Chociaż władze Litwy uchylają się od podania szczegółów porozumienia z Rosją odnośnie obniżki cen gazu ziemnego w ramach umowy Lietuvos Dujos i Gazpromu, to informują o tym, że może ona wynieść między 21 a 23 procent. Ma być konkurencyjna w stosunku do tych oferowanych pozostałym państwom bałtyckim – Łotwie i Estonii. Zdaniem prezydent Dalii Grybauskaite ważnym argumentem w negocjacjach było bliskie uruchomienie terminalu LNG w Kłajpedzie.
– Projekt terminalu LNG w Kłajpedzie ma kluczowe znaczenie dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Litwy. Inwestycja ma zapewnić dostęp do rynków międzynarodowych i umożliwić zakup gazu ziemnego po cenach światowych. Jak eksplikuje rynek, właśnie ten fakt miał istotny wpływ na negocjacje z dotychczasowym dostawcą – wskazuje rzecznik prasowy Polskiego LNG Maciej Mazur.
Po oddaniu do użytkowania terminalu LNG, Litwa będzie mogła sprowadzać skroplony gaz ziemny z różnych regionów świata, tak jak robią to kraje Europy Zachodniej. Dzięki temu, że zbudowały terminale importowe LNG, mogą kupować gaz od dowolnego producenta. Trójka największych unijnych importerów – Hiszpania, Francja i Wielka Brytania – ma nawet kilkunastu dostawców: Hiszpanie dwunastu, Francuzi jedenastu.
– Terminale LNG odgrywają rolę bufora bezpieczeństwa, dlatego ich możliwości nie są często na bieżąco w pełni wykorzystywane. Istnieje w nich pewien margines wolnych mocy, który w sytuacjach awaryjnych może być uruchomiony. Na przykład w 2011 r. potencjał importowy LNG w Wielkiej Brytanii był wykorzystany w 47 proc., a Francji w 58 proc. Oczywiście, wykorzystanie terminali LNG zależy również od ceny gazu. Importer może spodziewać się niższych notowań surowca i w związku z tym czekać na lepszą koniunkturę, a także od pory roku – mówi Maciej Mazur.
– Pomimo, że budowa terminalu LNG na Litwie ma kluczowe znaczenie dla uzyskania bezpieczeństwa energetycznego kraju, wciąż poruszanym problemem jest kwestia ekonomiki projektu, zwłaszcza w sytuacji bardzo niskich szans otrzymania wsparcia ze środków unijnych – dodaje przedstawiciel firmy odpowiedzialnej za budowę polskiego terminalu LNG w Świnoujściu, którego unijne dofinansowanie wynosi ok. 30 procent.
Rentowność projektu miał podnieść pomysł litewskiego rządu zobligowania importerów gazu do sprowadzania jednej czwartej importowanego surowca przez terminal LNG. Stanowczo sprzeciwiły się temu jednak firmy i Komisja Europejska, argumentując sprzeciw wartościami otwartego rynku i konkurencji.
– Ostatnio pojawiła się nowa propozycja nowelizacja ustawy, jak twierdzi strona litewska, opracowana po otrzymaniu sygnałów z Komisji Europejskiej, mówiąca o tym, że połowę dostaw zakontraktowanych w terminalu ma kupować firma należąca do państwa. Przedsiębiorstwo byłoby jedynym dostawcą dla kontrolowanych przez państwo spółek energetycznych i cieplnych – mówi Maciej Mazur.
Terminal LNG na Litwie będzie pływającym terminalem regazyfikacyjnym FSRU (Floating Storage and Regasification Unit). Jego budowa odbywa się w Korei Południowej.