AktualnościBezpieczeństwo

Minuta na ucieczkę. Izraelczycy żyją w cieniu alarmów i rakiet

Izraelski system obrony powietrznej Iron Dome strzela, aby przechwycić pociski rakietowe podczas irańskiego ataku na Tel Awiw, Izrael, niedziela, 15 czerwca 2025 r. Foto: AP Photo/Leo Correa

Izraelski system obrony powietrznej Iron Dome strzela, aby przechwycić pociski rakietowe podczas irańskiego ataku na Tel Awiw, Izrael, niedziela, 15 czerwca 2025 r. Foto: East News/AP Photo/Leo Correa

W cieniu irańskich ataków rakietowych, syren alarmowych i ciągłego napięcia mieszkańcy Izraela próbują zachować resztki normalności. – „Gdy już rozlega się syrena, mamy około minutę na dotarcie do schronu” – mówi mieszkanka Tirat Karmelu dla portalu Biznes Alert, opisując codzienność, w której każda chwila może zadecydować o życiu lub śmierci.

Jedna z mieszkanek centralnego Izraela opowiedziała nam, jak wygląda codzienność w kraju, w którym zagrożenie atakiem rakietowym jest realnym, a nie teoretycznym scenariuszem. – „Obecnie działają tylko sklepy spożywcze i instytucje infrastruktury krytycznej. Reszta życia toczy się powoli, ale trwa” – relacjonuje.

W jej budynku znajduje się schron – tzw. miklat – z dwoma wejściami i podstawowym wyposażeniem: światłem, krzesłami i starą kanapą. Choć drzwi nie zamykają się idealnie, to ich położenie za zakrętem klatki schodowej zapewnia minimum bezpieczeństwa. – „Mamy przygotowane plecaki z dokumentami i rzeczami pierwszej potrzeby. Schodzimy tam za każdym razem, gdy syrena się odzywa” – mówi. Wspomina też, że wiele osób, szczególnie mieszkających w starszych budynkach bez tzw. mamadów (bezpiecznych pokoi), musi dobrze wiedzieć, gdzie znajduje się najbliższy miklat. To często decyduje o życiu.

„System działa, ale nie ma dwóch takich samych alarmów”

Zagrożenie nie przychodzi z zaskoczenia – ostrzeżenia pojawiają się na telefonach komórkowych poprzez aplikację Home Front Command. – „Czasami otrzymujemy dwa powiadomienia – jedno na 30 minut przed alarmem, drugie na 10. Gdy już rozlega się syrena, mamy około minutę na dotarcie do schronu, jeśli wcześniej nie zeszliśmy” – tłumaczy.

Jednak 17 czerwca 2025 roku Izraelskie Dowództwo Obrony Cywilnej (Pikud ha-Oref) wprowadziło zmiany w systemie ostrzeżenia ludności. Zrezygnowano z wysyłania alarmów z 30-minutowym wyprzedzeniem. Ostrzeżenia będą pojawiać się wyłącznie na 10 minut przed potencjalnym zagrożeniem, a syreny alarmowe uruchamiane będą dopiero w momencie wykrycia nadlatujących pocisków nad konkretnym obszarem. Nowe zasady mają na celu zwiększenie precyzji komunikatów i ograniczenie fałszywych alarmów, jednak skrócony czas reakcji może stanowić wezwanie dla mieszkańców.

Oprócz aplikacji, syreny rozbrzmiewają też w całych dzielnicach. – „To działa trochę jak polski system RCB, ale jest bardziej zróżnicowany terytorialnie – zależnie od tego, skąd nadlatują pociski” – dodaje inny rozmówca. Mieszkańcy południowych i północnych regionów mają znacznie mniej czasu na reakcję niż ci z centrum kraju.

Tel Awiw, cywile w schronie po tym jak syreny oznajmiły zbliżanie się irańskich pocisków balistycznych. Fot.: PAP / EPA / Abir Sultan

Edukacja w obliczu ataków

W szkołach i na uczelniach dzieci i młodzież są systematycznie uczone procedur alarmowych. – „Nauczyciele rozmawiają o tym z uczniami także teraz, podczas zajęć online. Telewizja publiczna emituje instrukcje, jak się zachowywać podczas ataku” – podkreśla nasza rozmówczyni.

Państwo oferuje także wsparcie psychologiczne. – „W szkole mojego brata rozesłano ankiety do rodziców, w których można było zaznaczyć potrzebę pomocy psychologicznej” – mówi. – „Ja i moja rodzina radzimy sobie dobrze, ale wiem, że niektórzy potrzebują rozmowy czy wsparcia. I to wsparcie jest dostępne”.

„W Tel Awiwie życie się nie zatrzymało”

Mimo zagrożenia i zniszczeń – zwłaszcza w miasteczkach takich jak Sarona czy Bat Jam – życie w centrum Izraela nie zamiera. – „Tel Awiw działa. Sklepy są otwarte, ludzie wychodzą do kawiarni między alarmami. Na Instagramie widać relacje znajomych, którzy mimo wszystko próbują normalnie żyć” – opowiada jeden z mieszkańców. Ale przyznaje, że bez rządowego nakazu ograniczenia wychodzenia ofiar mogłoby być znacznie więcej.

Rutyna zagrożenia

Izraelczycy nauczyli się funkcjonować w stanie ciągłej gotowości. – „To nie jest łatwe życie, ale nasze” – słyszymy. Ludzie trzymają w schronach zapasowe buty, by w razie potrzeby nie chodzić po szkle na boso. – „Zdarzało się, że podczas alarmu spotykałam sąsiadkę w ręczniku, bo przerwała golenie nóg. Tego się nie da zaplanować, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni” – dodaje mieszkanka.

Zmobilizowane społeczeństwo, instynkt przetrwania i wspólnota – to filary, na których opiera się codzienność cywilów w Izraelu w czasie wojny. Mimo wszystko – i właśnie dlatego – próbują żyć normalnie.

Hanna Czarnecka


Powiązane artykuły

Rz: Zbyt dużo OZE w systemie. Mogą ucierpieć firmy

Według Rzeczpospolitej w przeciągu pięć lat w Polsce będzie zbyt dużo OZE, przez co planowane inwestycje będą nieopłacalne a część...

Kołodziejczak krytykuje w liście własny resort i podaje się do dymisji

Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak opublikował list otwarty w której krytykuje swojego przełożonego i ministerstwo. „W Ministerstwie Rolnictwa jedynym hegemonem jest...
Warszawa, 17.06.2025. Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przed posiedzeniem rządu w KPRM w Warszawie, 17 bm. Rada Ministrów zajmie się projektem noweli ustawy zezwalającej na testowanie pojazdów autonomicznych na drogach. (aldg) PAP/Piotr Nowak

Koniec Trzeciej Drogi. PSL potwierdza

Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdza rozpad Trzeciej Drogi. – To był projekt wyborczy i warunek odsunięcia PiS od władzy po wyborach parlamentarnych...

Udostępnij:

Facebook X X X