W 2016 r. na terenie całego województwa mazowieckiego mogą zostać przekroczone dopuszczalne normy zanieczyszczenia powietrza; Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego wydało ostrzeżenie pierwszego stopnia – poinformował w piątek Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie.
W tym roku na obszarze całego województwa mazowieckiego mogą zostać przekroczone normy jakości powietrza dla stężenia szkodliwej substancji o nazwie benzo(a)piren, a w niektórych miastach i gminach dla zawartości pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5 oraz dwutlenku azotu – poinformował urząd na swojej stronie internetowej.
W związku z tym Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego wydało ostrzeżenie (alert) pierwszego, najniższego poziomu. Oznacza on ryzyko przekroczenia dopuszczalnego poziomu szkodliwych substancji w powietrzu, ale nie jest to ostrzeżenie, że w danym momencie lub najbliższym czasie należy się spodziewać wysokiego stężenia zanieczyszczeń.
„Zaleca on, aby osoby, zwłaszcza z grupy wrażliwej czy uprawiające sport na zewnątrz, były bardziej świadome, że mogą występować dni, w których należy unikać wychodzenia na zewnątrz. Pogorszenie jakości powietrza prognozowane jest w okresie zimowym, możliwe wczesną wiosną i późną jesienią” – napisano w komunikacie.
Zaznaczono jednak, że w 2016 r. na Mazowszu prognozowane jest również przekroczenie alertu II poziomu, czyli przekroczenie poziomu dopuszczalnego lub docelowego substancji w powietrzu.
W przypadku wystąpienia podwyższonych stężeń – radzi urząd – szczególną ostrożność powinny zachować kobiety w ciąży, dzieci, seniorzy, alergicy oraz osoby z chorobami układu krążenia. Zaleca się im ograniczenie czasu spędzanego na powietrzu.
Bieżące informacje dotyczące jakości powietrza są publikowane na stronie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie, który zajmuje się pomiarem poziomów zanieczyszczeń powietrza.
Według danych zamieszczonych przez urząd, w Warszawie w 2016 r. istnieje ryzyko przekroczenia dopuszczalnych norm zarówno dla pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5 oraz dwutlenku azotu.
Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk w rozmowie z PAP przypomniał, że w grudniu ub. roku stołeczni radni przyjęli Plan gospodarki niskoemisyjnej dla Warszawy, który ma poprawić jakość powietrza m.in. poprzez kolejne inwestycje w transport publiczny i rozszerzanie sieci ciepłowniczej.
Ponadto miasto już utworzyło w Straży Miejskiej oddział ochrony środowiska, jego głównym zadaniem będzie m.in. sprawdzanie, czym mieszkańcy Warszawy, których mieszkania nie są podłączone do miejskiej sieci ciepłowniczej, palą w piecach. Oddział ma rozpocząć swoje prace pod koniec lutego – zapowiedział rzecznik ratusza.
Miasto będzie chciało także, dzięki współpracy m.in. z Politechniką Warszawską, przygotować Warszawski Indeks Powietrza, który ma umożliwić ciągłe monitorowanie parametrów powietrza w stolicy. Indeks ma opierać się na danych Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Milczarczyk dodał, że poprawie jakości powietrza ma służyć także rozbudowa miejskiej sieci ciepłowniczej i przyłączania do niej kolejnych domów i mieszkań.
Na początku listopada w Warszawie zanotowano podwyższone stężenia zanieczyszczeń powietrza. Jak mówiła wówczas PAP Krystyna Barańska z mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie podwyższone stężenia były spowodowane rozpoczęciem sezonu grzewczego, do czego doszły zanieczyszczenia produkowane przez samochody i niekorzystne warunki atmosferyczne.
Barańska wyjaśniała wtedy, że głównym źródłem zanieczyszczeń są domy ogrzewane indywidualnie przez spalanie węgla i drewna; dotyczy to zarówno domów z samej Warszawy, jak i z innych miejscowości. WIOŚ szacuje, że w średnich stężeniach pyłu PM10 w roku nawet 60 proc. napływa spoza Warszawy – mówiła Barańska.
Chociaż Warszawa jest „odbiorcą” zanieczyszczeń, to sama też emituje ok. 40 proc. stężenia pyłu PM10, na co składa się emisja z domów ogrzewanych samodzielnie, ośrodków przemysłowych i komunikacji samochodowej. W tych 40 proc. największy udział mają właśnie samochody, ale tylko 7 proc. pyłu to tzw. „emisja z rury”, kolejne kilkanaście procent pochodzi ze ścierania opon i klocków hamulcowych, a ok. 80 proc. to tzw. pylenie wtórne, czyli podnoszenie się pyłu z powierzchni ulic przez ruch samochodów. To zjawisko nasila się, m.in. kiedy długo nie pada deszcz – wyjaśniała Barańska.
Źródło: Polska Agencja Prasowa