniem problemem jest nowa polityka Gruzji.
– Obecny rząd, przynajmniej w sferze energetycznej, jest wybitnie prorosyjski. Świadczy o tym chęć renegocjacji umów z SOCAR-em ale i zapowiedziana niedawno „dywersyfikacja dostaw gazu”. Gruzini ocenili, że są zbyt zależni od gazu z Azerbejdżanu i pojawił się pomysł importu z Rosji. Zatrzymał go opór społeczny a zatem wybór padł na Kazachstan. Wychodzi na jedno bo obecność rosyjskiego kapitału w tym kraju jest duży – twierdzi Maciążek.
– Według mnie projekt Sarmatia może natrafić na problemy przy tranzycie przez Gruzję. Ten kraj może nie być tym zainteresowany ze względu na naciski Rosji. Podstawowym warunkiem jest podpisanie umowy międzyrządowej. Tu są problemy, bo Ministerstwo Gospodarki wykonuje dziwne ruchy wokół PERN-u. Tymczasem firma czeka na umowę międzyrządową, a tutaj problemem będzie właśnie Gruzja – podsumowuje nasz rozmówca.