KOMENTARZ
Grzegorz Makuch
Klub Jagielloński
Gazociąg Jamał-Europa transportujący rosyjski surowiec do Niemiec w pierwotnym założeniu miał mieć dwie równoległe nitki. Polsko-rosyjska spółka EuRoPol Gaz miała Polsce nie tylko przynosić zysk z nałożonych opłat tranzytowych, ale pozyskane w ten sposób środki miały być również przeznaczone na budowę drugiej nitki. Warto zauważyć, że Polska partycypowała w kosztach budowy pierwszej nitki gazociągu jamalskiego w stopniu nieproporcjonalnie dużym do ilości pozyskiwanego z niego gazu.
Jednak równoległa nitka nigdy nie powstała. Rosja już w latach 90. zaproponowała budowę gazociągu biegnącego przez Polskę na Słowację – pieremyczki. Omijałaby ona Ukrainę, co stanowiło wówczas główny powód dla polskiej strony by nie wyrazić zgody na jego budowę. Z kolei Rosja uważała, że pieremyczka jest realizacją polsko-rosyjskiej umowy międzyrządowej dotyczącej budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa. Przy czym gaz z Jamału miał trafiać do Niemiec, a z pieremyczki trafiłby na Słowację i Węgry. Jednak w wyniku rosyjsko-niemieckiej umowy dotyczącej budowy Gazociągu Północnego – omijającego Ukrainę i Polskę, pieremyczka ani druga nitka Jamału nigdy nie powstała.
W 2013 r. Kreml – w osobie Władimira Putina – ponownie podniósł temat budowy pieremyczki, a w kilka dni później w Petersburgu zostało podpisane memorandum of understanding. Sygnatariuszami byli Mirosław Dobrut (EuRoPol Gaz) – reprezentujący Polskę i Aleksiej Miller (Gazprom) – strona rosyjska. Ze strony polskiego rządu uroczystość uświetnił swą obecnością wicepremier Janusz Piechociński (PSL). Z kolei premier Donald Tusk, zapytany w Warszawie przez dziennikarzy o podpisane memorandum, stwierdził, że nic o całej sytuacji nie wie. Na co Janusz Piechociński, po przylocie do Polski, powiedział, że upubliczni instrukcję negocjacyjną jaką otrzymał od rządu, jeśli tylko otrzyma na to zgodę. Schizofrenia? Nie, to brak jedności po stronie polskiego rządu, który doprowadził do zamieszania i dymisji ministra skarbu państwa Mikołaja Budzanowskiego – winny musi być.
Bo Putin wynegocjował OPAL
Dziennik Wiedomosti informuje, że Gazprom zrezygnował z projektu budowy pieremyczki (przepustowość: 30 mld). W zamian ułoży kolejną rurę po dnie Morza Bałtyckiego. Ma to stanowić odpowiedź Rosji na rosnący popyt na gaz w Wielkiej Brytanii – bo tam ostatecznie ma sięgać Gazociąg Północny. Czy Rosja rezygnując z pieremyczki blefuje? Nie, bo to nie trzecia nitka Gazociągu Północnego zadecydowała o rezygnacji z budowy pieremyczki. Decydujący tutaj okazał się gazociąg OPAL (przepustowość: 36 mld), który biegnąc wzdłuż naszej zachodniej granicy dostarczy rosyjski surowiec z Gazociągu Północnego na południe Niemiec i przez gazociąg Gazelle do Czech. W dalszej perspektywie, wraz z rozwojem infrastruktury i interkonektorów Gazprom może eksportować surowiec na Słowację i Węgry. Tym samym zrealizuje się strategia Gazpromu, lecz bez budowy pieremyczki i udziału Polski.
Tym co bezpośrednio spowodowało rezygnację z pieremyczki jest wyłącznie OPAL-u spod zasady Third Party Access, o co Rosja usilnie zabiegała od 2009 r. Dotychczas Gazprom mógł zarezerwować 50% możliwości przesyłowych tej rury. Jednak w listopadzie 2013 r. Niemiecki Federalny Urząd ds. Sieci (Bundesnetzagentur) zgodził się na pełne wykorzystywanie przepustowości OPAL-u przez Gazprom. Decyzję musi jeszcze zaakceptować KE, czego Angela Merkel oczekuje po komisarzu ds. energii Günther Oettingerze. Ten zapowiedział, że decyzja zapadnie do końca lutego (inne źródła: 10 marca). Jednak Władimir Putin po szczycie UE-Rosja stwierdził, że satysfakcjonujące go porozumienie między Brukselą i Moskwą zostało już zawarte.
Gazprom od pięciu lat ubiegał się, bezskutecznie, o całkowite wyłączenie OPAL-u spod TPA. Umożliwiło mu to dopiero utworzenie nowej koalicji rządowej w Niemczech (CDU i SPD). Warto zauważyć, że umowa na budowę Nord Stream również została zawarta przez partnera koalicyjnego CDU, czyli SPD, którego ówczesny kanclerz jest dziś członkiem rady nadzorczej kontrolującej bałtycką rurę.
Ewentualna zgoda KE na wyłącznie OPAL-u spod TPA spowoduje niepożądane konsekwencje dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Bowiem Bruksela umożliwi tym samym tranzyt rosyjskiego gazu na zachód Europy z pominięciem Polski. Będzie to oznaczać, w bliższej perspektywie, stopniowe zmniejszanie przesyłu gazu przez rurę Jamał-Europa. Natomiast ostatecznie, wraz z wybudowaniem trzeciej (i czwartej) nitki Gazociągu Północnego, umożliwi to zupełne odcięcie dostaw gazu na Ukrainę (i do Polski również) bez najmniejszego uszczerbku w dostawach dla odbiorców zachodnich. Jeśli nawet Rosja nie zdecyduje się na odcięcie dostaw gazu do Polski, to można spodziewać się, że będzie używać tego argumentu w trakcie negocjacji gazowych. Sytuację tą należy również zestawić z próbą przejęcia przez Gazprom w 2013 r. spółki Gascade, która będzie odpowiadać za przyszły rewers fizyczny na gazociągu Jamał-Europa, umożliwiający transport gazu do Polski z kierunku zachodniego. Gdyby Gazprom wszedł w posiadanie tych udziałów mógłby zablokować rozbudowę połączenia polskiej i niemieckiej infrastruktury przesyłowej. Tymczasem połączenie z Niemcami i możliwość rewersu fizycznego na Jamale ma dla Polskiego bezpieczeństwa znaczenie strategiczne.
Wciąż nie wiemy, czy KE wyrazi zgodę na wyłączenie OPAL-u spod TPA. Ale jest to wysoce prawdopodobne, co potwierdzają fakty, jak decyzja o budowie trzeciej nitki Gazociągu Północnego i rezygnacja z budowy pieremyczki. Dlatego Warszawa musi zadbać o to, by końcem lutego w UE zapadła pomyślna dla nas decyzja. Jest to kwestia absolutnie żywotna dla Polski.