Doniesienia o tym, że rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos rekrutuje i trenuje żołnierzy na potrzeby inwazji Rosji na Ukrainie mogą doprowadzić do podzielenia międzynarodowej stacji kosmicznej.
Financial Times informował o tym, że agencja Roskosmos finansuje rekrutację do batalionu Uran walczącego na Ukrainie. Dostają oni 100 tysięcy rubli premii za zapis i 270 tysięcy rubli miesięcznie. BiznesAlert.pl informował o tych doniesieniach.
Roskosmos nie jest jeszcze objęty sankcjami, bo utrzymuje kontakt z Europejską Agencją Kosmiczną oraz NASA w celu utrzymania międzynarodowej stacji kosmicznej. Pracują w niej Amerykanie i Rosjanie, którzy korzystają wspólnie z infrastruktury obu państw. Ta współpraca jest kontynuowana pomimo inwazji Rosji na Ukrainie. W ten sposób stacja kosmiczna mająca działać jako narzędzie współpracy, budzi nowe konflikty.
Trudno będzie jednak rozwiązać ten problem. Amerykańska część stacji zapewnia energię dzięki panelom słonecznym, a rosyjska zarządza silnikami utrzymującymi pozycję obiektu na orbicie. Rozmówcy portalu specjalistycznego Ars Technica przekonują, że Amerykanie mogliby opracować własny moduł napędowy w celu odłączenia segmentu od Rosjan. Rozmówca Ars Technica z NASA przekonuje, że dane o wsparciu Roskosmosu inwazji na Ukrainie mogą wywołać reakcję w Waszyngtonie.
Ars Technica / Wojciech Jakóbik
Kreml wykorzystuje kosmonautów do rekrutacji żołnierzy, których wysyła na Ukrainę